Bartosz Kurek: Cieszymy się z wygranej, bo Włosi bardzo mocno walczyli, mimo że mają pewny awans do turnieju finałowego, który zorganizują. My chcemy kolekcjonować zwycięstwa, żeby na ten finał pojechać [na razie z pięciu meczów Polacy wygrali dwa i w tabeli grupy A zajmują ostatnie, czwarte miejsce. Prowadzą Włochy przed Iranem i Brazylią, ale Włosi i Brazylijczycy rozegrali po siedem, a Polacy i Irańczycy - dopiero po pięć meczów]. A jeśli wygrywamy po takim rzeczywiście szarpanym, nerwowym meczu, to naprawdę sporo to znaczy. Zwycięstwa jak to z Katowic się zapamiętuje, wraca się do nich w trudnych chwilach i bywa, że wtedy czerpie się z nich siły.
- Przede wszystkim udało mi się wyleczyć kontuzję, która mnie męczyła od lutego. Teraz nie czuję już bólu w plecach, z którym grałem choćby w eliminacjach. W Maceracie jakoś funkcjonowałem z tym urazem, raz było lepiej, raz gorzej, ale zawsze bolało. Teraz jest dobrze, choć jeśli chodzi o przygotowanie fizyczne jestem trochę za chłopakami.
- Zgadzam się. Sił mi nie zabrakło, rytmu meczowego tak. Najlepszy w moim wykonaniu był tie-break. Niestety, osiem dni nie trenowałem, a to wystarczy, żeby zgubić ten rytm. Ale też dzięki solidnym treningom szybko można go odzyskać, więc nie mam czym się martwić, bo takich treningów przede mną dużo.
- Gdyby ktoś nie wiedział, że Mariusz Wlazły miał przerwę, to patrząc z boku, raczej by tego nie stwierdził, bo w Katowicach Mariusz latał tak, jak do tego przyzwyczaił. I właśnie o to chodzi, tak trzeba grać. Jesteśmy w takim momencie, w którym musimy walczyć i wygrywać, nie patrząc na sprawy pozaboiskowe, fizyczne. Trzeba zacisnąć zęby.
- Ci Włosi, którzy przyjechali na mecze do nas, dobrze się prezentują, grają bez obciążenia. Znam ich z Serie A, to solidni zawodnicy. A oni znają mnie, na pewno lepiej od większości naszych zawodników. Jest mi więc trochę trudniej. Ale to nieważne. Zadanie na Łódź jest takie, żebyśmy poprawili się w każdym elemencie, bo w każdym mamy rezerwy. W Katowicach nie zagraliśmy na takim poziomie, na jakim już w tym momencie jesteśmy w stanie grać.
- To prawda, nie jesteśmy tak skuteczni, jak powinniśmy być. Ale to przyjdzie z czasem. Z meczu na mecz pod każdym względem powinno być lepiej.