Łódzkie siatkarki gorsze od Włoszek. Za wysokie progi

Siatkarki Organiki Budowlanych Łódź zaczęły Ligę Mistrzów od porażki, ale mogą chodzić z podniesionymi głowami. Bo rywal był z najwyższej półki

Wytrzymają psychicznie czy nie - to było najważniejsze pytanie przed pierwszym spotkaniem Organiki Budowlanych w Lidze Mistrzów. O tym, że w drużynie było nerwowo, świadczyła nawet niepewna mina prezesa Marcina Chudzika.

Dla obu drużyn był to bowiem debiut w europejskich pucharach. Tak naprawdę prawdziwych debiutantek na boisku było niewiele. Zwłaszcza w zespole z Włoch. Bo przecież Taismara Aguero to gwiazda światowego formatu. Gdy zabrakło jej w mistrzostwach świata w Japonii, reprezentacja Włoch znalazła się poza strefą medalową.

Urodzona na Kubie siatkarka wzrostem (177 cm) i posturą przypomina gospodynię domową z amerykańskich filmów o Alabamie. Ale gra jako atakująca. Zwykle na tej pozycji grają zawodniczki znacznie wyższe, bo przecież muszą kończyć najtrudniejsze piłki. Jednak 33-letnia Aguero jest bardzo skoczna, silna, a do tego znakomita technicznie. Obijanie rąk rywalem opanowała jak chyba żadna inna siatkarka na świecie. Poza tym mocno zagrywa, dzięki czemu jej drużyna w pierwszym secie osiągnęła przewagę. Włoska Kubanka nie zdobywała jakiejś oszałamiającej liczby punktów, ale w ważnych momentach była nie do zatrzymania.

Inna sprawa, że tak, jak się obawiano, łodzianki zaczęły spotkanie mocno stremowane. Objawiało się to dużą liczbą prostych błędów. Zawodniczki Organiki nie trafiały w piłkę, atakowały w siatkę, miały problemy w obronie. Zanim ochłonęły, przegrywały 4:11.

Szybko jednak przekonały się, że nawet z tak renomowanymi rywalkami można powalczyć. Przede wszystkim zaczęły lepiej grać blokiem. Okazało się, że nawet Aguero można zatrzymać, zaś nękana zagrywkami Chiara Negrini nie przyjmuje dokładnie.

Po bloku na Dominikance Aurei Cruz było już tylko 15:17. Na tym jednak skończyły się nadzieje na dobry wynik, bo gospodynie chyba przestraszyły się szansy na doścignięcie faworytek.

Inna sprawa, że w Organice Budowlanych nie było liderki w ataku. Może nawet nie takiej jak Aguero, bo takich jest na świecie kilka, ale siatkarki, która wzięłaby na siebie zdobywanie punktów. Próbowały to robić środkowe, ale one nie są od tego.

Zawiodła Katie Olsovsky, która chwilami wyglądała na sparaliżowaną. Nic dziwnego, że jeszcze w pierwszym secie zastąpiła ja Katarzyna Zaroślińska. Amerykanka atakowała bowiem ze skutecznością 38 proc., co jeszcze nie jest tragicznym wynikiem. Popełniła jednak aż trzy błędy, tyle samo co cała drużyna z Villa Cortese.

W drugiej partii niewiele się zmieniło, bo na pierwszej przerwie technicznej wynik był taki sam - 8:3 dla drużyny z Włoch. Niewiele pomagały zmiany przeprowadzane przez trenera Wiesław Popika. Jedyne, co się udało, to nastraszyć trenera Marcella Abbndanzę, by po autowym ataku Raffaelli Calloni wziąć czas. Było to przy wyniku 12:15.

Niestety, przerwa podziałała korzystnie na zawodniczki z Villa Cortese, które przede wszystkim zaczęły mocno zagrywać. Najwięcej kłopotów sprawiały serwy Lindsay Berg. Nawet kibice ucichli i w Atlas Arenie słychać było kilkunastoosobową grupę włoskich fanów.

Ale drugi set wreszcie wykreował wśród łodzianek liderkę. Została nią Zaroślińska, która w szóstce zastąpiła Olsovsky. Włoszki wygrały partię, ale reprezentantka Polski miał świetną skuteczność w ataku - 67 proc. I jak w poprzednim wspaniałym sezonie gra Organiki opierała się na duecie Kosek - Zaroślińska. One pociągnęły koleżanki do walki, a gdy dołączyła do nich Katarzyna Bryda, gra odmieniła się o 180 stopni.

W trzecim secie Włosi z niedowierzaniem patrzyli, jak przewaga Organiki rośnie i rośnie. Aż doszła do wyniku 20:13. Aguero, Megan Hodge czy Cruz mogły z podziwem patrzeć, jak ich zespół jest rozbijany przez Zaroślińska i Brydę. Obie były praktycznie nie do zatrzymania. Trener Abbondaza nawet się nie denerwował, bo tak grających łodzianek chyba nikt by nie zatrzymał.

Szalejący po hali prezes włoskiego klubu usiadł w jednym miejscu i spuścił głowę. Wcześniej chyba nie słyszał o siatkarce nazwiskiem Bryda, a ona z 11 ataków zdobyła osiem punktów. O przewadze łodzianek świadczy też wynik w blokach: 4:0. Zresztą środkowe Organiki w niczym nie ustępowały rywalkom. Mało tego, Julia Szeluchina na tle słynnej Sary Anzanello spisywała się jak profesorka.

Nadzieje na piątego seta rozwiała, niestety, Negrini, która swoją trudną zagrywką wyprowadziła swój zespół na prowadzenie 14:6. Wtedy gospodyniom pozostała już tylko walka o honorowy wynik, bo rozluźnione przeciwniczki znów przestały popełniać błędy. Zwyciężyły zasłużenie, ale Organika pokazała, że od najlepszych w Europie wcale nie dzieli jej przepaść.

Organika Budowlani - Villa Cortese 1:3

Sety: 19:25, 17:25, 25:16, 15:25

Organika Budowlani: Wójcik, Kosek, De Paula, Olsovsky, Mirek, Szeluchina, Ciesielska (libero) oraz Zaroślińska, Bryda, Wojcieska, Szymańska, Teixeira

Villa Cortese: Berg, Negrini, Anzanello, Aguero, Cruz, Calloni, Lazini (libero) oraz Hodge, Bosetti

Widzów: 6 tys.

Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.