Bartosz Kurek dla Gazety Sport.pl: To dopiero początek, a nam już jest ciężko

W reprezentacji nie mogą grać tylko młodzi siatkarze, bo od kogo będą się uczyć? Wiadomo jednak, że najstarsi i najbardziej doświadczeni zawodnicy są w swoich drużynach najbardziej obciążani, dlatego też są bardziej narażeni na urazy - mówi siatkarz PGE Skry Bełchatów.

Jarosław Bińczyk: Rozgrywki PlusLigi trwają niespełna miesiąc, a już słuchać narzekania siatkarzy na ogromne obciążenia. Ty też czujesz trudy sezonu?

Bartosz Kurek: Na razie nie, ale o tym, że jest bardzo ciężko, świadczy przykład Sebastiana Świderskiego, który doznał bardzo poważnej kontuzji. To jeden z graczy, który mógłby być śmietanką tej ligi, a nie będzie mógł zagrać.

Faworyci, w tym Skra, częściej niż w poprzednich sezonach tracą punkty. Czy duża liczba spotkań ma na to wpływ?

- My też straciliśmy, ale na początku graliśmy z najsilniejszymi przeciwnikami. Na ich tle lepiej było widać, jakie popełniamy błędy, dlatego mogliśmy je wyeliminować. Z pewnością jednak pięć setów, które spędzili na boisku w meczu z nami siatkarze Zaksy, zostawiło na nich ślad. Podobnie było z Resovią. Choć z nią przegraliśmy, to z pewnością wyszarpaliśmy im trochę sił.

Nowy system rozgrywek nie był trafionym pomysłem?

- To się okaże dopiero po sezonie. Na razie jednak liga jest atrakcyjniejsza, bo poziom się wyrównał. Grając co trzy dni, trzeba do każdego spotkania podchodzić maksymalnie skoncentrowanym i zmobilizowanym. Stąd jest więcej niespodzianek. A będzie jeszcze trudniej, kiedy czołowe zespoły zaczną grać w europejskich pucharach. Uważam, że w przyszłości trzeba pod tym kątem ustawiać rozgrywki.

Skra jest w lepszej sytuacji od rywali, bo ma bardzo wyrównaną kadrę.

- Nasza drużyna jest od dwóch czy trzech lat budowana z myślą o występach w europejskich pucharach. A grając w nich, trzeba być przygotowanym na wielkie tempo rozgrywek i mecze w środę i sobotę.

Ale w grudniu czeka was prawdziwy maraton, bo oprócz PlusLigi i Ligi Mistrzów zagracie w klubowych mistrzostwach świata. To minimum dziewięć spotkań. Jak to przetrzymać?

- Niestety, nie mamy wyjścia, musimy grać i wygrywać. Silna kadra może nam tylko pomóc. Ale liczba meczów będzie straszna...

Jeden z twoich kolegów stwierdził, że jak tak dalej pójdzie, to w kwietniu przyszłego roku nie będzie miał kto grać w reprezentacji Polski. Że trudno będzie znaleźć kilkunastu zdrowych zawodników.

- To bardzo prawdopodobne. Już jest bardzo ciężko, choć to dopiero początek sezonu. W reprezentacji nie mogą grać tylko młodzi siatkarze, bo od kogo będą się uczyć? Wiadomo jednak, że najstarsi i najbardziej doświadczeni zawodnicy są w swoich drużynach najbardziej obciążani, dlatego też są bardziej narażeni na urazy. Przecież Sebastian Świderski to profesjonalista, który przez całą karierę sportowo się prowadził. A mimo to doznał tak poważnej kontuzji. Choć dawka meczów jest ogromna, mam nadzieję, że coś takiego nikomu się nie przydarzy.

Porażka Asseco Resovii  ?

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.