MŚK. "Nieważne jak silny jest przeciwnik" - Polki grają z Chinkami o finał

- Apetyt rośnie w miarę jedzenia. Dziewczyny są świadome stawki meczu i tego, że mogą dokonać tu czegoś naprawdę wielkiego - mówi przed półfinałem mistrzostw świata kadetek drugi trener reprezentacji Marcin Wojtowicz. O 18.00 Polki zagrają o finał z Chinkami.

Chinki od początku były typowane jako jeden z głównych kandydatów do medalu. We wszystkich dotychczas rozegranych meczach nie miały sobie równych. W sześciu spotkaniach straciły dwa sety (jeden z USA w I fazie i tyle samo z Turcją w II fazie). Do zera pokonały m.in. Serbki czy Niemki.

- Chinki to azjatycki zespół, który gra po europejsku. Nie rozgrywają szybko i kombinacyjnie, tylko mocno atakują z wysoko wystawionych piłek. Trzeba bardzo czujnie grać z nimi w bloku i dodatkowo nisko na nogach w obronie, bo mają naprawdę bardzo mocne uderzenie - opisuje rywala Marcin Wojtowicz. Do tego musimy grać odważnie, bez błędów własnych.

Zanim na parkiecie pojawią się Polki, w pierwszym półfinale Turczynki zmierzą się z Serbkami (15.30 czasu polskiego). Według drugiego trenera naszej kadry, lepsze będą gospodynie mistrzostw w Ankarze. - Turczynki są dobrze przygotowane do tego turnieju. Sprawiają wrażenie solidnego zespołu. Poza tym stoi za nimi własna sala, kibice. Zaskoczyła mnie ich porażka z Chinkami, ale zasłużenie są w półfinale i równie zasłużenie będą w finale - twierdzi Wojtowicz.

Szansa na historyczny sukces

Awansując do półfinału mistrzostw świata, polskie kadetki już zaliczyły najlepszy występ w tej grupie wiekowej (15-16 lat) od dekady! Jeśli wejdą do finału osiągną najlepszy wynik w historii. W 2001 r. biało-czerwone wróciły z Chorwacji z brązem. Medal wywalczyły takie zawodniczki jak: Milena Radecka (Sadurek), Anna Podolec, Izabela Żebrowska, Agata Sawicka czy Anna Werblińska (Barańska). Trenerem zespołu był obecny szkoleniowiec kadetek - Andrzej Peć. Jednocześnie złoty medalista ME kadetek (1999 r.) i juniorek (2002), srebrny ME kadetek (2001) i brązowy MŚ juniorek (2003).

Z obecną kadrą kadetek Peć w maju zajął piąte miejsce w ME i czwarte w Olimpijskim Festiwalu Młodzieży Europy.

- Apetyt rośnie w miarę jedzenia. Chcemy osiągnąć jeszcze więcej i pobić spektakularny sukces, jakim był ten brązowy medal. Dziewczyny są świadome stawki meczu i tego, że mogą dokonać czegoś naprawdę wielkiego - mówił przed spotkaniem z Chinkami Wojtowicz.

Sytuacja opanowana

Na szczęście polski zespół nie może narzekać na urazy. - Są delikatne sprawy przeciążeniowe, ale niegroźne - mówił fizjoterapeuta naszej kadry Tomasz Banyś. - Były małe problemy z barkiem Oli Wójcik, ale już jest w porządku. Ania Korabiec, która wróciła do gry po kontuzji, często się na coś uskarżała. Teraz ma się znacznie lepiej. Najpoważniejsze jest jedynie nadciągnięcie mięśnia dwugłowego uda u Natalii Strózik, ale i ona szybko dochodzi do siebie. Jak są sukcesy i się wygrywa, to urazy same przechodzą - stwierdza Banyś.

(De)motywator

Do południa siatkarki miały jeszcze jedną odprawę wideo a w samo południe godzinny trening. Z każdą godziną Polki coraz częściej myślą o meczu. Wcale nie z przerażeniem, o czym świadczy opublikowany przez jedną z nich na Facebooku tzw. "demotywator".

- Nie ważne jak silny jest twój przeciwnik. Liczy się tylko to, jak bardzo pragniesz tego, o co walczysz - brzmi przesłanie zabawnego obrazka - "Ciasteczkowy Potwór" kładzie na deski profesjonalnego boksera, trzymającego w dłoni herbatnika. Kształtem i kolorem ciastko całkiem przypomina medal. Czy złoty czy brązowy, trudno ocenić.

Seniorki przegrały z Dominikaną - koniec szans na awans? 

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.