AZS Politechnika Warszawska pokonała na wyjeździe 3:1 Pamapol Wielton Wieluń i awansowała na drugie miejsce tabeli siatkarskiej PlusLigi.
REKLAMA
Nie można marzyć o wygraniu meczu, kiedy w dwóch setach drużyna atakuje ze skutecznością 35 proc. Nawet kiedy rywal nie pokazuje niczego nadzwyczajnego. A tak grał w poniedziałek Pamapol Wielton Wieluń.
AZS Politechnika Warszawska dzięki zdobyciu trzech punktów awansowała na drugie miejsce w tabeli. Ale w Wieluniu niczym nie zaimponowała. Może poza jednym, swoją postawą potrafiła zmusić gospodarzy, by zachowywali się na boisku niczym juniorzy.
Chwilami siatkarze Pamapolu Wieltonu sprawiali wrażenie, jakby spotkali się pierwszy raz dwie godziny przed meczem. Widać to było zwłaszcza w obronie. Po kiwkach warszawiaków za blok wielunianie zderzali się z sobą albo biegali po boisku niczym dzieci we mgle.
Doszło do tego, że zawodnicy Politechniki nawet nie silili się na trudną zagrywkę, a po prostu przebijali piłkę na drugą stronę siatki. A tam panował chaos. Ale gdy tylko sami grali przyzwoicie, byli lepsi.
Tak jak w pierwszym secie, kiedy serwowali w Zbigniewa Bartmana, a ten popełniał błąd za błędem. Pozbierał się jednak i pomógł swojemu zespołowi w odniesieniu zwycięstwa. Zasłużonego. A Pamapol Wielton z pewnością będzie miał ogromne problemy z utrzymaniem, bo taki cud jak w spotkaniu z Fartem w Kielcach, zdarza się raz w sezonie.