ME kadetek. Polska ograła Czechy do zera

Gdyby nie worek prezentów od rywalek, polskie kadetki miałyby problem z wygraniem kolejnego meczu mistrzostw Europy w Ankarze. Nie bez powodu jednak Czeszki zajmują ostatnie miejsce w grupie z czterema porażkami na koncie. Ostatnia była dziełem biało-czerwonych, które wygrały 3:0 (21, 21, 24).

Na szybującą, nagle "gasnącą" zagrywkę mocno uczulał przed spotkaniem trener Andrzej Peć. Przykład Serbek sprzed kilku dni dużo nas nauczył. Faworytki zaskoczone grą Czeszek oddały im pierwszego seta (ostatecznie wygrały 3:1). Polki również męczyły się z sąsiadkami z południa.

- Miałyśmy trochę problemów z tą zagrywką. Czeszki stawały daleko i piłka nagle spadała. Nie zawsze udało się idealnie przyjąć, a to utrudniało pracę naszym rozgrywającym - mówiła przyjmująca Aleksandra Wójcik.

Na siatce Polki pokazały jednak swoje atuty. Dobrze zaczęła spotkanie Paulina Głaz - po jej ataku odskoczyliśmy w pierwszym secie na 9:6. Problemy z kończeniem miały za to Aleksandra Wójcik i Patrycja Flakus, dlatego Czeszki zdołały wyrównać na 12:12. W trudnych momentach ratował nas spryt, blok i same rywalki. Czeszki oddały nam w prezencie 9 punktów - a to błędami technicznymi (jak wpadnięcie w siatkę), a to wyrzucając zagrywkę w aut. Poza boiskiem wylądował też atak liderki czeskiego zespołu Melicharovej, który dał nam zwycięstwo na otwarcie meczu.

Tak samo, czyli błędem Czeszek (zagrywka w aut), zakończył się set drugi - dla naszych siatkarek lekcja cierpliwości. Ataki nie wchodziły już jak tak łatwo, akcjom na środku brakowało tempa.

- Wbrew pozorom grało nam się z nimi ciężko. Czeszki dużo piłek podbijały, nieźle broniły a kiwając nas miały też trochę szczęścia. Same jesteśmy sobie winne, bo nie potrafiłyśmy skończyć tego w pierwszym uderzeniu - podsumowała Wójcik.

Cały czas mogliśmy jednak liczyć na pomocną dłoń rywalek - w drugiej partii popełniły 12 błędów własnych! Polki 5. Dzięki temu w tym secie prowadziliśmy już 16:10 i tą wysoką zaliczkę udało się dowieźć do końca. Na rozegraniu i ataku zostały Natalie Gajewska i Strózik, którymi w pierwszym secie trener Peć zastąpił Patrycję Flakus i Ewelinę Tobiasz.

Kolejna zmienniczka pojawiła się na parkiecie w partii trzeciej, gdy Polki musiały gonić rozhulane Czeszki (5:8). Ewelinę Janicką zastąpiła Karolina Szymańska i od początku zasługiwała na pochwały. Jej dobra gra na środku siatki najpierw zaowocowała wyrównaniem na po 10, a niedługo potem dała przewagę 17:15. - Pomyślałam, że to moja szansa, żeby coś pomóc w tych mistrzostwach i zmienić coś na boisku, bo ten set nie układał się po naszej myśli. Powiedziałam sobie, że "jadę na maksa" i co wyjdzie to wyjdzie. Wyszło dobrze - cieszyła się nasza środkowa.

Polki nie umiały jednak narzucić rytmu gry, bo też przez cały mecz jakby nie mogły go odnaleźć. Boisko opuściła Głaz na rzecz jubilatki - Julii Twardowskiej. Nasza przyjmująca skończyła tego dnia 16 lat. Cały mecz, po zaciętej i wyrównanej końcówce, skończyła jej koleżanka z pokoju - Natalia Strózik. Udało się wygrać za trzy punkty i to bez starty seta. One także mogą być ważne w końcowym rozrachunku.

O wszystkim zdecydują mecze ostatniego dnia fazy grupowej. Jeśli Polki pokonają Hiszpanię (mecz o 15.30 czasu polskiego), a Serbki Turcję, możemy nawet awansować do półfinału. O ile zdecydowane liderki grupy nie odpuszczą gospodyniom. Nasze siatkarki wierzą w sportowe zachowanie Serbek. I we własne siły, bo porażka z Hiszpanią przy niekorzystnych wynikach innych spotkań może dla nich oznaczać nawet powrót do domu.

Składy

Czechy: Pospisilova, Melicharova, Herbockova, Kubickova, Trnkova, Patockova i Peskova (libero) oraz Kavkova, Zemanova.

Polska: Wójcik, Głaz, Tobiasz, Janicka, Chojnacka, Flakus i Korabiec (libero) oraz Gajewska, Strózik, Szymańska, Twardowska

W poprzednim meczu porażka z Serbią ?

Więcej o:
Copyright © Agora SA