MŚ siatkarzy 2014. Polska znów bliska perfekcji

W drugim meczu mistrzostw świata polscy siatkarze potwierdzili, że są w znakomitej formie. Bez problemów pokonali rosnącą w siłę Australię, przybliżając się do awansu z grupy z pierwszego miejsca.

Jaki jest sposób na Australię? - Dobrze zagrywać flotem, wyeliminować Edgara i White'a, a przede wszystkim zapomnieć o inauguracji - to recepta Oskara Kaczmarczyka, statystyka polskiej reprezentacji. Polacy zrealizowali wszystkie założenia taktyczne. Od początku większość serwów kierowana była na Adama White'a, eliminując go z ataku. Potężny Thomas Edgar jest trudniejszy do powstrzymania, co nie znaczy, że niemożliwy.

Żadna taktyka nie przyniesie efektu, jeśli drużyna jest w złej formie. A Polacy już od początku pokazali, że perfekcyjny mecz przeciwko Serbii nie był tylko jednorazowym wyskokiem. Polacy znów grali znakomicie, choć Australijczycy stawiali większy opór niż wyżej notowani byli mistrzowie olimpijscy.

Przed spotkaniem Jon Uriarte, selekcjoner reprezentacji Australii, mówił o grze naszej drużyny z Serbią, że to francuska wizja siatkówki w polskiej interpretacji. Jego podopieczni szybko przekonali się, co to oznacza. Jeśli udawało im się zaatakować, to w miejsce, gdzie akurat był któryś z naszych siatkarzy. To musiało frustrować. Nic dziwnego, że rywale w pierwszym secie mieli tylko 35-procentową skuteczność w ataku, a Polacy o ponad 20 proc. więcej. To różnica klasy.

Ale sama obrona to za mało, by wygrać nawet ze średniakiem, jakim jest Australia. W ofensywie Paweł Zagumny szybko znalazł lidera. Niespodziewanego, bo został nim Mateusz Mika. Najmłodszy z naszych skrzydłowych z ogromną perfidią obijał ręce przeciwników, niczym w najlepszych latach słynny Brazylijczyk Giba. Dzięki temu udawało się przykryć niedyspozycję Mariusza Wlazłego, który - tak jak w sobotę - długo się rozkręcał. Jednak w drugim, bardziej wyrównanym secie pokazał swoją ogromną broń, jaką jest silna zagrywka. W ważnym momencie, bo Australijczycy wyszli na prowadzenie 13:12.

Druga partia pokazała, na czym polega siła polskiej drużyny. Profesor Zagumny wykreował nowego lidera. Pałeczkę od Miki przejął Michał Winiarski, zdobywca ośmiu punktów. Nerwowo było do wyniku 19:18, kiedy Stephane Antiga wziął czas, bowiem jego zawodnicy męczyli się z przyjęciem zagrywki Thomasa Douglasa-Powella. Pięć z sześciu kolejnych akcji wygrała nasza drużyna. Drugi czas nasz trener musiał wziąć w końcówce spotkania, kiedy serwami zaczął nas gnębić Edgar.

Przewaga Polski nie była tak przytłaczająca jak w pierwszym secie, jednak gdy robiło się nerwowo, nasi siatkarze pokazywali, że wpadka z igrzysk w Londynie nie może się powtórzyć. Bo mamy lepszych graczy i lepszą drużynę. I wciąż jeszcze rezerwy, jak choćby na pozycji atakującego, bo forma Wlazłego, choć rośnie, to wciąż jest daleka od optymalnej.

W czwartek naszym rywalem będzie Wenezuela (o godz. 20.25), zaś w weekend - Kamerun i Argentyna. Musiałoby dojść do kataklizmu, żebyśmy nie zdobyli kompletu punktów.

Polska - Australia 3:0

Sety: 25:17, 25:19, 25:22

Polska: Zagumny, Mika, Nowakowski, Wlazły, Winiarski, Kłos, Zatorski (libero) oraz Konarski, Drzyzga, Kubiak

Australia: Sukochev, Smith, Zingel, Edgar, White, Mote, Perry (libero) oraz Douglas-Powell, Roberts, Peackock

Pozostałe wyniki grupy A i tabela: Argentyna - Serbia 1:3, Wenezuela - Kamerun 3:1.

Do II rundy awansują po cztery najlepsze drużyny z każdej z grup z zachowaniem wyników między nimi. Czwórka z "polskiej" grupy zagra z czterema najlepszymi drużynami z grupy D. Obecnie są to Iran (jedyna niepokonana ekipa), Belgia, Francja oraz USA. Druga runda rozpocznie się 10 września.

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.