PlusLiga. Zaksa - Asseco Resovia. Wielka gra o złoto

Zaksa Kędzierzyn-Koźle, która zdemolowała rywali w fazie zasadniczej, czy Asseco Resovia, grająca piąty rok z rzędu w finale? Kto zgarnie tytuł w lidze siatkarzy? W czwartek ruszają finały. Początek meczu o 20:30. Relacja na żywo na Sport.pl

To będzie pierwsze takie starcie w historii zawodowej ligi. W tym sezonie na potrzeby reprezentacji zrezygnowano z rozgrywania klasycznych play--offów. Zamiast trzech rund zdecydowano się na jedną. Po fazie zasadniczej o złoto grają pierwsza i druga drużyna, o brąz kolejne dwie.

Nowy system rozgrywek spowodował, że do ostatniej kolejki trwała zażarta walka o finał pomiędzy Asseco Resovią i PGE Skrą Bełchatów. Obie drużyny miały na koniec tyle samo punktów, a rzeszowianie awansowali do walki o złoto dzięki lepszemu stosunkowi setów, dokładnie o 0,029! Awansowali, choć już nie grali, czekali na wynik rywala. Skra feralnego seta straciła w ostatnim spotkaniu sezonu - z będącym w dole tabeli BBTS-em Bielsko-Biała.

Zaksa w tym czasie spokojnie przygotowywała się już do finału. Przez ligę przeszła jak burza, przegrywając zaledwie trzy spotkania, tracąc tylko 15 setów. Od Asseco Resovii była lepsza aż o 11 punktów, wygrała z nią dwa spotkania. Rzeszowianie łącznie osiem razy przegrywali, grali w kratkę i na koniec mieli trochę szczęścia.

Faworytem wydają się więc kędzierzynianie. - Dla mnie mogą być faworytem, ale to, co było, nie ma teraz żadnego znaczenia. Play-offy czy tak jak teraz finały to zupełnie nowe rozgrywki. Za to, że grali dobrze przez cały sezon i odskoczyli wyraźnie konkurencji, należy się im szacunek. To znakomita drużyna, ale rozgrywki zaczynają się od początku. W walce o złoto jest 0:0 - mówi Andrzej Kowal, trener Resovii.

- Dla mnie faworytem jest Resovia, to ona grała więcej meczów o stawkę, więcej pod presją, jak choćby końcówka sezonu. Do końca musieli walczyć o udział w finale. To oni grają już piąty rok z rzędu o złoto, a my wracamy do finału po kilku latach - odpowiada Oskar Kaczmarczyk, drugi szkoleniowiec Zaksy. I dodaje: - To nie jest odrzucanie presji, znamy swoją wartość, ale mamy też szacunek dla przeciwnika.

W finale zagrają zespoły nie tylko różnie grające przez cały sezon, ale także budowane według innego pomysłu. W Rzeszowie od kilku lat stawia się na polskiego trenera Andrzeja Kowala, który co roku dochodzi z zespołem do finału, zdobył już trzy mistrzostwa Polski, raz był drugi. W Zaksie po słabszym poprzednim sezonie ściągnięto świetnego Włocha - Ferdinando de Giorgiego. Wymieniono też większość siatkarzy, zatrudniając m.in. dwóch byłych zawodników Asseco Resovii, Dawida Konarskiego i Rafała Buszka. W Rzeszowie znów w tym roku postawiono na wyrównany, szeroki skład, w Zaksie teoretycznie zmiennicy są mniej wartościowi. Koncepcje różne, choć budżety na zbliżonym poziomie, kilkunastu milionów złotych.

Zaksa w tym sezonie nie występowała w europejskich pucharach. Asseco Resovia grała przez długi czas co trzy dni, z formą bywała na bakier, licząc jak w poprzednich latach, że szczyt przypadnie na koniec rozgrywek.

