Siatkówka. W Brazylii sędziują gorzej niż w Iranie?

?Twoja wartość nie spada dlatego, że ktoś nie ma zdolności, by ją zobaczyć? - taką sentencją pociesza się kapitan kadry niemieckich siatkarek Małgorzata Kożuch po porażce z Brazylią. W Sao Paulo, w meczu World Grand Prix, wicemistrzynie Europy uległy mistrzyniom olimpijskim 0:3, ale tak naprawdę przegrały zwłaszcza z arbitrami. Kolejny raz potwierdziło się, że sędziowie wpływają na wyniki nie tylko na tak specyficznym terenie jak np. Iran.

Od środy w Rio de Janeiro będzie odbywał się turniej finałowy Ligi Światowej. Na rok przed igrzyskami olimpijskimi, które odbędą się w tym mieście, Bernardo Rezende będzie chciał podkreślić siłę swej ekipy. Nam pozostaje wierzyć, że walka Brazylijczyków z Francuzami i Amerykanami w grupie oraz ewentualnie z Polakami, Włochami lub Serbami o medale, będzie przebiegać w wyłącznie sportowej atmosferze.

Od niedzieli ofiarami pozaboiskowych działań w Brazylii czują się Niemki. Zawodniczki Luciano Pedulli przegrały w trzech, bardzo wyrównanych setach, a w pierwszej i ostatniej partii punkty traciły po skandalicznych błędach sędziowskich.

 

Od 25. minuty i 25. sekundy filmu można oglądać akcję, której ocena profesjonalnemu arbitrowi powinna zająć nie więcej niż kilka sekund. Jeśli nie od razu, to w powtórkach już na pewno widać, że po ataku Kożuch piłka odbiła się od ręki próbującej blokować Caroliny Da Silvy. Po wideoweryfikacji, o jaką poprosił trener Niemek, jego zespół powinien dostać punkt na 21:17. Błędnej decyzji jednak nie zmieniono i goniące Brazylijki przegrywały już tylko 18:20. Pedulla od razu próbował uspokoić swoje zawodniczki, biorąc czas, ale niewiele zdziałał - partię na przewagi, do 24, wygrały gospodynie.

Drugiego seta mistrzynie olimpijskie rozstrzygnęły bez pomocy sędziów (25:22), za to trzeciego właśnie dzięki nim skończyły wtedy, kiedy walka powinna jeszcze trwać, a może nawet gdy powinna być już zakończona zwycięstwem Niemek.

Takiego zdania jest oficjalna strona internetowa Niemieckiej Federacji Siatkówki. W pomeczowej relacji na Volley.de czytamy, że Kożuch, jako kapitan, domagała się zakończenia partii, gdy na tablicy wyników było 24:24. Kilka minut wcześniej doszło bowiem do sytuacji, w której osoba obsługująca tablicę przy stanie 21:17 dla Brazylijek dodała im punkt należący się Niemkom, czyli z 21:18 zrobiła 22:17. Po tym, jak siatki dotknęła Daniele Rodrigues Lins, a sędzia to dotknięcie zauważył i przyznał punkt Niemkom, grały one coraz lepiej, a ludzie z ich sztabu zgłaszali, że wynik na tablicy jest nieprawidłowy. Gdy pokazywała ona, że jest po 24, powinno być już 23:25. Sędziowie nie przerwali jednak gry, dwie następne akcje wygrały Brazylijki i w taki sposób skończył się mecz.

Protesty gości niczego nie zmieniły. - Trudno w odpowiednich słowach mówić o tym, co się wydarzyło - twierdzi Pedulla.

Włoch wyraźnie nie chce powiedzieć, aż tak grube błędy sędziów trudno uznać za przypadkowe.

Obserwuj @LukaszJachimiak

źródło: Okazje.info

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.