PlusLiga. Kłopoty to specjalność PGE Skry

Miesiąc przed najważniejszym turniejem w tym roku w PGE Skrze martwią się nie o formę, a o zdrowie zawodników. Wciąż tylko trzech skrzydłowych jest zdolnych do gry

- Wszystko, co teraz robimy, podporządkowane jest finałowi Ligi Mistrzów i play-off - twierdzi Jacek Nawrocki, trener lidera PlusLigi. Zaraz jednak zastrzega: - Nie chciałbym być zrozumiany, że lekceważymy spotkania ligowe. Na pewno jednak nasz mikrocykl treningowy nie jest taki, jak na innym etapie sezonu.

Tak było już tydzień temu, kiedy PGE Skra zmierzyła się w Olsztynie z AZS-em. Wygrała 3:1, choć musiała się mocno namęczyć. Teraz rywal jest silniejszy, przynajmniej teoretycznie. Co prawda Delecta wyprzedza AZS tylko o jedno miejsce, lecz ma aż o siedem punktów więcej. Ma też mocniejszy skład, z dwoma mistrzami Europy (Piotr Gruszka i Paweł Woicki) i dwoma wicemistrzami świata (Gruszka i Grzegorz Szymański). Do niedawna w Bydgoszczy występował też mistrz olimpijski Rich Lambourne, ale został wyrzucony za pokazanie trenerowi środkowego palca. - Takie zamieszanie w drużynie zwykle wpływa na jej odrodzenie. Widać to było już w poprzedniej kolejce [Delecta pokonała 3:1 Jadar Radom - przyp. red.] - uważa trener PGE Skry. - W Bydgoszczy są indywidualności, dzięki czemu zespół jest w stanie wygrać z każdym w lidze.

W ośmiu ostatnich kolejkach Delecta wygrała tylko trzykrotnie, m.in. na wyjeździe z Resovią. A przecież w pierwszej rundzie podejmowała bełchatowian jako lider. Przegrała gładko 0:3 i od tamtego czasu ma kłopoty. - Nie możemy jej lekceważyć - przestrzega Nawrocki. - Na pewno zaryzykują zagrywką, a mają ku temu możliwości.

Większy kłopot niż z rywalem PGE Skra ma z kontuzjami swoich zawodników. Trener Nawrocki mówi nawet o fatum ciążącym na klubie. Z sześciu skrzydłowych, jacy są w kadrze, gotowych do gry na 100 proc. jest połowa. Są to: Michał Winiarski, Bartosz Kurek i Mariusz Wlazły. Co prawda ten pierwszy narzekał niedawno na ból łydki, ale badania wykazały, że nie ma przeszkód, by zagrał przeciwko rywalowi ze swojego rodzinnego miasta (jego ojciec jest wiceprezesem Delecty).

Wykluczony jest występ Michała Bąkiewicza, którego dopadły kłopoty z kręgosłupem. - Nie mogę trenować nawet po lekach przeciwbólowych - opowiada reprezentant Polski. - Lekarze twierdzą, że w moim przypadku może pomóc tylko czas.

Nawrocki przypomina, że takie problemy Bąkiewicz ma praktycznie co roku, ale tak długo jak teraz leczenie jeszcze się nie przeciągało.

Drugim siatkarzem, który nie ćwiczy normalnie, jest Stephane Antiga. W jego przypadku poprawę widać jednak praktycznie z dnia na dzień. Na ostatnich zajęciach już odbiera zagrywkę, zaczyna też skakać. - Gdy będzie taka konieczność, może wejść na boisko i pomóc w przyjęciu serwów - zapowiada trener PGE Skry. Ostatni raz Antiga zagrał w lidze 29 stycznia w spotkaniu z Jastrzębskim Węglem.

To nie koniec problemów, bowiem przez kilka dni lżej ćwiczył Jakub Novotny, narzekający na ból kolana. Wszystko jest już jednak w porządku i czeski atakujący jest w stanie zagrać. Na szczęście w bardzo wysokiej formie jest Wlazły. - Serwuje tak mocno, że gdy spróbowałem przyjmować, to mało mi rąk nie połamał - żartuje Bąkiewicz.

A zagrywka będzie bardzo ważna w meczu z Delectą, bowiem przyjęcie to teoretycznie słabszy element tego zespołu. - Kluczem będzie odrzucenie ich od siatki - podkreśla Nawrocki.

Początek spotkania w sobotę o godz. 17, a w poniedziałek PGE Skra wylatuje do Włoch, gdzie rozegra sparingi z Sisleyem Treviso i Trenkwalderem Modena.

Copyright © Agora SA