Memoriał Wagnera. Polska zdecydowanie lepsza od Argentyny

Polscy siatkarze pokonali Argentynę 3:0 i wygrali 10. Memoriał Wagnera w Zielonej Górze. Argentyńczycy, jeśli przeważali, to tylko chwilowo - w decydujących momentach biało-czerwoni byli zdecydowanie lepsi.

Trener Andrea Anastasi, tak jak w dwóch pierwszych meczach, zmienił wyjściowy skład - w niedzielę od początku zagrali m.in. Marcin Możdżonek i Michał Kubiak. Włoch konsekwentnie rotował w Zielonej Górze skład, by sprawdzić wszystkich graczy w ostatniej próbie przed wylotem do Londynu.

Do Londynu, w którym Polacy zagrają właśnie m.in. z Argentyną - do spotkania dojdzie w trzeciej kolejce grupy A, 2 sierpnia. Czy w meczu z Argentyną Polacy ukrywali pewne elementy swojej gry? - Nie, nie będziemy się maskować. W siatkówce gra się schematami, ale w ważnych meczach, w ważnych momentach czasem się poza nie wychodzi. Wtedy liczy się dyspozycja w danym momencie i spokojna głowa. Jeśli głowa nie będzie funkcjonowała, to założenia, przewidywania, co do gry rywali, nie będą miały znaczenia. Trzeba być pewnym siebie, skoncentrowanym i realizować założenia, które mamy przed meczem - mówił rozgrywający Łukasz Żygadło, który akurat 2 sierpnia skończy 33 lata.

Jeśli Polacy się nie maskowali i grali na maksimum możliwości (wciąż ograniczonych ciężkimi treningami w ostatnich dniach), to, być może, wszystkiego najlepszego nie chcieli pokazać Argentyńczycy. Rywale Polaków w pierwszym secie niedzielnego meczu zaczęli od błędu serwisowego, a że biało-czerwoni na zagrywce grali dużo lepiej, to nie mieli problemu ze zdobyciem przewagi.

Dobrze funkcjonował polski blok z Marcinem Możdżonkiem jako jego fundamentem, przy siatce rozumieli się Żygadło z Bartmanem, biało-czerwoni wyraźnie prowadzili przez cały set. Wygrali go do 19.

Drugi był trudniejszy, bo Argentyńczycy od początku przyspieszyli nieco rozegranie, popełniali mniej błędów. Polacy przegrywali 9:12, ale patrząc na drugą połowę seta można było odnieść wrażenie, że sami chcą się wpędzić w kłopoty, by sprawdzić się pod presją. Sprawdzian wypadł pozytywnie - do remisu 18:18 doprowadził atakiem w taśmę Ivan Castellani, syn byłego selekcjonera reprezentacji Polski, ale potem kluczowe punkty były już wynikiem kunsztu biało-czerwonych. Bloków Grzegorza Kosoka, ataku Michała Winiarskiego po przekątnej oraz, w ostatniej akcji, technicznej zagrywki Żygadły, której Argentyńczycy nie odebrali.

W trzecim secie zabawy w kotka i myszkę nie było - rywale zaczęli co prawda od prowadzenia 3:0, ale na pierwszą przerwę techniczną do Polacy schodzili wygrywając 8:7. Michał Winiarski skutecznie obijał blok, Możdżonek blokował, zespół powiększał przewagę. Argentyńczycy wpadli w dziurę, przegrywali już 12:17, i już z niej nie wyszli. Popisem końcówki były atomowe serwy Michała Ruciaka, a ostatni punkt zdobył Bartman.

Z reprezentacją na dobre i na złe Facebook Polska biało-czerwoni  ?

Więcej o:
Copyright © Agora SA