Łukasz Kadziewicz: - Szczerze mówiąc, nie wiem, jak oni to przyjęli, gdyż ja dzień po meczu zwyczajnie spakowałem się i wróciłem do domu. To, co oni o tym sądzą, tak naprawdę mnie nie interesuje. Wydaje mi się jednak, że nikt tego nie komentował, bo nikt nie miałby odwagi tego zrobić. W Sparklingu pracowało kilka osób, które kompletnie nie miały pojęcia o pewnych rzeczach.
- Te wahania brały się tylko i wyłącznie stąd, że nie dostawaliśmy pieniędzy, a grać żeby grać nie każdy miał ochotę. Ja naprawdę grałem w bardzo dobrej drużynie, z wysoką jakością treningów. Potrafiliśmy dwa razy pokonać wielkie Sisley Treviso, wygraliśmy z Cuneo, z Maceratą, z chłopakami, którzy naprawdę mieli pojęcie o siatkówce i nie były to przypadkowe zwycięstwa. Później jechaliśmy do ostatniej drużyny i przegrywaliśmy. W naszym zespole panowała po prostu ogromna frustracja i cieszę się, że mam to już za sobą.
Trafiłem do niezłego bajzlu i nie ukrywam, że mam traumę po tym sezonie! A problemy finansowe? Tak, chyba już się rozwiązały, bo wiem, że na pewno nie otrzymam swoich pieniędzy. No cóż, jeden sezon można grać za darmo.
Cały wywiad z Łukaszem Kadziewiczem w serwisie www.reprezentacja.net