Zagumny walczy o mistrzostwo kraju od 1995 roku. Z Czarnymi Radom, z Morzem Szczecin, AZS-em Olsztyn, z Padwą i Panathinaikosem Ateny i z Zaksą Kędzierzyn-Koźle zdobył aż dziewięć medali. Żadnego złota.
Ledwie zdobył mistrzostwo Europy juniorów (w fantastycznej drużynie m.in. z Piotrem Gruszką, Sebastianem Świderskim, Dawidem Murkiem, która później wygrała też juniorski mundial), a już parę miesięcy później - jako 19-latek - jechał na olimpiadę w Atlancie w 1996 r. Spłynął na niego splendor związany z udziałem w igrzyskach, ale start musiał być dla niego sportową traumą. Po pierwsze, Zagumny był dopiero trzecim rozgrywającym i gdy wchodził na parkiet, pełnił raczej funkcję przyjmującego. Ale to jeszcze pół biedy. Drużyna doznała druzgocących porażek we wszystkich pięciu spotkaniach, wygrała tylko jednego seta i zajęła ostatnie miejsce w grupie.
Do olimpijskiego turnieju w Sydney Polska nie awansowała. W Atenach Zagumny dochodził do formy po kontuzji, był tylko zmiennikiem Andrzeja Stelmacha. Polacy odpadli w ćwierćfinale. Do Pekinu w 2008 r. pojechał jako gwiazda zespołu. Został wybrany na najlepszego rozrywającego igrzysk, mimo że drużyna znów przegrała w ćwierćfinale. W Londynie - po zwycięstwie w Lidze Światowej biało-czerwoni byli faworytami turnieju - głównie rozgrywał Łukasz Żygadło. Polacy znów odpadli w ćwierćfinale. Ze łzami w oczach przemykali do szatni po porażce z późniejszymi mistrzami olimpijskimi - Rosjanami.
Nie wiadomo, czy ze względu na wcześniejsze doświadczenia, czy na charakter, Zagumny nie płakał. - Zawsze był człowiekiem o mocnych nerwach i przywódcą grupy. Niezwykle inteligentny facet - wspominał Ireneusz Mazur, szkoleniowiec, z którym rozgrywający zdobywał mistrzostwo Europy i świata juniorów.
Żaden polski siatkarz nie wystąpił na czworgu igrzyskach, tylko dwóch zagrało więcej meczów od niego (20) na olimpiadach. W reprezentacji częściej od niego grał tylko Piotr Gruszka.
Porażki na igrzyskach Zagumny trochę powetował sobie na mistrzostwach świata w 2006 r. Reprezentacja zdobyła srebro, a on został najlepszym rozgrywającym, wyprzedzając wielkie gwiazdy, m.in. Nikolę Grbicia, Valeria Vermiglio czy Ricarda Garcię. Po finałowej porażce z Brazylią 0:3 siatkarze siedzieli jednak na parkiecie smutni i obolali. Selekcjoner Ra l Lozano bardziej martwił się przegranym złotem niż zdobytym srebrem. Zagumny powiedział: - Zdaję sobie sprawę z tego, że Ricardo Garcia jest najlepszy na świecie, i wiem, jak dużo mógłbym się jeszcze od niego uczyć. Dostałem tę nagrodę, bo tak wynikało ze statystyk.
Trzy lata później został mistrzem Europy i znów numerem jeden turnieju na swojej pozycji. Dostawał tę nagrodę także na mistrzostwach świata juniorów, w finale Ligi Światowej i w lidze greckiej. W 2008 r. został wybrany na najlepszego polskiego siatkarza, w 2011 r. zdobył srebro Pucharu Świata.
A na seniorskie mistrzostwo kraju wciąż czeka. Po dziewięciu srebrnych i brązowych medalach kibice zaczęli mówić o złotej klątwie Zagumnego. - Nie udało mu się, bo nie tylko od niego zależał i zależy sukces. Przecież gdziekolwiek się pojawiał, był uznawany za najlepszego rozgrywającego - uważał jego przyjaciel Sebastian Świderski, gdy razem przybyli do Kędzierzyna-Koźla w 2010 r.
Z Zaksą Zagumny dwa lata temu przegrał finał ze Skrą. Wywalczył także drugie miejsce w europejskim Pucharze CEV.
Grał też w Final Four
Ligi Mistrzów. W finałach w Omsku rozgrywali 40-letni Nikola Grbić (Bre Banca Lannutti Cuneo), 32-letni Andriej Zubkow (Lokomotiw Nowosybirsk), 37-letni Vermiglio (Zenit Kazań). Na tej pozycji można więc grać długo i dobrze. 36-letni Zagumny - nawet jeśli w tym roku Zaksa przegra w finale PlusLigi z Asseco Resovią (po dwóch meczach w
serii do trzech zwycięstw jest 1-1, w poniedziałek Resovia wygrała na wyjeździe 3:1, kolejny mecz w sobotę w Rzeszowie) - wciąż jest w stanie zdobyć mistrzostwo.