Siatkówka. Stać nas na dwie drużyny w finale Ligi Mistrzów

ZAKSA Kędzierzyn-Koźle sportowo dołączyła już do Skry Bełchatów. Potwierdziła to środowym zwycięstwem z najlepszą drużyną świata. Orderów jeszcze bym nie przypinał, poczekajmy na kolejne mecze, ale stać nas na dwie drużyny w finale Ligi Mistrzów - mówi Wojciech Drzyzga, ekspert Polsatu i Sport.pl.

Profil Sport.pl na Facebooku - 36 tysięcy fanów. Plus jeden? 

Zespół z Kędzierzyna-Koźla pokonał na wyjeździe 3:2 Trentino Volley, w którym grają największe gwiazdy siatkówki, m.in. Kubańczyk Juantorena, Bułgar Matej Kazijski, Czech Jan Stokr oraz reprezentanci Włoch Emmanuele Birarelli i Andrea Bari. W kryzysowych dla klubowego mistrza świata momentach na rozegranie wchodził reprezentant Polski Łukasz Żygadło.

ZAKSA, która wróciła do Ligi Mistrzów po siedmiu latach, ma w składzie aż trzech uczestników niedawnego Pucharu Świata, gdzie Polacy wywalczyli awans na przyszłoroczne igrzyska. Jej zawodnicy wrócili po trzech tygodniach zgrupowań, 11 rozegranych meczach, a w sobotę w morderczym, pięciosetowym boju walczyli w PlusLidze z Jastrzębskim Węglem.

Przemysław Iwańczyk: Czy to wyjazdowe zwycięstwo było największym od lat sukcesem klubowej siatkówki?

Wojciech Drzyzga: Nie największym, bo o takim powiemy dopiero, kiedy ZAKSA zwieńczy swoje dzieło, awansując do finału tych rozgrywek. Wtedy będziemy mogli przypinać ordery. Pokonanie takiego zespołu jak Trentino wzmacnia prestiż i nobilituje. Należy to docenić, ale nie przesadzajmy z euforią. Takich wygranych mieliśmy wiele - kadra wygrywa od czasu do czasu z Brazylią czy Rosją, Trentino - jeśli mnie pamięć nie myli - też już kiedyś było na łopatkach. Dziś jednak, na tym etapie LM, to wielki sukces.

Kędzierzynianie mogli wygrać nawet 3:0.

- Mogli, bo rozgrywali bardzo dobry mecz. Wykorzystali wszystkie swoje atuty, obnażając słabości rywala - przyjęcie, technikę obrony. Potworna siła włoskiej drużyny została zniwelowana dobrą taktyką. Na tym polega piękno siatkówki - przeciwstawić się sile mądra i wyrafinowaną grą. W każdym ustawieniu zespoły rozwiązywały łamigłówki techniczno-taktyczne.

ZAKSA to już europejska potęga?

- Śmiało tak można o nich powiedzieć, ale wciąż muszą potwierdzać swoją klasę detronizując w Polsce Skrę, a w Lidze Mistrzów zaistnieć w finale. Bo chyba nikt rozsądny nie wymaga od nich, by od razu wygrali te rozgrywki. Kapitalnie było mieć dwie drużyny w turnieju decydującym o tytule. Stać nas na to. Kędzierzynianie mają zespół gotowy do gry o takie stawki, należy tylko cyzelować szczegóły. Umieją stosować różne warianty, mają możliwość zmiany lidera w ataku.

Ogranie? Jeden z najmłodszych Patryk Czarnowski ma 26 lat i liznął już wielkiej siatkówki. Atakujący Antoin Rouzier jest młody, ale międzynarodowo ograny. Ten zespół może liczyć się w walce o największe rzeczy.

ZAKSA to już ta sama półka co Skra?

- Porównanie ciekawe, ale trudne do rozstrzygnięcia. ZAKSA pokazała już w tym sezonie swoją prawdziwą twarz. Mając do dyspozycji wszystkich zawodników wykorzystuje ich w pełni. Skra stosuje dużo rotacji, więc poczekajmy, kiedy będzie gotowa do pokazania całego składu. Wytarte stwierdzenie, że w bezpośrednim starciu tych drużyn zdecyduje dyspozycja dnia, jest jak najbardziej na miejscu. Wygra ten, kto przechytrzy rywala, narzuci mu swój styl, zdecydują pojedyncze akcje.

Myślę, że mogę już stwierdzić - ZAKSA dołączyła do poziomu Skry.

Włoska prasa: Zaksa była wielka ?

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.