Siatkówka. Gościniak: Resovia może wygrać najwyżej jedno spotkanie

- Różnie może być, to tylko sport, ale uważam, że Resovia może wygrać najwyżej jedno spotkanie - mówi były trener reprezentacji Polski, Stanisław Gościniak przed finałem PlusLigi, w którym do trzech zwycięstw zagrają Skra Bełchatów i Resovia Rzeszów. - Potencjał obu zespołów oceniam spokojnie, z zimną głową - dodaje legenda Resovii.

My też mamy zdanie! Dzielimy się nim na Facebook/Sportpl ?

Łukasz Jachimiak: Był pan gwiazdą Resovii, która w latach 70. ubiegłego wieku cztery razy zdobywała mistrzostwo Polski. Wierzy pan, że teraz zawodnicy rzeszowskiego klubu nawiążą do tamtych sukcesów, pokonując w walce o złoto Skrę Bełchatów?

Stanisław Gościniak: Powiem krótko - z sympatią patrzę na swój były klub, ale Bełchatów w tym składzie jest zdecydowanym faworytem. Resovii mogę życzyć jak najlepszej gry, ale jaka by nie była, to moim zdaniem i tak ósmy z rzędu tytuł zdobędzie Skra.

Nie daje pan Resovii żadnych szans?

- Biorąc wszystko pod uwagę, a więc składy obu drużyn, ich zgranie oraz to, że w razie potrzeby decydujący mecz zostanie rozegrany w Bełchatowie, uważam, że Resovia tej walki nie ma szans wygrać.

Z obozu bełchatowian słychać, że ten finał będzie bardzo trudny, zawodnicy powtarzają, że Resovia dysponuje wielką siłą w ataku. To pańskim zdaniem kurtuazja?

- Oni podkreślają siłę Georga Grozera. To jest wszystko, taka jest prawda. Obserwowałem prawie wszystkie mecze i Resovii, i Skry w tym sezonie, tak w lidze, jak i w europejskich pucharach, dlatego oceniam potencjał obu zespołów spokojnie, z zimną głową.

I uważa pan, że naprawdę tylko Grozer może postraszyć mistrza? Olieg Achrem i Piotr Nowakowski są gorsi np. od Michała Winiarskiego i Daniela Plińskiego?

- Tak naprawdę zacząć trzeba od oceny rozgrywających. Od mózgów drużyn zależy najwięcej, bo to ci gracze rozdzielają piłki, decydują, jak zespół prowadzi akcje. Dla mnie lepszy od Lukasa Tichacka jest Migiel Angel Falasca. Rozgrywacz, który posyła 48 piłek do Grozera to dla mnie żaden rozgrywacz. To może dobre granie na przeciętnych ligowców, może nawet na Zaksę, bo tam był inny blok niż ten Skry i Grozer sobie radził. Hiszpan z Bełchatowa jest lepszy. Ma Mariusza Wlazłego, który jest do Grozera podobny, bo przecież rekordy w prędkości zagrywki czy siły, z jaką biją w ataku obaj mają porównywalne, a choć fizycznie silniejszy jest Grozer, to Wlazły już tez wiele razy na najwyższym poziomie potrafił być kluczowym graczem. Ale Falasca gra nie tylko z Wlazłym.

Może Falasca prezentuje więcej wariantów rozegrania, bo inni zawodnicy prezentują taki sam poziom jak Wlazły?

- To prawda, przewagę Skra ma i na skrzydłach, i na środku. Ale Resovia też ma tam niezłych graczy, tylko oni nie są tak dobrze wykorzystywani.

Według pana w finale zobaczymy tylko trzy mecze?

- Różnie może być, to tylko sport. Mogą się zdarzyć jakieś kontuzje, czego oczywiście nikomu nie życzę i nie chcę nawet wnikać, kto ma mocniejszych rezerwowych. Mecze pewnie będą ciekawe, w jakimś stopniu emocjonujące, ale uważam, że Resovia może wygrać najwyżej jedno spotkanie.

Co musi się stać, żeby ktoś wreszcie odebrał Skrze mistrzostwo Polski?

- To jest prosta rzecz - już przychodzi ta, jak to ja mówię, menedżerka i zaczyna rozkładać atmosferę. Przecież czytaliśmy, że Kurek i Winiarski odchodzą już do Rosji za ciężkie pieniądze. Gdzie tu rozsądek? Po co o tym mówić przed końcem sezonu. Niech teraz Kurek ma słabszy dzień i zacznie się nagonka, bo kibic pomyśli, że temu zawodnikowi już nie zależy, bo podpisał wysoki kontrakt z innym klubem. Rotacje to normalna sprawa, ale po sezonie, a nie teraz. Poza tym latka lecą. To, że ktoś gra fajnie teraz, nie znaczy, że tak będzie zawsze. Wszyscy zawodnicy się zestarzeją, w końcu dojdzie do zmiany warty i zyskają te kluby, które dobrze pracują z młodzieżą. Inna sprawa, że samą młodzieżą też nikt nie wygra, bo w siatkówce są teraz na szczycie ci, którzy mają pieniądze. Cieszy, że akurat Skra te pieniądze inwestuje w Polaków. Jej rywale, którzy czasem lubią kupić zagranicznych emerytów, wychodzą na tym jak Zabłocki na mydle.

Pije pan do Jastrzębskiego Węgla?

- Nie chcę wymieniać klubów, ale Jastrzębie rzeczywiście nałykało się zagranicznych zawodników i cały czas grało w kratkę. Teraz zagra z innym zespołem zaskoczonym, że została mu walka tylko o brąz. Czytałem, że prezes Kędzierzyna jest zaskoczony, bo początek był taki dobry, a teraz została tylko walka o najniższy stopień podium. Nie wiem, po co prezes przed sezonem zapowiadał, że idzie na mistrza. Chciał sobie poprawić nastrój? A może chciał ściągnąć sponsorów i kibiców. Zresztą, to nie moja rola, żeby tłumaczyć prezesa. Na pewno Zaksa miała bardzo dużo kontuzji i nie spełniła oczekiwań. Kto wie, może ci starsi zawodnicy różne urazy maskowali, na początku jeszcze pograli, ale później już drużynie nie mogli pomóc? Teraz Zaksa i Jastrzębski są rozczarowane, ale nie wyobrażam sobie, żeby nie walczyły. Przecież stawką nadal jest medal. Ich starcia będę oglądał jak spokojny obserwator. Bo tu nie patrzę z sentymentem, jaki mam do Resovii.

Zobacz wideo
Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.