Łukasz Kadziewicz: Rozmowa o reprezentacji nie ma sensu

Brak Kadziewicza w tegorocznym składzie kadry dolał oliwy do ognia. Dlaczego nie gra w narodowych barwach? - Rozmowa na temat reprezentacji nie ma sensu do momentu, kiedy będą w niej pracowali panowie Castellani i Stelmach - mówi polski środkowy

Na ten wywiad polscy kibice czekali bardzo długo. Blisko rok temu Łukasz Kadziewicz wyjechał do Rosji, gdzie reprezentował barwy Lokomotivu Biełgorod, i "zapadł się pod ziemię". - Nie mam nic do powiedzenia - można było usłyszeć najczęściej w słuchawce telefonu podczas próby dodzwonienia się do Rosji. Polski środkowy uparcie odmawiał wszelkich komentarzy. Mówiły za to jego wyniki sportowe wystawiając Kadziewiczowi doskonałe świadectwo. Jak sam przyznaje ma za sobą bodajże najlepszy sezon w swojej karierze, a jednak Daniel Castellani pominął go wysyłając reprezentacyjne powołania. Dlaczego? To pytanie zadawane było systematycznie od kilkunastu tygodni przez sporą rzeszę kibiców. Na to, oraz na wiele innych pytań Łukasz Kadziewicz odpowiada w długo oczekiwanym wywiadzie.

Reprezentacja.net: Twierdzi Pan, że ma za sobą jeden z najlepszych sezonów w swojej karierze. Spróbujmy więc podsumować miniony rok.

Łukasz Kadziewicz: To był fajny rok. Dla mnie na pewno dobry, bo był to przede wszystkim rok zdrowy. Nie miałem najmniejszego urazu, uczestniczyłem we wszystkich meczach i treningach. Cieszyłem się, że miałem możliwość grania z tak dobrymi zawodnikami, pracowania z doskonałym sztabem szkoleniowym. Trafiłem do profesjonalnego klubu nie tylko na poziomie środowiska rosyjskiego. To klub wysokiego, światowego formatu. Zawsze dostawałem pieniądze na czas, klub był właścicielem prywatnego samolotu, więc miałem stworzone doskonałe warunki do tego, żeby móc skupić się tylko i wyłącznie na grze w siatkówkę. Był to na pewno mój najlepszy rok w karierze i najlepszy klub, w jakim grałem do tej pory. Naprawdę fajna sprawa, mam więc jak najlepsze wspomnienia. Przede wszystkim cieszę się z tego, że w końcu byłem zdrowy i mogłem robić to, co lubię najbardziej, czyli grać w siatkówkę, a nie zastanawiać się, co kto o mnie napisze następnego dnia. Ludzie, którzy byli dookoła mnie, interesowali się tylko i wyłącznie moim poziomem sportowym i to zaowocowało dobrym wynikiem. Cieszę się, że miałem przyjemność grać właśnie w Biełgorodzie.

Przez ostatnie miesiące cieszył się Pan dobrym zdrowiem. Czy dziś jest Pan w pełni sił, czy może jednak po ciężkim sezonie coś Panu dolega?

- Nic, kompletnie. Już nawet nie pamiętam od kiedy. Ostatnią kontuzję miałem bodajże jeszcze w Treflu na przełomie roku, a przez ostatni sezon, ostatnie półtora roku, czuję się wyśmienicie. W tym roku nie dolegało mi nic. Nie opuściłem ani jednego treningu, nie byłem ani razu u doktora, ani nawet na stole u masera. Czuję się świetnie, wypoczywam, wracam powoli do treningu. Mam swoją rozpiskę treningu siłowego i cieszę się latem, piękną pogodą i spędzam bardzo fajny urlop.

Czy będąc w Rosji miał Pan możliwość śledzenia tego, co się dzieje w polskiej lidze?

- Przyznam się szczerze, że nie śledziłem przebiegu PlusLigi, bo byłem zajęty swoimi rozgrywkami. Z Polski nie zabrałem telewizji, więc oglądałem tylko rosyjską, a na razie nie jest tam transmitowana polska liga siatkówki, więc nie bardzo wiedziałem, co się dzieje, ale wcale się źle z tego powodu nie czułem.

Czy teraz, będąc w Polsce, ogląda Pan zmagania Polaków w Lidze Światowej?

- Jasne. Nie powiem, że oglądam wszystkie mecze, ale gra tam wielu moich dobrych znajomych. Przecież grając w tej drużynie wiele lat, zostawiłem tam kupę zdrowia i serca. Przez wiele sezonów, "czy z nogą czy bez nogi", jeździłem na kadrę, więc skłamałbym, gdybym powiedział, że nie śledzę poczynań moich kolegów. Jestem na pewno najwierniejszym kibicem polskiej reprezentacji, a to, że nie dogadałem się ze sztabem szkoleniowym, nie zmienia faktu, że kibicuje chłopakom i życzę im jak najlepiej. Naprawdę widziałem, że grają siatkówkę na wysokim poziomie i na pewno są jednym z kandydatów do tego, żeby na mistrzostwach świata pokazać się z jak najlepszej strony.

Więcej w serwisie Reprezentacja.net ?

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.