Mistrzostwa Świata w Siatkówce 2014. Niemcy jak czołg, ale wracają z brązem

W spotkaniu o brąz mistrzostw świata Niemcy niespodziewanie pokonali Francję i po raz pierwszy w historii stanęli na podium. Dla Francji turniej skończył się w minimalnie przegranym półfinale z Brazylią.

Którym siatkarzem reprezentacji Polski jesteś? Sprawdź! [PSYCHOTEST]

Mecz o trzecie miejsce nazywany jest finałem przegranych. Jednak w Spodku zagrały drużyny, które przed mistrzostwami świata, co najwyżej mogły marzyć o dostaniu się do najlepszej szóstki. Jeśli jednak trzeba by znaleźć bardziej przegranego, to była to Francja, pokazująca w mundialu znakomitą grę. To podopieczni Laurenta Tillie w pierwszej, drugiej i trzeciej fazie byli najlepsi w swoich grupach, a półfinale zmusili Brazylijczyków do największego wysiłku. Docenili to polscy kibice, którzy wspierali ich w sobotę i niedzielę.

Francuzi chyba mocniej niż ich rywale przeżyli półfinałową porażkę. Ich lider Earvin Ngapeth po sobotnim meczu płakał. Gra od początku nie układała im się tak, jak choćby kilka dni wcześniej, kiedy rozbili Niemców 3:0. Podobnie jak w półfinale fatalnie dysponowany był Antonin Rouzier, dla którego mistrzostwa były stanowczo za długie. To zresztą była konfrontacja atakujących, którzy przedkładają siłę nad finezję i spryt. Po jednym ze zbić Georga Grozera piłka poleciała daleko w trybuny. W następnej akcji były zawodnik Asseco Resovii dostał piłką w twarz.

Niemcy swoją przewagę budowali na zagrywce, tak samo jak w półfinałowym meczu z Polską. Oprócz rekordzisty mistrzostw Grozera (131 km/h w spotkaniu z Polską) świetnie radził sobie Denys Kaliberda, który będzie grać w Jastrzębskim Węglu. Nasza reprezentacja potrafiła odpowiedzieć rywalom tym samym, jednak Francuzom rzadko się to udawało. Poniewierany w przyjęciu Ngapeth nie był już tak mobilny jak dzień wcześniej, choć grał z ogromnym zaangażowaniem. Gdy w drugim secie odpalił, po dwóch asach jego drużyna wyszła na prowadzenie 16:15.

Francuzom brakowało tej iskry, jaką demonstrowali we wcześniejszych spotkaniach. Wciąż imponowali w obronie, jednak mieli wielkie problemy z zamianą kontrataków na punkty. Brakowało im szybkości, przez to musieli wybierać mniej korzystne rozwiązania: zamiast atakować mocno kiwali za blok. Celował w tym Kevin Tillie, któremu najwyraźniej brakowało energii, dlatego rzadko atakował mocno. W połowie drugiego seta francuski szkoleniowiec odesłał do rezerw gasnącego Ngapetha,

Niemieccy siatkarze grali tak, jak ich piłkarska reprezentacja kilkanaście lat temu. Bez polotu i finezji, ale za to niesłychanie skutecznie. Podobnie zresztą jak przeciwko Polsce, kiedy przez trzy sety niczym czołg parli do przodu i gdyby nie przebłyski Polaków w końcówkach, zamiast walczyć z Francją o brąz, czekaliby na Brazylię. Niczego jednak nie odbierając niemieckim siatkarzom, to jest to drużyna złożona z przeciętniaków, nawet jak na warunki PlusLigi. Sebastian Schwarz ma bowiem grać w Lotosie Treflu Gdańsk, rozgrywający Lukas Kampa w Czarnych Radom, a jedynie Kaliberda trafił do klubu z większymi aspiracjami, jakim jest Jastrzębski Węgiel. Jedyną gwiazdą jest Grozer, ale akurat w małym finale niczego specjalnego nie pokazał. Zresztą miał problemy ze zdrowiem, przez co podobno wcześniej zszedł z boiska w półfinale.

Grozer, Ngapeth i Rouzier długo byli potencjalnymi rywalami Mariusza Wlazłego do miana najlepiej punktującego zawodnika mistrzostw. Przed finałami szansę doścignięcia naszego lidera miał tylko Rouzier, lecz tylko teoretyczne, bo tracił aż 27 punktów. Ta niewiadoma wyjaśniła się błyskawicznie, bo w trzecim secie Francuz powędrował do rezerwy, zdobywając wcześniej tylko 12 punktów. Wlazły walczył jeszcze o wygraną w rankingu najskuteczniej atakującego, ale tam jego przewaga nad Kaliberdą i Brazylijczykiem Ricardo Lucarellim była niewielka.

Niemiecki czołg z problemami dojechał do podium, pierwszego w historii tamtejszej siatkówki w mistrzostwach świata siatkarzy. Sprawdziły się więc zapowiedzi ich trenera Vitala Heynena, że wrócą do domu z medalem. Poza nim i zawodnikami chyba nikt w to nie wierzył. Francuzi walczyli, ale nawet nie zbliżyli się do poziomu, który zaprezentowali w sobotę, kiedy poważnie postraszyli obrońców tytułu.

Relacje z najważniejszych zawodów w aplikacji Sport.pl Live

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.