Final Six Ligi Światowej. Mazur: To nasz rok

- Czy dyspozycję z Sofii nasi siatkarze zaprezentują w Londynie? Odpowiedź jest prosta: drużyna jest w stanie grać na takim poziomie nawet przez pół roku - mówi były trener reprezentacji Polski, Ireneusz Mazur. Szkoleniowiec jest pod wrażeniem zwycięstwa naszej kadry 3:0 nad USA w finale Ligi Światowej. - To nasz rok - twierdzi Mazur przewidując, że na zbliżających się igrzyskach olimpijskich w Londynie Polacy będą jednym z faworytów do złota.

Łukasz Jachimiak: Liga Światowa zdobyta. A to chyba nie koniec tegorocznych sukcesów naszych siatkarzy?

Ireneusz Mazur: Zanim pomówimy o tym, co przed nami, na moment zatrzymajmy się przy tym zwycięstwie. Kiedy kilkanaście lat temu dołączyliśmy do Ligi Światowej, grę w niej zaczynaliśmy jako kopciuszek. To wzruszające, że od raczkowania wreszcie dotarliśmy na szczyt. Tegoroczny turniej finałowy to była bezwzględna dominacja naszej drużyny. Jedynym rywalem, który próbował nawiązać z nami walkę byli Brazylijczycy. I tyle. Cała reszta stanowiła dla nas tylko szczeble w drodze na szczyt. Potwierdziliśmy znakomitą dyspozycję i świetne ukształtowanie tych wszystkich komponentów budowania drużyny czyli siłę wewnętrzną, wiarę we własne możliwości, pewność wynikającą z osiąganych rezultatów, sferę emocjonalną i mentalną. Teraz jest ogromne zadowolenie, bo to o nas mówią, bo to nasz wieczór, bo to nasz rok. Prawdopodobnie tak jest, bo przecież przed igrzyskami olimpijskimi nasze zwycięstwo to znakomity prognostyk.

Teraz chciałoby się, żeby te igrzyska zaczęły się powiedzmy za tydzień. Nasi zawodnicy chwilę pocieszyliby się z wygrania Ligi Światowej i korzystając ze świetnej formy wróciliby do bicia przeciwników.

- Zgadza się, za tydzień byłoby idealnie (śmiech).

Widząc jak świetnie grają Polacy, zastanawiamy się czy utrzymają formę do igrzysk, a może powinniśmy pomyśleć, co będzie jeśli zgodnie z wcześniejszymi zapowiedziami optymalną dyspozycję uzyskają dopiero za trzy tygodnie, a więc na start igrzysk? Strach pomyśleć, co zrobimy rywalom, jeśli będziemy grać jeszcze lepiej.

- Tego czy nasza drużyna może grać jeszcze lepiej nie wiemy. Pewne jest, że dziś prezentuje się świetnie. I nie martwmy się, że tak jest. No bo czy lepiej byłoby, gdybyśmy teraz nie grali za dobrze i byśmy przegrywali? Moim zdaniem na pewno nie.

Woli pan przypomnieć, że cztery lata temu Ligę Światową wygrał zespół USA, który później w olimpijskim finale w Pekinie pokonał Brazylię?

- Zgadza się. Wybieram wersję optymistyczną. Wygrywajmy i przygotowujmy się na kanwie dobrego samopoczucia, wiary, upewnianiu się w swej sile. Zresztą, prawda jest taka, że zespół, który wygrywa szybciej regeneruje siły, ma większą ochotę do tego, żeby ciężko trenować, wierzy w swoje siły i łatwiej znosi wszelkie trudy. Wygrywanie się po prostu opłaca. Uważać trzeba tylko na jedno - żebyśmy tych naszych zwycięzców nie zagłaskali.

Oni chyba nie dadzą się zagłaskać. Przecież głaskaliśmy ich po każdym kolejnym zwycięstwie nad Brazylią, a oni dalej robili swoje, bijąc ją w tym roku aż cztery razy. Mówiliśmy, że są na tyle silni, by wygrać Ligę Światową, a oni zamiast spocząć na laurach ją wygrali.

- To prawda, oni rzeczywiście mają szorstki włos i ciężko jest ich zagłaskać (śmiech). Czyli tak naprawdę nie ma żadnych obaw.

Zobacz wideo

Żadnych? Proszę więc nas uspokoić i powiedzieć, jak długo siatkarze potrafią utrzymać się w szczytowej formie.

- Najwyższą motoryczną, fizjologiczną i wydolnościową dyspozycję podtrzymuje się cały czas, bo różne turnieje gra się bardzo często. I to wcale nie jest trudne. Najtrudniejszy w tym wszystkim jest element psychiczny. Ale jak wszystko idzie zgodnie z planem, to optymalną formę można prezentować i przez trzy czy cztery lata. Wielokrotnie takie passy wielkich zwycięstw pokazywała Brazylia. Ale oczywiście pan pyta dokładnie o to czy dyspozycję z Sofii nasi siatkarze zaprezentują w Londynie. Odpowiedź jest prosta: drużyna jest w stanie grać na takim poziomie nawet przez pół roku. Zespół dobrze przygotowany przy wyłączeniu emocji prezentuje wysoki poziom. Czasem zdarzy się dzień z dołkiem emocjonalnym i wtedy zagra trochę gorzej. Ale po wielu zwycięstwach łatwiej o pozytywne emocje, o stan euforyczny i wtedy gra się jeszcze lepiej od tej wypracowanej średniej. Na igrzyskach najważniejsze będzie przygotowanie mentalne.

Mamy fachowców, którzy zadbają o każdy detal? Trener Andrea Anastasi ma w swym sztabie nie tylko statystyków oraz analityków, ale też psychologa i fizjologa?

- Od czasu kiedy zachodni trenerzy weszli na nasz rynek sztaby są nowoczesne. Z reprezentacją pracują rozbudowane zespoły dające gwarancje pracy na najwyższym poziomie. Na pewno nie jesteśmy gorzej obudowani przy reprezentacji przez różnych fachowców niż inne zespoły ze światowej czołówki. Być może nawet pod tym względem jesteśmy najlepsi. Mamy i fizjologów, i specjalistów od obserwacji treningów, i wielu innych fachowców. Zabezpieczenie jest pełne, nie ma już chyba ludzi, których moglibyśmy do tej reprezentacji dołożyć.

Galeria z finału Ligi Światowej Polska - USA >

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.