Łukasz Żygadło: Jako rozgrywający nie mogłem w ostatnim czasie na treningach kadry robić tego, co do mnie należy, czyli rozgrywać piłki do kolegów. Na to pozwalać sobie nie mogę, bo formę zgrania weryfikuje mocny przeciwnik po drugiej stronie siatki. Mówiłem o tym już w studiu Polsatu przed meczem Polska - Kuba. Świadomie odpowiadając na pytania, byłem już przekonany o rezygnacji.
- Dlatego że zasygnalizowałem ten problem w telewizji. Trener nie powinien być jednak zaskoczony, bo uprzedziłem go jeszcze przed łódzkimi spotkaniami, nie robiąc na treningach tego, co do mnie należy - zgrywania się z zawodnikami - zamierzam zrezygnować. Kolejne dni, kolejne zajęcia utwierdzały mnie w tym przekonaniu. Mimo rozmów nic się nie zmieniało - atakowałem, blokowałem, serwowałem, ale nie rozgrywałem. Moja forma w takiej sytuacji na pewno by nie rosła, wręcz przeciwnie.
Po powrocie do Polski z wyjazdowych meczów Ligi Światowej po mojej kontuzji, z którą tam się zmagałem, nie było już śladu. Fizycznie byłem gotowy na wszystko, ale będąc rozgrywającym, nie brałem udziału w rozegraniu. To tak, jakby napastnikowi zakazać na treningach strzałów na bramkę.
Pytałem więc Daniela, po co w takim razie powołuje tak doświadczonego zawodnika, skoro później mnie odstawia. Zapewniam, miałem entuzjazm, miałem wielką ochotę grać w kadrze, na treningach dawać z siebie wszystko. Uważam, że po trudnym sezonie w klubie byłem w bardzo dobrej formie. Jednak formy zgrania z nowym zespołem nie da się zbudować, oglądając rozegranie z ławki. Nie akceptuję takiej roli w kadrze, wolę zrezygnować. Drużynie też to wyjdzie na dobre.
- Powiedziałem trenerowi, że kadra będzie miała pożytek ze mnie tylko wtedy, kiedy będę brał pełny udział w pracy zespołu, robił wszystko, co do mnie należy. Szanuję wybory szkoleniowca, także to, że wracający po przerwie Paweł Zagumny potrzebuje gry, ale nie akceptuje tego, że moja rola sprowadza się do atakowania i serwowania.
Jestem spokojnym człowiekiem, chcę zgody, życzę Danielowi i zawodnikom, z którymi jestem zżyty i bardzo mnie wspierali, wszystkiego najlepszego.
- Nie kwestionuję decyzji szkoleniowców, mają swoją wizję budowy drużyny. Jeśli chodzi o mnie, chcę być w najlepszej możliwej formie do gry, by - jeśli zajdzie potrzeba - poprowadzić drużynę, żeby wszystko szło jak w dobrze naoliwionej maszynie.
- Nie wypowiadam się na ten temat, bo nigdy nie prosiłem o wolne. Proszę o to pytać trenera.
- Zaangażowanie w trening jest bardzo duże, tylko kontuzje i zmęczenie nie pozwalają na 100-procentowe podejście do zajęć, co jest sprawa oczywistą.
"W ostatnim czasie znacznie oddaliły się od siebie wizje zawodnika i reprezentacji. Łukasz jest bardzo dobrym zawodnikiem, ale według mnie w sposób zbyt indywidualny postrzega interes całego zespołu. W tej sytuacji wydaje mi się, że najlepszym rozwiązaniem będzie rozstanie".
Rozmowa o reprezentacji nie ma sensu - Kadziewicz