PlusLiga. Koniec zwycięskiej serii ONICO AZS-u Politechniki Warszawskiej. Porażka z Lotosem Treflem Gdańsk

Stołecznej drużynie nie udało się przedłużyć fantastycznej passy zwycięstw. Po wygranych z Espadonem Szczecin, PGE Skrą Bełchatów i AZS-em Częstochowa sposób na nich znaleźli gracze Lotosu Trefla Gdańsk, którzy w 22. kolejce PlusLigi triumfowali na Torwarze 3:1

Gdańszczanie rozpoczęli mecz od skutecznych ataków Mateusza Miki i Damiana Schulza, co poskutkowało ich prowadzeniem 5:3. Niedługo się nim nacieszyli, bowiem Politechnika nie dość, że wyrównała, to dzięki znakomitej grze w bloku i obronie doprowadziła do wyniku 10:7. Trener Lotosu, Andrea Anastasi, zmuszony był wziąć przerwę na żądanie. Po wznowieniu gry Bartosz Kwolek popisał się atomową zagrywką, którą ustrzelił Miłosza Hebdę, następnie skutecznie zaatakował z drugiej linii i pojedynczym blokiem powstrzymał Damiana Schulza (16:12). Lotos odrabiał stopniowo stratę (16:15), ale atak Michała Filipa i kolejny fenomenalny, pojedynczy blok Kwolka poskutkowały drugą przerwą na żądanie Anastasiego (18:15). As Mateusza Miki doprowadził do remisu 20:20 i tym razem to Jakub Bednaruk zdecydował się na czas. Gdańszczanie wyszli na prowadzenie 21:23, a w grze Politechniki coś się zacięło. Lotos miał piłkę setową w górze, ale Schulz zaatakował w aut i trzeba było grać na przewagi. Minimalnie lepsi okazali się goście, którzy zakończyli pierwszą partię wynikiem 25:27.

Skuteczne bloki Andrzeja Wrony pozwoliły dobrze rozpocząć gospodarzom drugiego seta. Przy wyniku 5:1 Anastasi zdecydował się wziąć pierwszą przerwę na żądanie. Jego zespół zdołał wkrótce odrobić stratę (9:9), w głównej mierze dzięki prostym błędom Łapszyńskiego i Filipa. Atakujący nie radził sobie w tej części meczu, przez co został zmieniony przez Pawła Mikołajczaka. Lotos wciąż utrzymywał niewielką przewagę (13:15), ale poziom gry był bardzo wyrównany. Kiedy różnica wyniosła trzy punkty (15:18), Jakub Bednaruk wziął czas. Gdańszczanie pozwalali się zbliżyć jedynie na jeden punkt (21:22) i choć Politechnika nie grała źle, to nie potrafiła znaleźć sposobu na faworytów niedzielnego starcia. Drugi set zakończył się wynikiem 23:25 i Lotos prowadził już 0:2. Aby myśleć o korzystnym wyniku, Politechnika musiała poprawić swoją grę obronną, bo o ile skuteczność w ataku nie była zła, to ciężko było szukać pozytywów w defensywie.

Dwa asy serwisowe Mikołajczaka i blok Jakuba Kowalczyka pozwoliły wyjść gospodarzom na prowadzenie 6:3 na początku trzeciej partii. Lotos odrobił stratę (8:8), ale dzięki blokowi Wrony i atakowi Kwolka z przechodzącej piłki Politechnika ponownie prowadziła 11:8. Skuteczne ataki Kwolka, Łapszyńskiego i Mikołajczaka doprowadziły do wyniku 14:12. Inżynierowie utrzymywali przewagę (17:14) i zaczynali grać na coraz większym luzie, wiedząc, że nie mają nic do stracenia. Ponadto Damian Schulz pomagał prostymi błędami z zagrywki i ataku. Kiedy na tablicy widniał rezultat 19:15, Andrea Anastasi poprosił o przerwę. Po wznowieniu gry warszawianie dalej prezentowali się znakomicie, a atak Łapszyńskiego pozwolił im wygrać trzecią partię i wciąż mieć nadzieję na korzystny rezultat.

Początek czwartego seta był bardzo zacięty. Jako pierwsza przewagę 6:4 osiągnęła Politechnika, lecz Lotos zdobył chwilę później cztery punkty z rzędu i przy wyniku 6:8 Jakub Bednaruk wziął czas. Dobra dyspozycja Lotosu (7:11) zmusiła go wkrótce do wzięcia kolejnej przerwy. Mecz powoli zaczął wymykać się Politechnice spod kontroli, więc młodego Kwolka zastąpił doświadczony Guillaume Samica. Francuz wniósł na boisko trochę ożywienia, ale było to wciąż zbyt mało na rozważnie grający Lotos (11:15). Politechnika starała się bronić jak mogła, wpuszczając na plac gry Pawła Halabę i Michała Filipa, lecz na niewiele się to zdało. Gdańszczanie powiększali przewagę (16:22) i wkrótce Miłosz Hebda zakończył mecz sprytną kiwką. Statuetkę MVP spotkania otrzymał kapitan Lotosu, Bartosz Gawryszewski.

Politechnika miała szansę wyprzedzić w tabeli GKS Katowice i zbliżyć się do pierwszej ósemki ligi. Porażka oznacza jednak, że wciąż zajmują dziesiątą pozycję i o wyprzedzenie Lotosu i Cerradu Czarnych Radom będzie niebywale ciężko. W kolejnym meczu podopiecznych Jakuba Bednaruka czeka wyjazdowy mecz z BBTS-em Bielsko-Biała. Będzie to rewanż za pierwszą rundę, kiedy to bielszczanie zwyciężyli na Torwarze 3:1.

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.