Przed startem rozgrywek układ sił w grupie A wydawał się prosty: Włosi jako gospodarze mieli zapewniony awans do finału, mocarna Brazylia jak zawsze nie powinna mieć problemów, a Polska musiała przynajmniej trzykrotnie pokonać najsłabszy Iran. Okazało się jednak, że teoretyczny słabeusz grał najlepiej, i już tydzień temu po raz pierwszy w historii zakwalifikował się do finałów.
Przed decydującą kolejką Polska ma tyle samo punktów, co mistrzowie świata Brazylijczycy, ale niekorzystny stosunek setów. Dlatego nawet dwukrotne pokonanie Iranu po 3:0 nie zagwarantuje jeszcze przepustki do Florencji, gdzie 15 lipca rozpoczną się finały. Żeby tak się stało, Włosi muszą odebrać punkty Brazylii. W ich pierwszym meczu, Brazylia wygrała 3:1.
Trener Stephane Antiga nie może skorzystać ze wszystkich gwiazd, bo Mariusz Wlazły i Bartosz Kurek zmagają się z urazami pleców. Ten drugi pojawił się w Gdańsku na zgrupowaniu, ale wyjechał na rehabilitację. Wlazły przez dwa tygodnie w ogóle nie trenował.
- W Teheranie z Iranem wypadliśmy słabo. Największe problemy były ze zdobywaniem punktów w akcjach po dobrym przyjęciu zagrywki. W obu meczach mieliśmy ok. 50 proc. skuteczności, a Iran ponad 70 proc. Musimy to poprawić - mówił Oskar Kaczmarczyk, statystyk reprezentacji.
Rozmowa z Michałem Winiarskim, kapitanem reprezentacji Polski:
- Dwie porażki w Iranie oddaliły nas od finału, ale przy dwóch zwycięstwach możemy wciąż awansować. Jasne, trzeba jeszcze wierzyć we Włochów, którzy zagrają z Brazylią w pełnym składzie, ale awans jest możliwy. Na początek trzeba zrobić wszystko, by samemu wygrać dwa razy z Iranem.
- Wiedzieliśmy, że w Teheranie czeka nas trudne zadanie, ale nie spodziewałem się, że oni zagrają tak dobrze, a my tak słabo. Atmosfera panująca w hali sprawiła, że w obronie i ataku grali świetnie, a w zagrywce wprost niesamowicie. Z czterech zespołów z naszej grupy prezentują najwyższą formę. Wygrali z nami zasłużenie. Postawa Iranu jest zaskoczeniem. Przed rozpoczęciem LŚ wydawało się, że układ sił w grupie będzie wyglądał lepiej.
- Już po wejściu do sali na trybunach był komplet, a wszystko, co się działo dookoła nas, robiło wrażenie. Było tak głośno, że aby porozmawiać na boisku, trzeba było krzyczeć sobie do ucha. Irańczykom to z pewnością pomogło.
- Zachowują się inaczej niż Europejczycy. Zdobywając punkty, okazują radość nie wobec siebie, lecz odwróceni w naszym kierunku. Trzeba się przygotować, że podobnie będzie u nas. To nie zmienia faktu, że grają bardzo dobrze.
- Nie zwróciłem na to uwagi. Mojej winy w jego urazie nie było.
- Wierzę, że jesteśmy w stanie zagrać tak, by dwa razy wygrać. Mam nadzieję, że uda się odbudować psychicznie, a pomogą nam w tym kibice.
- Potrzebuję więcej meczów, ogrania. Jestem pewien, że odzyskam wysoką dyspozycję i pewność siebie. Mamy jeszcze prawie dwa miesiące do mistrzostw świata, dlatego o powrót do formy jestem spokojny.
- Dziś myślę przede wszystkim o finale LŚ, ale również w kontekście mistrzostw świata. Przed mistrzostwami byłoby idealnie sprawdzić się w tak silnie obsadzonym turnieju. Na razie nie jesteśmy najlepiej przygotowani, jednak przez dwa tygodnie, które dzielą nas od finału we Florencji, dużo można zmienić.
- Graliśmy w niej podczas nieudanych mistrzostw Europy, ale to, że przegraliśmy wtedy z Bułgarami, nie jest winą hali, tylko naszą. Atmosfera była świetna i jestem pewny, że teraz też będzie, a my zagramy lepiej.