- Pamiętam finał przeciwko Resovii, która też nie grała wcześniej dobrze, a potem zgarnęła tytuł. Zresztą w Rzeszowie zazwyczaj nie są zadowoleni z formy zespołu na początku rozgrywek, drużyna jest tak budowana, że co roku ma się docierać i formą błyszczeć na finiszu - wspomina Kaczmarczyk. Finał, o którym mówi, to ten z 2013 roku. Także rozpoczynał się w Kędzierzynie-Koźlu. Asseco Resovia wygrała jeden mecz w hali rywala, później u siebie gładko 3:0 i szykowała się do świętowania tytułu. Zaksa jednak rozbiła gospodarzy na Podpromiu i o złocie zadecydował ostatni mecz, w Kędzierzynie, w którym lepsi okazali się rzeszowianie.

Historia spotkań obu ekip w play--offach jest niezwykle ciekawa. Zaksa i Asseco Resovia grają ze sobą praktycznie co roku, najczęściej w półfinałach. Dwa sezony temu Zaksa prowadziła już w walce o finał 2:0, po dwóch wygranych w Rzeszowie, i 2:0 w trzecim meczu u siebie, a jednak przegrała całą rywalizację 2:3, choć Asseco Resovia musiała radzić sobie bez kontuzjowanego lidera Olega Achrema.

Jeszcze więcej dramaturgii dostarczyła walka o brązowy medal w sezonie 2009/10. Zaksa wygrała dwa mecze u siebie, w trzecim w Rzeszowie prowadziła 2:0 w setach i 23:17 w trzecim, a hostessy wnosiły już na salę brązowe krążki. Asseco Resovia wygrała jednak trzeciego seta, później cały mecz i dwa kolejne, odbierając trofea w hali rywali.

Emocji więc teraz też nie zabraknie, choć cała rywalizacja może rozstrzygnąć się w tydzień. Pierwsze dwa mecze odbędą się w Kędzierzynie--Koźlu w czwartek i piątek, trzeci i ewentualnie czwarty pojedynek - we wtorek i środę w Rzeszowie (początek wszystkich o godz. 20.30). Gra się do trzech zwycięstw. Gdyby było potrzebne piąte spotkanie, rozegrane zostanie 1 maja w hali Zaksy. - To akurat może dać nam malutką przewagę. Gra w Final Four Ligi Mistrzów kosztowała Asseco Resovię na pewno sporo sił, zarówno fizycznych, jak i psychicznych. A nasza specyfika jest taka, że gramy długie akcje, a na to potrzeba sporo sił - przewiduje Oskar Kaczmarczyk, dodając: - Tyle tylko że to są finały, tu nikt nie powie, że jest zmęczony, tutaj gra adrenalina.

Dla obu zespołów finał PlusLigi będzie ostatnią szansą na sukces w tym sezonie. Zaksa była o krok od wygrania Pucharu Polski, ale przegrała ze Skrą. Asseco Resovia w weekend zajęła dopiero czwarte miejsce w Final Four Ligi Mistrzów. - To już przeszłość, teraz mamy do wygrania mistrzostwo i na tym się skupiamy - mówią rzeszowscy siatkarze. f

Większa PlusLiga?

Firma zewnętrzna ma przeprowadzić audyty w dwóch klubach, które chcą dołączyć w przyszłym sezonie do PlusLigi. GKS Katowice i Espadon Szczecin spełniły warunek sportowy, są w pierwszej czwórce I ligi i mogą aspirować do gry w elicie. Sęk w tym, że aby dołączyły do ligi, trzeba by ją powiększyć do 16 drużyn, a na to na razie nie zgadzają się prezesi klubów, którzy spotkali się przy okazji Final Four Ligi Mistrzów w Krakowie.

Plan na zmiany w rozgrywkach jednak jest, od kolejnego sezonu miałyby wrócić spadki z PlusLigi, choć dość łagodne. Ostatni zespół miałby grać baraż ze zwycięzcą I ligi, o ile ten spełniłby wymogi organizacyjno-finansowe. Na razie to wstępne ustalenia, szczegóły zostaną uzgodnione w maju.

Pelé, Salvador Dali, David Bowie i... Hannibal Lecter, czyli kiedy futbol spotyka street art [ZDJĘCIA]

Więcej o:
Copyright © Agora SA