Liga Światowa. Polacy skaczcie po złoto

Jak nigdy dotąd nasi siatkarze będą musieli znieść presję ciążącą na faworytach nie tylko grupy, ale całej rozgrywanej w nowej formule Ligi Światowej. Twierdzą tak nawet Brazylijczycy, piątkowi rywale biało-czerwonych w meczu na warszawskim Torwarze. Relacja Z Czuba i na żywo na Sport.pl i w aplikacji Sport.pl Live od 17.40.

Czwartkowy trening drużyna Andrei Anastasiego odbyła eksperymentalnie na Stadionie Narodowym, przymierzając się do rozegrania tam oficjalnego spotkania podczas mistrzostw świata w 2014 r. Dziś z zapełnieniem jego trybun nie byłoby problemu. Na ponad dziesięć razy mniejszy Torwar bilety rozeszły się w kilka chwil, zdobył je tylko co dziesiąty chętny. Starcie z mistrzami świata to hit drugiego weekendu LŚ.

Zobacz wideo

Dla grupy A to premierowa kolejka, dla Polaków prawdopodobnie najważniejsza - jeśli zwyciężą dwa razy, trudno będzie sobie wyobrazić, że ktokolwiek mógłby pozbawić ich awansu do turnieju finałowego, który w tym roku rozegrany zostanie w Argentynie.

Zagra w nim obok gospodarzy pięć zespołów - z najmocniejszych grup A i B po dwa, z najsłabszej C jeden. W 24-letniej historii rozgrywek to znacząca modyfikacja. Dotąd turniej rozgrywano w 12-, później 16-zespołowym składzie, a faworyci byli rozrzuceni najpierw po trzech, a później po czterech grupach. Zdarzało się niezwykle rzadko, by drużyny z czołówki rankingu nie osiągały celu, rozgrywając po drodze mało znaczące spotkania ze słabeuszami. W turnieju finałowym przyznawano też tzw. dziką kartę - najczęściej krajom mocno finansującym światową federację, więc do nie najmocniejszych niekiedy gospodarzy dołączała np. przeciętna Japonia.

Tym razem o awans nie będzie łatwo. Oprócz Brazylijczyków nasi mają za rywali USA, Francję, Bułgarię i Argentynę; w grupie B biją się Rosja, Włochy, Kuba, Serbia, Niemcy i Iran, a w grupie C, która już rozpoczęła rywalizację, faworytem stała się Korea przed Finlandią, Holandią, Kanadą, Portugalią i Japonią.

Po raz pierwszy Polakom przyjdzie zmierzyć się z rolą faworyta nie tylko silnej grupy, ale też całego turnieju. Tak twierdzą nawet Brazylijczycy, a rozgrywający Bruno Rezende powiedział, że nie ma na świecie drugiego tak poukładanego zespołu, w którym w ostatnich latach zaszłoby tak niewiele zmian. Kapitan Polaków Marcin Możdżonek odpowiedział, że ich piątkowi rywale "nie są w ciemię bici" i jak co roku pokażą klasę.

Na pewno nie będzie wątpliwości, czy zwycięzca LŚ narodzi się z przypadku lub niechęci innych drużyn do walki na całego. Takie wątpliwości mieli kibice przed rokiem, kiedy kilka drużyn komercyjne (choć hojnie nagradzane punktami do światowego rankingu) rozgrywki potraktowało jako przetarcie przed igrzyskami w Londynie. Polacy od początku bili się z rywalami serio, Amerykanów w finale rozbili bez straty seta. Niestety, zawiedli później w kulminacyjnej imprezie. Jak stwierdził Anastasi - nie udźwignęli presji.

Siatkarze twierdzą, że londyńska wpadka nie była dla nich traumą, lecz wręcz pożądaną lekcją. Kilka godzin przed premierowym starciem z Brazylią podkreślają, że rolę obrońcy tytułu w LŚ znoszą spokojnie, tak jak jesienią bez problemu przyjmą na siebie głównego kandydata do rozgrywanych w Polsce i Danii mistrzostw Europy. Nie przeszkadza im, że kibice domagają się kolejnego złota, sam Anastasi zresztą przyznaje, że "możemy być najlepsi na świecie".

Nie będzie jak przed rokiem, kiedy czasu między głównymi imprezami było niewiele. Zawodnicy będą mieli aż kilka tygodni na regenerację, a później kolejne przygotowania - to komfort w kalendarzu siatkarzy niespotykany - więc wszyscy rywale z Europy też zamierzają od początku grać na całego.

W polskiej kadrze jest tak dobrze, że aż nudno. Pierwszy raz od wielu lat nie było przepychanek przy powołaniach, jedyna absencja - Pawła Zagumnego - została z selekcjonerem uzgodniona już wcześniej, zawodnicy nie wywołują sensacji i skandalików, które psuły atmosferę w ostatnich latach.

Jeszcze niedawno, po dwóch sparingach z Serbią (3:1 i 1:3), skład można było typować w ciemno, ale teraz nie jest już oczywisty. Na rozegraniu na pewno wystąpi Łukasz Żygadło, środkowymi będą Marcin Możdżonek i Piotr Nowakowski, a libero Krzysztof Ignaczak. W pierwszej szóstce na ostatnich treningach na ataku występuje Zbigniew Bartman, ale w rewelacyjnej formie są jego zmiennicy Dawid Konarski i Jakub Jarosz. Na przyjęciu może nastąpić zaskakująca zmiana - na razie podstawowi przyjmujący występują w parze Bartosz Kurek i Michał Kubiak, a znacznie bardziej utytułowany Michał Winiarski jest rezerwowym. Na skręconą nogę narzeka środkowy Łukasz Wiśniewski, po kontuzji wraca Grzegorz Kosok. Oznacza to, że w dużej imprezie może zadebiutować świetnie spisujący się w PlusLidze Andrzej Wrona.

Brazylijczycy mają więcej kłopotów. Po igrzyskach, które przegrali z Rosjanami, przebudowali skład, w Lidze Światowej nie wystąpią globalne gwiazdy - Murilo, Ricardo, Sergio i Giba. Zadebiutuje za to najlepszy gracz naszej ligi Felipe Fonteles z Zaksy Kędzierzyn-Koźle. Bukmacherzy faworytów piątkowe meczu widzą jednak w Brazylijczykach.

* * *

Piątkowy mecz w Warszawie rozpocznie się o godz. 17.45, niedzielny rewanż w Łodzi o 20.15. Transmisje w Polsacie Sport.

Więcej o:
Copyright © Agora SA