El. ME siatkarzy. Dobry debiut trenera Antigi we Wrocławiu. Polska - Łotwa 3:0

Debiut trenerski Stephana Antigi wypadł tak jak powinien: szybko, łatwo i przyjemnie. Polacy bez straty pokonali Łotwę we Wrocławiu i objęli prowadzenie w grupie eliminacji mistrzostw Europy 2015.

Dla Antigi był to nie tylko pierwszy mecz jako szkoleniowca reprezentacji Polski, ale pierwszy mecz jako trenera w ogóle. Niby rywal łatwy, w rankingu światowym klasyfikowany o 47 miejsc niżej od Polaków, a jednak Francuz przed spotkaniem sprawiał wrażenie lekko zdenerwowanego.

Opiekun biało-czerwonych a to przechadzał się przy parkiecie, a to patrzył w podłogę, jakby początku meczu wprost nie mógł się doczekać. Niektórzy współpracownicy twierdzili, że mimo pozornego spokoju jeszcze w hotelu trzęsły mu się ręce. Nowy szkoleniowiec Polaków mocno skoncentrowany, wyraźnie ożywił się tylko raz - wtedy, kiedy kibice w Hali Stulecia przed meczem przywitali go głośnym aplauzem.

Podczas samego pojedynku Antiga nieco się rozluźnił, choć właściwie nie siadał, sporo notował. To on przemawiał na przerwach - nieco z tyłu, z słuchawką przy uchu i w stałym kontakcie ze statystykami pozostawał drugi trener kadry, bardziej doświadczony Philippe Blain.

W samym składzie kadry zaskoczeniem mógł być brak na przyjęciu kapitana Michała Winiarskiego (za niego grał Michał Kubiak) i Pawła Zagumnego na rozegraniu (zastąpił go Fabian Drzyzga). W ataku, po raz pierwszy od czterech lat w kadrze, wystąpił za to bombardier Mariusz Wlazły. Wypadł dobrze, w pierwszym secie to jego zagrywki pozwoliły Polakom odskoczyć od rywali, w ataku mylił się bardzo rzadko. W drugiej odsłonie atakujący PGE Skry Bełchatów miał 80 procent skuteczności, na tej pozycji to wynik więcej niż znakomity. Gdyby jednak po meczu z Łotwą oceniać perspektywy kadry Antigi w perspektywie przyszłości, to największym odkryciem szkoleniowca może być środkowy Karol Kłos. U poprzednich trenerów reprezentacji był ledwie wchodzącym, u Francuza może być zawodnikiem podstawowej szóstki. Z Łotyszami nie tylko przyzwoicie serwował czy blokował, ale również nieźle bronił.

Polacy w swoim pierwszym meczu w kwalifikacjach do Euro 2015 problemy mieli tylko w drugiej partii. Wówczas przegrywali nawet trzema punktami (13:16). W końcówce gospodarze wrócili na swój dobry poziom i ostatecznie po atakach Kubiaka wygrali 25:23. W trzecim od początku osiągnęli sporą przewagę, mieli chwilę przestoju, ale zwyciężyli pewnie do 16. Trener Antiga mógł więc ucieszyć się z pierwszej w karierze wygranej i wyściskać z Blainem.

W sobotę o godz. 18 Polacy zagrają w Hali Stulecia z Macedonią, która w pierwszym meczu przegrała ze Słowenią 2:3.

Więcej o:
Copyright © Agora SA