Po "aferze skarpetkowej" w kadrze siatkarzy. Adidas: Dajemy sprzęt wart miliony

Jeśli nasi siatkarze nie mają skarpet, prześlemy im kilkaset par, by w spokoju przygotowywali się do mistrzostw świata - mówi Krzysztof Łuczakowski, menedżer od marketingu sportowego w Adidas Polska.

W piątek na łamach "Gazety Wyborczej" i Sport.pl Mariusz Wlazły i jego koledzy skarżyli się na brak sprzętu. - Tak źle chyba jeszcze nie było. Nie mamy w czym trenować i grać w meczach sparingowych - opowiadali. - Ostatnio nawet skarpetki sam musiałem kupić - dodawał Wlazły.

Polską siatkówkę zaopatruje w sprzęt Adidas. Jeden z szefów tej firmy na Polskę z humorem podszedł do wypowiedzi siatkarzy. - Mam nadzieję, że problem ze skarpetkami nie wpłynie na wyniki drużyny w mundialu - mówi Łuczakowski.

Jego zdaniem Adidas podpisał z PZPS kontrakt, który w zamian za reklamę gwarantuje związkowi sprzęt wart kilka milionów złotych. - Co się później z tym dzieje, decyduje związek i szefowie reprezentacji. Nie chce mi się wierzyć, że koszulki czy skarpetki zabierają działacze i sami w nich chodzą - twierdzi Łuczakowski. - Zawodnicy opowiadają o brakujących skarpetkach, ale jeśli je rozdają, nie mogą mieć pretensji. A jeśli nie, to znaczy, że gdzieś ktoś coś zaniedbał. Rozmawialiśmy z PZPS, bo chcemy wiedzieć, czy siatkarze naprawdę mają takie problemy. Jeśli tak, zapewniam, że prześlemy im kilkaset par skarpet, żeby im już nigdy nie zabrakło.

Łuczakowski dodaje również, że siatkarze dostają od Adidasa więcej niż np. drużyny piłkarskie, bo oprócz strojów meczowych również: koszulki polo, dresy, buty, spodenki. - Jest tego naprawdę dużo, niech mi pan wierzy. Dla przykładu piłkarze dostają na podróż tylko dresy i nie mają z tym żadnego problemu.

Copyright © Agora SA