Liga Światowa. Nie wolno myśleć o awansie

Komplet punktów w czterech ostatnich meczach zapewni Polsce awans do turnieju finałowego Ligi Światowej. Jednak przeciwnicy będą silniejsi niż dwukrotnie pokonani w weekend Argentyńczycy. Najbliższy mecz Polacy zagrają w piątek z USA. Relacja na żywo od 20:15 na Sport.pl i w aplikacji Sport.pl Live.

Sytuacja w "polskiej" grupie Ligi Światowej po ostatniej kolejce mocno się skomplikowała. Dwa zwycięstwa naszej reprezentacji sprawiły, że nasi siatkarze zachowali szansę na awans. Mało tego, po sensacyjnej porażce Brazylii z Francją znów wszystko zależy od nich, nie muszą liczyć na potknięcia innych. Wystarczy tylko odnieść cztery zwycięstwa 3:0 lub 3:1...

- Nasza forma jest coraz wyższa, ale musimy przyzwyczaić się, że zwycięstwa nie będą przychodzić łatwo - przestrzega Michał Winiarski, najlepszy zawodnik niedzielnego pojedynku z Argentyną.

Siatkarska Polska odetchnęła. Trzy tygodnie po inauguracji rozgrywek obrońcy tytułu wreszcie wygrali dwa spotkania. Pierwsze tylko za dwa punkty (3:2). - Zwycięstwo w Bydgoszczy odniesione w dramatycznych okolicznościach [Polska przegrywała już 1:2] pozwoliło nam się podnieść po niepowodzeniach - podkreśla Winiarski. W rewanżu Polacy pokonali Argentynę już pewnie (3:1), na dodatek w niezłym stylu. Dzięki temu wciąż mogą realnie myśleć o awansie do turnieju finałowego. Nie wolno jednak zapominać, że przeciwnikiem była Argentyna, najsłabszy rywal w grupie. Rywale traktują tę część rozgrywek szkoleniowo, bo są gospodarzami Final Six. Z sukcesu nie powinno się wyciągać zbyt optymistycznych wniosków, bo do ideału Polsce brakuje.

Są jednak pozytywy. Wreszcie więcej dobrych momentów miał Bartosz Kurek. MVP poprzednich rozgrywek LŚ był bohaterem spotkania w Bydgoszczy. Świetnymi serwisami odebrał przeciwnikom chęć do gry, w ataku miał skuteczność aż 71-proc. To wynik kapitalny. Potwierdziło się, że gdy nasz lider jest w formie, wartość drużyny błyskawicznie rośnie.

Kurka wsparł Jakub Jarosz, który w trakcie gry zastąpił Zbigniewa Bartmana. Nieskory do zmian w podstawowej szóstce selekcjoner dał Jaroszowi szansę w niedzielnym spotkaniu, a ten odwdzięczył się bardzo dobrą grą. W Gdańsku na najlepszego zawodnika meczu wybrano Winiarskiego punktującego w najważniejszych momentach. - Po zakończeniu PlusLigi miałem miesiąc przerwy, dlatego ciężko mi było osiągnąć wysoką formę. A porażki z Brazylią odebrały nam wszystkim pewność siebie. Teraz jednak przyzwyczajamy się do rytmu meczowego - tłumaczy jeden z liderów kadry.

Z Polaków zeszło trochę presji. Jednak do gry sprzed roku, kiedy po raz pierwszy wygrali LŚ, sporo im jeszcze brakuje. Pokazują to statystyki. W czołówkach najważniejszych rankingów próżno szukać Polaków. Najlepiej punktującym jest były zawodnik PGE Skry Bełchatów Aleksandar Atanasijević (172 pkt), a Kurek i Bartman zajmują dopiero 24. miejsce (po 86 pkt). Kurek i Winiarski są na początku trzeciej dziesiątki wśród najskuteczniej atakujących (po 46 proc.). Rok temu w fazie grupowej Nowakowski miał aż 78 proc. skuteczność, a Bartman 53 proc. Nieco lepiej jest w bloku i zagrywce. W tym pierwszym rankingu kapitan biało-czerwonych Marcin Możdżonek zajmuje dziesiątą pozycję (10 pkt), zaś Kurek ze swoimi 12 asami jest piąty.

Polska ma osiem punktów i jest piąta w grupie. Do prowadzącej Bułgarii traci sześć punktów, a do Brazylii zajmującej drugie premiowane awansem miejsce - pięć. W weekend liderzy zmierzą się w Rio de Janeiro, więc można odrobić przynajmniej część strat. W tym czasie Polacy podejmą w Katowicach i we Wrocławiu przebudowywaną kadrę USA.

W ostatniej kolejce zmierzą się w Warnie z Bułgarią, a stawką będą zapewne bilety do Argentyny. - Nie wolno myśleć o awansie, bo cztery pierwsze mecze sprowadziły nas na ziemię. Jeśli będziemy koncentrować się na najbliższym spotkaniu, to pojedziemy na finały - optymistycznie kończy Winiarski.

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.