Earvin Ngapeth. Enfant terrible francuskiej siatkówki skazany

Earvin Ngapeth zdążył z hukiem wylecieć z kadry na mundialu we Włoszech, zerwać kontrakt z rosyjskim klubem i dostać wyrok więzienia w zawieszeniu. To wszystko przed 24. urodzinami. Kim jest czołowy przyjmujący świata i enfant terrible francuskiej siatkówki?

24. urodziny Ngapeth będzie obchodził 12 lutego. W grudniu francuski przyjmujący został skazany na trzy miesiące pozbawienia wolności w zawieszeniu. Sąd w Montpellier stracił cierpliwość po tym, jak Ngapeth po raz czwarty nie stawił się na rozprawie.

Bójka w klubie nocnym

Wyrok dotyczył wydarzenia z sierpnia 2012 r. Kadra Francji ćwiczyła wtedy na zgrupowaniu w Montpellier. Ngapeth wieczór 12 sierpnia spędzał akurat w pobliskim Lattes, w nocnym klubie. Sytuacja wymknęła się spod kontroli, gdy kolega siatkarza wymieniał się numerami z nowo poznaną dziewczyną. To nie spodobało się jej chłopakowi. Doszło do ostrej wymiany zdań, potem przepychanek, aż w końcu do bijatyki. Chłopak dziewczyny otrzymał kilka ciosów pięścią, raz oberwał paskiem w twarz, potem został jeszcze skopany. Mocno poobijany wylądował w szpitalu.

Nie wiadomo, ile dokładnie osób wzięło udział w bójce. Poturbowany chłopak nie był w stanie dokładnie wskazać swoich oprawców. Ngapeth został zatrzymany przez policję. Po 48 godzinach opuścił areszt. Adwokat bronił siatkarza, przedstawiając wersję, że jego klient czekał na taksówkę, dlatego w tamtym momencie był na zewnątrz. Pech chciał, że akurat w samym centrum wydarzeń. Dwóch innych uczestników zajścia otrzymało karę odpowiednio ośmiu i sześciu miesięcy więzienia w zawieszeniu.

- Mój klient nie mógł stawić się przed sądem, bo przygotowywał się do meczu w lidze włoskiej. Sąd nie dysponuje dowodami na to, że Earvin Ngapeth był pod wpływem alkoholu, kiedy doszło do incydentu. Mój klient aktywnie nie uczestniczył w bójce. Ma 194 cm wzrostu, a osoba, która zadała ofierze cios paskiem, może mierzyć około 175 cm. Nie powinnyśmy skazywać człowieka, który przynosi dumę francuskiej siatkówce - mówił adwokat Baptiste Scherrer.

- Nie byłem zamieszany w bójkę, nikogo nie uderzyłem. Sąd uznał, że moja obecność w miejscu zdarzenia była równoznaczna z tym, że brałem udział w incydencie. Mam zamiar złożyć odwołanie od wyroku - napisał na Facebooku Ngapeth.

Trzy miesiące przed wyrokiem Ngapeth był liderem Francuzów na mistrzostwach świata w Polsce. 23-letni przyjmujący wyróżniał się nie tylko świetną grą, ale i przefarbowanymi na czerwono włosami. W półfinale z Brazylią Ngapeth był klasą dla siebie, ale w tie-breaku Francuzi nie dali rady obrońcom tytułu. Mecz o brąz przegrali z Niemcami.

Ucieczka z Rosji

Ngapeth był jedną z gwiazd mundialu w Polsce, choć na przełomie roku zerwał kontrakt z rosyjskim Kuzbassem Kemerowo, klubem, który trenował jego ojciec Eric. Sfrustrowany życiem daleko od rodzinnej Francji, gdzie pozostała spodziewająca się dziecka narzeczona, Ngapeth postanowił nie wracać do Rosji z turnieju kwalifikacyjnego do mistrzostw świata. Szefowie Kuzbassy, którzy wcześniej stawali na głowie, żeby zapewnić francuskiemu gwiazdorowi jak najlepsze warunki, byli wściekli. Do tego stopnia, że żądali półtorarocznej dyskwalifikacji.

- To cios w plecy. Nie mam słów, żeby o tym mówić. Syn o decyzji powiedział mi godzinę przed meczem z Gazpromem-Jugrą Surgut - mówił rozgoryczony Eric Ngapeth, trener Kuzbassu.

Sprawę rozstrzygnęła FIVB, wydając decyzję, że gracz będzie wolny, jeśli zapłaci Rosjanom odszkodowanie. Pieniądze po dwóch miesiącach wyłożyła Casa Modena, która po przyjściu Ngapetha zagrała w półfinale ligi. Ngapeth ponownie wrócił do Włoch. Wcześniej grał w Bre Banca Cuneo.

