Gigantyczna sensacja. Cały kraj w szoku. Dwukrotni mistrzowie świata nie wyszli z grupy

We Francji skończyła się faza grupowa Pucharu Świata w rugby, czyli mistrzostw globu w tym sporcie. W sobotnio-niedzielnych ćwierćfinałach zagają ze sobą: Walia z Argentyną, Irlandia z Nową Zelandią, Anglia z Fidżi, Francja z Republiką Południowej Afryki. Jak widać z tego zestawienia, nie wyszła z grupy jedna z największych potęg w tym sporcie. Dwukrotny mistrz świata - Australia przedwcześnie jedzie do domu.

Największą sensacją toczonych już od prawie miesiąca mistrzostw świata w rugby jest awans do ćwierćfinału zespołu Fidżi. Owszem, ten wyspiarski kraj z Oceanii, liczący sobie jedynie 900 tys. mieszkańców ma na swoim koncie wielki sukcesy w rugby, ale w odmianie siedmioosobowej. W tej olimpijskiej wersji Fidżyjczycy dwa razy sięgali po złote medali igrzysk, ale w "piętnastkach" nigdy na podobne sukcesy nie mogli liczyć. W dotychczasowych dziewięciu Pucharach Świata tylko dwa razy zdołali wyjść z grupy. Raz w pierwszych mistrzostwach w 1987 r., które odbywały się w nieco okrojonym składzie z powodu objętej bojkotem Republiki Południowej Afryki, jednego z najsilniejszych krajów w rugby. I drugi raz w 2007 r., gdy pokonali sensacyjnie Walię. Na powtórzenie tamtego sukcesu musieli czekać 16 lat. 

Zobacz wideo

Gigantyczna sensacja w St. Etienne

I teraz wywalczyli awans dzięki gigantycznej sensacji. Pokonali bowiem jeden z najbardziej utytułowanych zespołów w świecie rugby – Australię. Wallabies – jak nazywa się australijską reprezentację rugby – co prawda przeżywa kryzys, ale to wciąż jeden z czołowych zespołów globu. W historii Pucharu Świata, który jest rozgrywany od 1987 r., Australijczycy z pięciu turniejów przywozili medale (dwa razy złoto, dwa razy srebro i raz brąz). Bardziej utytułowane są tylko RPA i Nowa Zelandia (obie po trzy tytuły mistrza świata). Z grupy Australia wychodziła zawsze – przeważnie na pierwszym miejscu. Aż do teraz. 

Katastrofa wydarzyła się w St. Etienne na wypełnionym przez 41 tys. kibiców Stade Geoffroy-Guichard triumfowali Fidżyjczycy 22:18. Było to ich pierwsze zwycięstwo nad Australią od 69 lat. Na Antypodach ten wynik wywołał szok.  

Odpowiedzialność za porażkę wziął na siebie trener Eddie Jones. – To mnie boli osobiście – powiedział trener, pod wodzą którego Australia została wicemistrzem świata w 2007 r. – To moja wina i biorę 100 procent odpowiedzialności. Wybrałem młodą drużynę i chcę, aby ta młoda drużyna była dobrym zespołem. Mieliśmy zły dzień, to może się zdarzyć. 

Zostali wyeliminowani w najokrutniejszy możliwy sposób

Jones obiecał jeszcze, że jego zespół będzie lepszy w kolejnym meczu z Walią. Nie dotrzymał słowa. Jego drużyna poniosła druzgocącą porażkę 6:40 i właściwie mogła się już pakować. Nie pomogła im nawet kolejna gigantyczna sensacja w tej grupie, gdy Portugalia pokonała w ostatniej serii meczów Fidżi 24:23. Dla europejskiego zespołu było to epokowe zwycięstwo – pierwsze historii występów w Pucharze Świata. 

W końcowej tabeli Australijczycy mieli tyle samo punktów co Fidżi (po 11), ale z racji wyniku bezpośredniego meczu do dalszej gry awansowali wyspiarze. 

"Wallabies zostali wyeliminowani w najokrutniejszy możliwy sposób. Cud, na który liczyli Wallabies, był bardzo bliski, ale nie wystarczająco bliski, ponieważ zostali wyeliminowani przez wsteczne odliczanie - napisał Julian Linden w "The Australian".

"The Sydney Morning Herald" ubolewał nad "brutalnym zakończeniem turnieju dla Australii". I przypominał: "Kolejne przyłożenie Portugalii dałoby Australii awans do ćwierćfinału. Tak się jednak nie stało. Koszmar Eddiego Jonesa na Pucharze Świata trwa".  

Francja i Irlandia największymi faworytami do zdobycia Pucharu Świata

Na Antypodach już rozpoczęła się gorąca debata, czy Eddie Jones powinien zostać na swoim stanowisku. Za cztery lata Puchar Świata zawita zostanie rozegrany w Australii. Gospodarze nie wyobrażają sobie, żeby ich drużyna miała skończyć rywalizację wcześniej niż w finale.  

Były wybitny zawodnik Wallabies Tim Horan powiedział gazecie "Sydney Morning Herald", że trener powinien pozostać na stanowisku: "Pozwólmy opaść emocjom opaść emocją. Najważniejsze, że Eddie nadal ma zaufanie zawodników. Ta młoda drużyna wciąż chce zajść daleko. 

Po rundzie grupowej Pucharu Świata, w której szczególnie dobrze zaprezentowali się gospodarze i Irlandczycy, to właśnie te dwie drużyny uważane są za głównych faworytów do końcowego sukcesu. Trzecie miejsce w tej klasyfikacji zajmuje broniąca tytułu RPA, która w fazie grupowej doznała porażki z Irlandią. Kolejne miejsca w notowaniach zajmują Anglia i Nowa Zelandia. Najniżej oceniane są szanse Argentyny i Fidżi. 

Programy ćwierćfinałów:

  • Sobota: Walia – Argentyna (17), Irlandia – Nowa Zelandia (21) 
  • Niedziela: Anglia - Fidżi (17), Francja – RPA (21) 

Turniej pokazywany jest w Polsce na antenach Polsatu.

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.