MŚ siatkarzy. Polacy wygrali z Serbią. Teraz Brazylia i Bułgaria

- To było żenujące - wypalił Bartosz Kurek po zwycięstwie naszych siatkarzy 3:1 nad Serbami, którzy nie wyglądali na zainteresowanych wynikiem. Twardszej do zgryzienia nagrody Polacy dostać nie mogli. Teraz zagrają z broniącą złota Brazylią i broniącą brązu Bułgarią

Najnowsze wideo z MŚ we Włoszech tylko na Sport.pl ?

Tylko nasi siatkarze obudzili się ostatniego dnia rywalizacji w pierwszej fazie w pełnym komforcie - już wiedzieli, że ją przetrwali, czekali tylko na rozstrzygnięcie, czy kolejne mecze rozegrają na północy Włoch, czy na Sycylii. Poczucie bezpieczeństwa zawdzięczali sportowej, bezkompromisowej postawie. Oni od początku chcą mknąć przez mistrzostwa świata tak, jak przez złote mistrzostwa Europy - czyli od zwycięstwa do zwycięstwa - a każdego rywala traktują poważnie, rzucając przeciw nimi wszystkie siły.

Serbowie - by użyć czasownika w hali Palatriest arcypopularnego - kombinują. W niedzielę jawnie zlekceważyli Kanadę, postanowili pokonać ją rezerwami. Nie udało się i sprowadzili na siebie nieszczęście - ryzykowali wczoraj pożegnanie z Italią.

Ale to był stan aktualny tylko na wczesne popołudnie. Wieczorem w hali musiały rozbrzmieć plotki, że Serbowie nie kiwną palcem, by wygrać z Polską. Musiały z powodu pogmatwanego, zabijającego ducha sportu regulaminu turnieju, a także kilku zaskakujących wyników, które sprawiły, że zwycięzca grupy F mógł trafić w następnej rundzie na Brazylię i Bułgarię. A przecież właśnie te drużyny - dołączając jeszcze Polaków - zdobyły medale poprzednich MŚ! A przecież nie dobrnęliśmy nawet do etapu, który odpowiada ćwierćfinałom... A przecież w poniedziałek biało-czerwoni zmierzyli się z czwartym półfinalistą ostatniego mundialu...

Winiarski: nie wierzę, że Serbowie odpuścili. Zżerało ich od środka

Plotki musiały rozbrzmieć i rozbrzmiały. Ich źródłem byli zresztą również rodacy siatkarzy Igora Kolakovicia. Niewielu wierzyło, że Serbowie zamierzają umierać zwycięstwo.

I tego, czy pierwszy punkt blokiem zdobyli wczoraj dopiero w końcówce drugiego seta tylko wskutek świetnej gry biało-czerwonych, pewni być nie możemy. Niewykluczone, że odrywać się od ziemi im się nie chciało. Taki urok wielu siatkarskich turniejów, choć Polacy po wcześniejszych dokonaniach nie zasługują, by przypuszczać, że rozbić Serbów są w stanie tylko dzięki niewystarczającej motywacji rywali.

Bartman: kalkulacje są nieważne. Stać nas, żeby wygrać z każdym!

Wczoraj dominowali pod każdym względem. Rozskakał się Michał Winiarski, który znów był najwszechstronniejszy na boisku, potężnie zbijał Bartosz Kurek. Piotr Gruszka jak zwykle rozkręcał się powoli, ale to nie miało dla przebiegu wydarzeń większego znaczenia. On zresztą i tak jest w Trieście opiewany najgłośniej - na początku kariery spędził sezon w tutejszym klubie i awansował z nim do włoskiej Serie A, więc lokalnej prasie zebrało się na wspominki.

Kibice znad Wisły siatkarzy fetowali i w ogóle bawili się do upadłego, sportowego napięcia to show nie miało żadnego. Kiedy trenerzy w trzecim secie pozwolili poruszać się tłumowi rezerwowych, zrobiło się kuriozalnie. Serbowie partię wygrali, ale do Polski tracili już tak dużo małych punktów, że nawet po ewentualnym zwycięstwie nie wyprzedzili by jej tabeli.

Nasi siatkarze zgodni w ocenie sytuacji nie byli. Gruszka kazał zadawać niewygodne pytania Serbom. Winiarski stwierdził, że zna Nikolę Grbicia (z klubu) i wierzy w jego uczciwość. Kurek komentował najostrzej, sugerując, że rywalom odpuszczanie walki, i przepraszając kibiców za żenujący spektakl.

Kiedy Patryk Czarnowski rozstrzygał mecz asem serwisowym, na trybunie prasowej wszyscy zerkali na laptopy, by śledzić, co dzieje się w szlagierze pierwszej rundy - meczu Kuby z Brazylią. Tam na pewno toczyła się walka na całego, bo wygrany miał uniknąć gry z Polską oraz Bułgarią. Unikną jej Kubańczycy.

Polacy halę opuszczali tuż przed północą, na godz. 7 rano we wtorek zaplanowano wyjazd autokarem do Ankony, więc menedżer reprezentacji Witold Roman planował podjęcie negocjocji z Włochami, by opóźnili podróż. Nadziei wielkich nie miał, organizatorzy siatkarskich nie służą pomocy gościom, tylko gospodarzom. Widać to przede wszystkim w halach - "Azzurri" zdmuchnęli Egipt i Japonię, wczoraj męczyli się z Iranem. W najbliższych dnia prawdopodobnie wystarczy im pokonać Portoryko, by przejść następną rundę.

Teraz turniej rozpoczyna się od nowa. Dotychczasowe wyniki przestają mieć znaczenie, dorobek wszystkich nadal żywych uczestników turnieju zostaje wyzerowany. Polacy w czwartek zasadzą się na Brazylię, a w piątek na Bułgarię. Tylko ostatnie miejsce eliminuje ich MŚ, wyższe daje awans do kolejnej fazy grupowej. Kalkulacje nadal będą możliwe.

Relacja Z czuba z meczu Polska - Serbia ?

Więcej o:
Copyright © Agora SA