PGE Skra samodzielnym liderem. Rozbiła AZS Olsztyn

Jeśli ktoś liczył, że AZS Olsztyn przełamie niemoc w spotkaniu z PGE Skrą, pomylił się bardzo. Mistrzowie Polski rozbili przeciwnika

Trener PGE Skry ma komfortową sytuację wśród przyjmujących, bowiem wszyscy czterej nie dość, że są zdrowi (co ostatnio niezbyt często się zdarzało), to jeszcze w wysokiej formie. Dlatego co mecz na boisko wychodzi inna para. Tym razem szansę dostali Bartosz Kurek i Stephane Antiga, zaś Michałowie Winiarski i Bąkiewicz tylko patrzyli na kolegów.

Występ Kurka nie jest zaskoczeniem, bowiem pod nieobecność Mariusza Wlazłego (jest szansa, że poleci z kolegami do Rumunii) potrzeba w zespole zawodnika mocnego w ataku. Francuz zaś przygotowywany jest tak, by w wysokiej dyspozycji był na początek Ligi Mistrzów. Dlatego w pierwszych kolejkach rzadko wychodził na boisko. Wszystko wskazuje na to, że strategia trenerów zdaje egzamin, bowiem Antiga gra bardzo dobrze.

Jacek Nawrocki może pozwolić sobie na eksperymenty, bowiem po serii spotkań z czołówką naprzeciw jego drużyny stoją słabsi rywale. Po Delekcie Bydgoszcz, która tylko w jednym secie zdobyła więcej niż 20 punktów, przyszedł czas na AZS Olsztyn. To klub, który lata świetności ma już za sobą. Chociaż skład ma lepszy niż zajmuje miejsce w tabeli (jest ostatni).

Jeśli akademicy z Olsztyna marzyli o odbudowaniu się, muszą poczekać na innego przeciwnika. PGE Skra obecnie jest dla nich nieosiągalna. I nie chodzi wcale o zdobycie punktu czy punktów w meczu, ale o nawiązanie wyrównanej walki.

Kluczowym elementem w grze bełchatowskiej drużyny kolejny raz była zagrywka. Przed sezonem trener Nawrocki obawiał się o serwis swojej drużyny. Niepotrzebnie, bo wysokie wygrane z AZS-em Częstochowa, Delectą i w Olsztynie to właśnie efekt świetnej zagrywki. Po sześciu kolejkach PGE Skra miała najwięcej asów w lidze, a w sobotę powiększyła dorobek o kolejnych osiem. To nie wszystko, bowiem 11 kolejnych punktów dostała za darmo, a przecież nie było największego atutu w polu serwisowym, czyli Mariusza Wlazłego.

Punkty zdobyte serwisem rozkładają się praktycznie na cały zespół. Przeciwko AZS-owi asów nie mieli tylko Marcin Możdżonek i Antiga, a to przecież siatkarze zaliczani niedawno do najlepiej zagrywających w drużynie. - To nie jest przypadek, bo pracujemy nad tym bardzo ciężko - tłumaczy szkoleniowiec PGE Skry.

W dwóch pierwszych setach mistrzowie Polski wręcz zdemolowali olsztynian. Nawet nie można nazwać tego treningiem, bowiem podczas zajęć w hali Energia najlepsi siatkarze w Polsce zapewne bardziej się męczą. Ale to nie jest zarzut, ponieważ przewaga wynikała z ich doskonałej gry. Miguel Falasca obojętnie do kogo rozegrał piłkę, ten kończył akcję. Bardzo widowiskowe i skuteczne były ataki środkowych - dynamicznego i efektownego Kłosa oraz atomowe zbicia Możdżonka.

Antiga tradycyjnie popisywał się kunsztem przy uderzaniu piłki, zaś Kurek rozkręcał się z akcji na akcję. Przeciwnicy byli bezradni, bo nawet atakując bez bloku, mieli trudności ze zdobywaniem punktów, bowiem bełchatowianie świetnie bronili, i to wszyscy, włącznie ze środkowymi. Dlatego AZS został w dwóch setach zdeklasowany, bo tak trzeba ocenić zdobycie w sumie 25 punktów.

Kolejny dobry występ zaliczył Novotny. Choć w ataku miał tylko 38-procentową skuteczność, to tylko raz został zablokowany. W statystykach ma jeden błąd, ale był on dziełem sędziów, którzy nie zauważyli, że piłka niemal wyłamała palce zawodnika z Olsztyna. Czech kolejny raz popisał się za to serią znakomitych zagrywek. Dzięki temu nieobecność Wlazłego PGE Skra przetrzymuje niemal bezboleśnie.

Trener bełchatowskiej drużyny cały czas stara się ostrożnie gospodarować siłami swoich graczy. Do Olsztyna nie pojechał Daniel Pliński, którego w kadrze zastąpił debiutant Grzegorz Bociek. W pierwszym secie 20-letni atakujący pojawił się na boisku i od razy skończył atak, zdobywając swój pierwszy punkt w PlusLidze, a jeszcze niedawno nikt o nim nie słyszał...

Tylko trzeci set przypominał, że trzy lata temu obie drużyny rywalizowały o najwyższe cele w lidze. To jednak zasługa zbytniego rozluźnienia siatkarzy PGE Skry i ryzyka gospodarzy, wśród których zaczął punktować Marcel Gromadowski. Mistrzowie Polski mieli problemy w ataku - od stanu 21:21 nie zdobyli już żadnego punktu. Jednak ich kolejnym atutem jest blok, dzięki któremu rozstrzygnęli partię i mecz - Kurek zatrzymał Gromadowskiego, zaś Kłos dwukrotnie Tuię.

Na najlepszego zawodnika spotkania wybrany został Kurek, który atakował 21 razy (skuteczność 52 proc.). Do tego dołożył cztery bloki i trzy bloki (w sumie miał ich aż 14, z czego siedem w ostatnim secie).

Już poniedziałek wieczorem bełchatowianie wyjeżdżają do Warszawy, skąd następnego dla polecą do Rumunii. Tam w środę o godz. 17 zainaugurują tegoroczną edycję Ligi Mistrzów. Ich rywalem będzie Remat Zalau. Tydzień później w Atlas Arenie zagrają z najlepszym zespołem ostatnich lat Trentino Volley. Bilety na to spotkanie można zamawiać na stronie www.kupbilet.pl.

AZS UWM - PGE SKRA 0:3

Sety: 13:25, 12:25, 23:25

AZS UWM: Toobal 1, Siezieniewski 5, Cedić 6, Gromadowski 8, Tuia 6, Gunia 1, Mierzejewski (libero) oraz Tomczyk 1, Winnik 2, Ferens 2, Włodarczyk

PGE Skra: Falasca 2, Antiga 10, Możdżonek 9, Novotny 10, Kurek 18, Kłos 10, Zatorski (libero) oraz Bociek 1, Woicki, Wnuk 1

Indykpol AZS UWM Olsztyn - PGE Skra Bełchatów

0:3 (13:25, 12:25, 23:25)

Pozostałe wyniki i tabela PlusLigi:

Delecta Bydgoszcz - Jastrzębski Węgiel 3:1 (22:25, 25:23, 25:20, 30:28)

ZAKSA Kędzierzyn-Koźle - Fart Kielce 3:2 (22:25, 25:19, 25:22, 20:25, 15:9)

Tytan AZS Częstochowa - Asseco Resovia Rzeszów 3:1 (25:22, 25:16, 23:25, 25:23)

Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.