Siatkówka. Trzy porażki polskich zespołów w play-off Ligi Mistrzów. Czy to już przepaść PlusLiga - reszta Europy?

Losowanie fazy play-off Ligi Mistrzów nie napawało polskich zespołów optymizmem, jednak nie pozbawiło ich szansy na walkę. W pierwszych meczach ZAKSA, Resovia i Skra przegrały ze swoimi rywalami, stawiając się w trudnej sytuacji przed spotkaniami rewanżowymi. Czy wyniki środowych pojedynków dowodzą, że polska liga pozostaje daleko w tyle za włoską i rosyjską? Jakie są szanse reprezentantów PlusLigi na awans?

Jeśli można było wskazać dwa zespoły, których droga w play-off Ligi Mistrzów miała być teoretycznie najtrudniejsza, to były to Asseco Resovia Rzeszów i PGE Skra Bełchatów. Nierówna dyspozycja i wyniki osiągane przez zespół Andrzeja Kowala w europejskich pucharach nie napawały optymizmem. Do dalszego etapu międzynarodowych rozgrywek rzeszowianie awansowali rzutem na taśmę z 3. miejsca w grupie B, w ostatnim meczu pokonując Duklę Liberec 3:1 (łącznie w grupie wygrali tylko 3 mecze, z czego dwa w tie-breaku). Mimo pozycji wiceliderów w PlusLidze potrafili przegrać z Jastrzębskim Węglem oraz niżej notowanym Lotosem Treflem Gdańsk, "męcząc się" z takimi rywalami, jak Cuprum Lubin czy GKS Katowice.

W podobnie trudnej sytuacji w Lidze Mistrzów byli bełchatowianie, którzy o awans również walczyli do ostatniego meczu z rumuńskim SCM Un. Craiova. Było to konsekwencją bardzo słabego początku Skry w rozgrywkach, kiedy to przegrała dwa pierwsze spotkania i musiała odrabiać poniesione straty. Finalnie fazę grupową skończyła na 2. miejscu, lecz nie uciszyło to pytań o jej formę, ponieważ albo przegrywała w PlusLidze 1:3 z ONICO AZS-em Politechnika Warszawska albo grała w niej kilka tie-breaków z rzędu.

Losowanie play-off dla tych dwóch drużyn nie było łaskawe - Skra trafiła na dwukrotnych pogromców Resovii, Cucine Lube Civitanova, natomiast rzeszowianie na Azmiut Modenę, z którym dwa razy przegrali właśnie bełchatowianie. Mówiło się jednak, że najgorzej miała ZAKSA, czyli polski pewniak do gry w Final Four. Pierwsze miejsce w grupie (i tylko jedna w niej porażka) nie zostały nagrodzone i mistrzowie Polski trafili na 2. zespół grupy E, Biełogorie Biełgorod. Mimo że Rosjanie nie zawsze imponowali swoją grą, to ich marka nadal wzbudzała respekt.

Trzy porażki, ale czy trzej pokonani?

W ocenie ekspertów zespół trenera Philippe'a Blain miał być bez większych szans w pojedynku z faworytem do wygrania Ligi Mistrzów. W Łodzi PGE Skra Bełchatów przegrała z Cucine Lube Civitanova 1:3 i jedyne, co pozostało po meczu to. niedosyt. Złożona z gwiazd światowej siatkówki włoska ekipa musiała się sporo namęczyć, by wyrwać zwycięstwo. Przyczyny porażki polskiej drużyny leżały w braku skuteczności ofensywy na lewym skrzydle. Choć statystycznie Lube wygrało w ataku 57 procentową dokładnością do 47 procent, to momentami Mariuszowi Wlazłemu po prostu brakowało wsparcia w zdobywaniu punktów - jeden Nikołaj Penczew nie wystarczył. Nie zmieniło to jednak faktu, że Skra po środowym meczu nie ma powodów, by czuć się pokonana - przegrała, ale bez kompleksów walczyła do ostatniej piłki o zwycięstwo.

Podobnie było w przypadku porażki Asseco Resovii Rzeszów z Azimut Modeną. W tym przypadku jednak wynik był jeszcze mniej jednoznaczny, ponieważ mistrzowie Włoch wygrali dopiero w tie-breaku, w którym przy stanie 12:12 wszystko mogło potoczyć się zupełnie inaczej (większa skuteczność ataku w piątym secie 53 do 20 procent i skuteczniejszy blok Włochów przesądziły sprawę). W tym przypadku nawet ogóle statystyki obu zespołów są bardzo podobne, o wyniku decydowały detale. Mało kto w tym sezonie widział w Resovii aż tak dużą wolę walki i siłę mentalną, która pozwalała jej powrócić w poszczególnych setach, nawet kiedy przegrywała już trzema, czterema punktami.

Wątpliwości co do postawy w pierwszym meczy play-off Ligi Mistrzów pojawiają się tylko przy jednym zespole - ZAKSIE Kędzierzyn-Koźle. Kiedy w pierwszym secie wygrywa się 25:13, a następnie cały mecz przegrywa 1:3, to znak, że nie decyduje tylko technika, ale też kondycja psychiczna drużyny. Kędzierzynianie mieli spore problemy z atakiem po słabszym przyjęciu. Kiedy Biełogorie wzmocniło zagrywkę, okazało się, że siła początkowo dobrze funkcjonującego polskiego środka i prawego skrzydła nie jest aż tak duża. Większe ryzyko opłaciło się rosyjskiemu zespołowi, szczególnie, że nie popełnił on ani jednego błędu w ataku. Bez dwóch zdań ZAKSA została pokonana i to jej zwycięstwo mogło zaboleć polskich kibiców najbardziej - przed losowaniem par play-off to właśnie ta drużyna była typowana przez większość do awansu do Final Four.

Czy polskie zespoły mają jeszcze szansę na awans?

Mają. Wbrew opinii pesymistów pierwsze spotkania play-off Ligi Mistrzów pokazały, że przepaść nie do przeskoczenia dla polskich zespołów nie istnieje. Choć wszystkie trzy drużyny przegrały, to w rewanżach każda z nich będzie miała atuty, dające ich kibicom choć trochę nadziei na pozytywne zakończenie tego etapu rozgrywek.

W najlepszej sytuacji będzie ZAKSA, która rewanż rozegra w Kędzierzynie-Koźlu. Doping własnej publiczności niejednokrotnie był dla niej dodatkowym atutem. W przypadku wygranej z rosyjską drużyną o awansie będzie decydował wywołujący wiele dyskusji "złoty set", w którym gra się na dużych emocjach, co może być jej sprzymierzeńcem.

Skra i Resovia drugie mecze zagrają na wyjeździe. W fazie grupowej Cucine wygrało wszystkie trzy spotkania rozgrywane we własnej hali, podobnie Azimut. Czy bez aż tak licznego wsparcia własnych kibiców bełchatowianie będą w stanie pokonać rywali? Do tej pory w Lidze Mistrzów Skra i Resovia na wyjeździe zwyciężyły raz. Obie drużyny udowodniły jednak, że w sytuacjach "ostatniej szansy" potrafią wygrywać. - Wyjdziemy na to spotkanie i będziemy walczyć. Wynik jest sprawa otwartą - powiedział Andrzej Kowal przed spotkaniami z zespołem z Modeny. Zatem zanim na boisko wpadnie ostatnia piłka, chyba należy się trzymać tych słów.

Zobacz wideo
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.