Trener kadry Laurent Tillie, zanim doszło do przeprowadzki, zmartwiony tym, że kluczowy gracz nie ćwiczy w klubie, usłyszał od Ngapetha, że zadba o formę, grając po prostu w piłkę nożną.

Tillie miał zresztą anielską cierpliwość do Ngapetha. Doskonale wiedział, że lepiej mieć go za sobą niż przeciwko sobie. Inaczej myślał były wieloletni selekcjoner reprezentacji Philippe Blain, dziś asystent Stephane'a Antigi, ale i okoliczności były diametralnie inne.

Ngapeth jak Anelka

Blain nie mógł przejść obojętnie obok najlepszego gracza ligi francuskiej przed włoskim mundialem w 2010 r. Ngapeth, wtedy 19-letni przyjmujący Tours VB, zdążył wygrać mistrzostwo Francji i trzy krajowe puchary. Wszystko zaledwie w trzy sezony od podpisania kontraktu.

Ngapeth wcześniej odnosił sukcesy w kadetach i juniorach reprezentacji Francji. Piłkę w hali podbijał od dziecka. Wspólnie z bratem Swanem (też siatkarzem, choć nie tak utalentowanym) obserwowali trenującego ojca Erica, pochodzącego z Kamerunu, który przez wiele lat był czołowym graczem francuskiej kadry. To on ściągnął syna wybijającego się w Poitiers do Tours. Ojciec, choć poświęcił się siatkówce, był zapalony na punkcie koszykówki. Na tyle, że dał synowi imię Earvin na cześć "Magica" Johnsona, członka amerykańskiego "Dream Teamu".

- Miałem odpowiednie warunki do gry w siatkówkę. Treningi w klubie pozwoliły mi podróżować po całej Francji - opowiadał o początkach w siatkówce mierzący dziś 194 cm Ngapeth, który kilka lat później w Poitiers dawał koncerty jako raper grupy Klima, wypuszczając przy okazji debiutancki album.

Wielki talent wielkim talentem, ale okazało się, że Ngapeth to tykająca bomba. Młody, niezwykle pewny siebie zawodnik, sfrustrowany tym, że dostaje niewiele szans na mistrzostwach świata, wybuchnął po meczu z Japonią. W szatni urządził awanturę. Tak wielką, że Blain siłą wyrzucił Ngapetha z szatni, a potem z kadry. Trener Francuzów bił się w pierś, że nie ochronił zespołu, że spóźnił się z radykalną decyzją o przepędzeniu krnąbrnego zawodnika. Francja zakończyła mundial na 11. miejscu, najgorszym od 12 lat.

Ngapeth nie wyhamował emocji, choć z trenerem nie łączyły go tylko relacje zawodowe. Blain, w przeszłości znakomity siatkarz, dziś szanowany szkoleniowiec, był świadkiem na ślubie rodziców Ngapetha.

"Zachowanie Ngapetha było niegodne sportowca" - napisała w oświadczeniu francuska federacja. Media w kraju porównywały Ngapetha do Nicolasa Anelki, piłkarskiego banity, który skompromitował reprezentację na mundialu w RPA.

Ngapethowi cierpkich słów nie szczędził Stephane Antiga. Młodszy Francuz nie pozostawał dłużny. Punktował Antigę, że był w słabszej formie na mundialu, w kadrze żył na specjalnych prawach, przy okazji uderzając w kompetencje selekcjonera.

Sfrustrowany Ngapeth mecze kadry oglądał w telewizji. Przez moment myślał nawet o definitywnej rezygnacji.

- Boisko siatkarskie jest jedynym miejscem, gdzie płaczę. Podchodzę do tego emocjonalnie. Gdy coś nie idzie drużynie, nie mogę udawać, że wszystko jest dobrze - mówił Francuz, który ostatecznie pojednał się z trenerem i po roku wrócił. Dziś o incydencie nie chce pamiętać, ale niechęć do Antigi pozostała.

- Blainowi podam rękę, Antidze nie - wypalił w rozmowie ze Sport.pl przed wrześniowym meczem z Polską na MŚ Ngapeth.

W 2016 r. Francja chce w Rio de Janeiro zdobyć pierwszy olimpijski medal. Najlepiej złoty, dlatego krajowe media zastanawiają się, czy ich gwiazdor w końcu dojrzeje.

- Moja reputacja jest nadszarpnięta, ale dopóki będę dobry na co dzień, nie będzie miało to żadnego znaczenia - opowiadał w wywiadzie Ngapeth.

To był świetny rok polskiego sportu. Jak do tego doszło?

Więcej o:
Copyright © Agora SA