Siatkówka. Kluby lepsze od reprezentacji?

Kończący się rok nie jest najlepszy dla polskiej siatkówki. Po klęsce reprezentacji w mistrzostwach świata jej honor mogą uratować PGE Skra Bełchatów i Jastrzębski Węgiel, które dziś rozpoczynają występy w Lidze Mistrzów

Co ciekawe, brak sukcesów reprezentacji sprawił, że obie drużyny przystępują do rywalizacji z mniejszym obciążeniem. - Rok temu, po zdobyciu przez Polskę mistrzostwa Europy, oczekiwania wobec nas były ogromne. Teraz jest znacznie spokojniej - podkreśla Konrad Piechocki, prezes PGE Skry. Zaznacza jednak, że klub nie zrezygnował ze swoich marzeń. Jakich? Nie chce powiedzieć. - Na razie cel mamy jeden, wyjść z grupy - mówi tylko. Wiadomo jednak, że bełchatowski zespół budowany jest od kilku lat po to, by odnieść sukces w Lidze Mistrzów. A sukces to co najmniej awans do finałowej czwórki.

Drużyna, która po raz szósty z kolei zagra w najbardziej prestiżowym z europejskich pucharów, praktycznie się nie zmieniła. Kolejnym plusem jest to, że jej gwiazdy - Michał Winiarski i Mariusz Wlazły - już od dawna nie miały kłopotów ze zdrowiem. Poważnych kłopotów, bo ten drugi w inauguracyjnym spotkaniu nie zagra z powodu skręcenia stawu skokowego. Pod koniec tygodnia ma już jednak normalnie trenować. - Siła naszej drużyny polega na tym, że gdy komuś coś się stanie, dziura zostaje natychmiast załatana przez innego zawodnika - uważa Wlazły. Bez niego drużyna w lidze rozbiła Delectę Bydgoszcz i AZS Olsztyn.

Pierwszy przeciwnik w pucharach wydaje się słabszy od zespołów z Olsztyna czy Bydgoszczy. Remat Zalau to mistrz Rumunii, który został zaproszony do Ligi Mistrzów przez europejską federację (CEV). W Skrze twierdzą, że to całkowicie anonimowa drużyna. - Skłamałbym, gdybym powiedział, że coś o niej wiemy. Dlatego koncentrujemy się na naszej grze - twierdzi szczerze trener Jacek Nawrocki. Początek spotkania o godz. 16 (transmisja w Polsacie Sport).

Strata punktów przez jego ekipę będzie więc sensacją i może mieć przykre konsekwencje, ponieważ o dwa miejsca premiowane awansem do fazy pucharowej Skra będzie rywalizować z potentatami: najlepszym klubem na świecie Trentino Volley i VfB Friedrichshafen, z którym jeszcze nigdy nie wygrała.

Jastrzębski Węgiel rywali ma teoretycznie łatwiejszych, bo trafił do grupy z greckim Olympiakosem Pireus, słoweńskim ACH Volley Bled oraz Budvanską Rivijerą Budva z Czarnogóry. - Wcale nie uważam, by nasza grupa była najsłabszą w obecnej edycji Ligi Mistrzów. Ale chcemy awansować do następnej rundy - mówi Zdzisław Grodecki, prezes JW.

W pierwszym meczu grupowym zmierzą się z mistrzem Słowenii. Spotkanie na lodowisku Jastor, gdzie jastrzębianie rozgrywają swoje mecze w europejskich pucharach, rozpocznie się o godz. 17.30 (Polsat Sport). W Jastrzębiu wszyscy wierzą, że starcie w Lidze Mistrzów będzie przełomowe dla zespołu, który słabo zaczął sezon - wygrał zaledwie dwa z siedmiu meczów.

Najbliższy rywal był rewelacją ostatniej edycji LM, kiedy awansował do turnieju finałowego w Łodzi. Po sezonie odszedł jednak charyzmatyczny kanadyjski trener Glenn Hoag, a także doświadczeni gracze Kubańczyk Ramon Gato oraz Serb Veljko Petković. Drużynę przejął Igor Kolaković, trener reprezentacji Serbii. - Jastrzębski Węgiel jest faworytem tej grupy. My powalczymy z Olympiakosem o drugie miejsce - mówi "Gazecie" Kolaković.

Dodajmy, że jastrzębianie tak jak Skra będą musieli radzić sobie bez podstawowego atakującego Igora Yudina (kontuzja kolana). Jego zmiennik, Słoweniec Mitja Gasparni (w przeszłości gracz Bledu), dotąd jednak nie zawodzi.

Liga Mistrzów to oprócz prestiżu także spory wydatek finansowy dla klubów. CEV nie płaci za sukcesy tak jak UEFA. Mało tego, przed obecną edycją odebrał klubom prawa do samodzielnej sprzedaży praw telewizyjnych. - Straciliśmy ok. 50 tys. euro - mówi Piechocki.

Więcej o:
Copyright © Agora SA