Finał Plusligi. Castellani walczy o piąte złoto

Po raz pierwszy od 2005 roku w finale PlusLigi zabraknie PGE Skry Bełchatów, po raz pierwszy zmierzą się w nim Zaksa Kędzierzyn Koźle i obrońca tytułu Asseco Resovia Rzeszów

Nic nie trwa wiecznie, dlatego rządy Skry musiały się kiedyś skończyć. Rzeszowianie rok temu przerwali siedmioletnią dominację bełchatowian i choć stracili lidera Georga Grozera, to na jego miejsce sprowadzili dwóch świetnych atakujących: Zbigniewa Bartmana i Jochena Schöpsa.

Stać ich na to, bo są dziś najbogatszym klubem siatkarskim w Polsce. Resovia w półfinale bez większych problemów poradziła sobie z Delectą Bydgoszcz, liderem po fazie zasadniczej. Rywalizację zakończyła już 25 marca i czekała na przeciwnika. Potwierdziły się więc opinie, że zwycięzca ćwierćfinału między Resovią a Skrą będzie miał otwartą drogę o walki o złoto.

Zaksa teoretycznie była w gorszej sytuacji, bo Jastrzębski Węgiel to drużyna o większym potencjale od bydgoszczan, mająca w kadrze jeśli nie najlepszego, to najrówniej grającego atakującego PlusLigi - Michała Łaskę. Na dodatek, jeśli miałoby się odbyć piąte spotkanie, czterokrotny mistrz Polski musiałby je rozegrać w Jastrzębiu. Niewiele brakowało, by do niego doszło, bo w przedświąteczny czwartek podopieczni Daniela Castellaniego przegrywali w swojej hali 0:2 (po pierwszych meczach był remis 1-1). Jastrzębianom udawało się to, o czym marzą wszyscy rywale - ograniczyli poczynania Felipe Fontalesa. Brazylijczyk to najlepszy zawodnik Zaksy. Ważniejszy dla drużyny niż Paweł Zagumny czy Antonin Rouzier. Gdy oni grają słabiej, Castellani ma w odwodzie Dominika Witczaka czy Grzegorza Pilarza. Ten drugi w trzecim secie zastąpił Zagumnego i odwrócił losy spotkania, za co został wybrany na najlepszego zawodnika meczu. Przy nim odrodził się także Fonteles, siatkarz dla zespołu z Kędzierzyna-Koźla niezastąpiony i najlepszy w PlusLidze.

Cudownie uratowana i uskrzydlona Zaksa dzień później wygrała już bez większych problemów 3:1. Zadanie miała ułatwione, bo z powodu kontuzji w Jastrzębskim Węglu zabrakło Michała Kubiaka. Łasko tradycyjnie trzymał wysoki poziom, momentami wspierał go najbardziej chimeryczny gracz PlusLigi Mateo Martino, ale na kędzierzynian to nie wystarczyło.

O złoto zagrają więc dwie najsilniejsze personalnie drużyny PlusLigi. Finał rozpocznie się 7 i 8 kwietnia w Kędzierzynie-Koźlu, tydzień później zespoły przeniosą się do Rzeszowa, a jeśli konieczne będzie piąte spotkanie, zostanie ono rozegrane 20 kwietnia w hali Zaksy. To spory atut drużyny Castellaniego, bowiem Resovia w tym sezonie tylko pięciokrotnie wygrała na wyjeździe. U siebie przegrała zaś tylko raz - w fazie zasadniczej z Wkręt-metem AZS Częstochowa. W trudnych chwilach siatkarze z Rzeszowa mogą liczyć na ogromne wsparcie 5 tys. kibiców, najlepszych w Polsce. Już teraz klub pobił rekord PlusLigi - aż 50 tys. ludzi chce kupić bilety na finał.

Nieoficjalnie mówi się, że jeśli kędzierzynianie przegrają, stracą trenera. Castellani czwarty sezon pracuje w polskiej lidze i dotychczas ma stuprocentową skuteczność. Trzykrotnie doprowadził do złota Skrę, a teraz ma szansę powtórzyć sukces z Zaksą. Ale nawet w razie porażki nie musi się jednak obawiać zwolnienia - dostał bajeczną jak na siatkarski światek ofertę z Turcji. Fenerbahce Stambuł proponuje mu za powrót (pracował tam w poprzednim sezonie) ponad 300 tys. euro.

Resovia i Zaksa po pięć razy zdobywały mistrzostwo Polski. Pod względem sportowym też trudno wskazać faworyta, choć za zespołem z Rzeszowa przemawia bardziej wyrównana kadra. Jednak przeciwnicy mają Fontalesa zdolnego samodzielnie przeważyć losy spotkania. I jeszcze jedno: to może być jedna z ostatnich szans na klubowy tytuł dla Zagumnego. Najlepszy polski rozgrywający jeszcze nigdy nie był mistrzem kraju seniorów. Dotychczas musiał się zadowolić pięcioma srebrnymi medalami (cztery razy w Polsce i raz w Grecji).

Spotkania o brązowy medal między Delectą i Jastrzębskim Węglem rozpoczną się 8 kwietnia w Bydgoszczy.

Więcej o:
Copyright © Agora SA