Jonah Lomu nie żyje. Odeszła legenda rugby. Miał 40 lat

W wieku 40 lat w Auckland zmarł Jonah Lomu. Legenda rugby, prawdopodobnie najlepszy, a z pewnością najsłynniejszy zawodnik w historii tej dyscypliny. Śmierć nowozelandzkiego rugbisty potwierdził były lekarz reprezentacji Nowej Zelandii, John Mayhew.

Follow @kuchar_M

Problemy zdrowotne Lomu zaczęły się w 2002 roku, gdy wykryto u niego rzadką chorobę nerek - zespół nerczycowy. W 2004 roku przeszedł udany przeszczep nerki. Niestety, siedem lat później organizm odrzucił organ i nowozelandczyk był zdany na ciągłe dializy i nadzieję, że zakwalifikuje się na drugi przeszczep.

Trzy razy w tygodniu, na sześć godzin, Lomu musiał się stawiać w szpitalu i przechodzić dializy. Było to niezwykle wyczerpujące. I fizycznie i mentalnie. "Zawsze starałem się być radosny i pozytywnie nastawiany. To było bardzo trudne. Ale tak, jak każdy dializowany pacjent, nie miałem wyboru. W tym czasie zwykle oglądałem filmy i odpisywałem kibicom na maile".

Z chorobą walczył tak, jak z przeciwnikami na boisku: "Nienawidziłem przegrywać. Jeśli mnie pokonałeś, następnym razem, gdy się spotkaliśmy, musiałem cię zmiażdżyć. To nastawienie przyniosło mi sukces w sporcie. I przynosi w chorobie. Nigdy nie akceptowałem bycia 'drugim', tym przegrywającym. Również w chorobie" - mówił jeszcze niespełna trzy miesiące temu.

Trudne dzieciństwo i początek kariery

Znana w sportowym świecie historia. Utalentowany sportowiec, wielka gwiazda, która musiała w dzieciństwo mierzyć się z wieloma trudnościami. Tak też było w przypadku Lomu. Jego ojciec często bił jego i swoją żonę. Dorastający Jonah nie wytrzymał. Raz odważył się uderzyć ojca. W wieku 13 lat został wyrzucony z domu i musiał radzić sobie sam. Z ojcem nie rozmawiał przez kolejne 17 lat.

"Nikomu nie życzę takie dzieciństwa, jakie miałem sam. Kiedy od 13 roku życia możesz liczyć tylko na siebie, to cóż. No, jest trudno. I dlatego chcę jak najlepiej dla swoich synów. Nie mogę im niczego zepsuć. Gdy patrzę w lustro, widzę synów. To mój priorytet, moje dwa cuda. Z medycznego punktu widzenia, nie powinienem mieć dzieci. W najpiękniejszych marzeniach nie wyobrażałem sobie, że zostanę ojcem" - mówił niedawno.

Jego wielka kariera sportowa zaczęła się w 1994 roku, gdy zadebiutował w reprezentacji w meczu z Francją. Sławę przyniósł mu odbywający się rok później Puchar Świata. Został objawieniem turnieju, a półfinałowy mecz z Anglią, gdzie zdobył cztery przyłożenia, był najlepszym indywidualnym występem w historii rugby. Słynna jest akcja z początku meczu, gdy Lomu minął trzech rywali, a po ostatnim, Mike'u Cattcie, po prostu przebiegł, mimo że (a może dzięki temu) chwilę wcześniej potknął się i bardzo mocno zachwiał.

 

Ten, wygrany 45:29 mecz, spowodował, że stał się supergwiazdą. "Nigdy nie czułem się tak bezsilny i niedołężny na boisku do rugby, jak w tamtym meczu przeciwko Lomu" - wspomina angielski rugbista Martin Johnson.

Wyjazd Lomu na Puchar Świata był olbrzymią niespodzianką. Był najmłodszym reprezentantem swojego kraju w historii, na turniej pojechał mając zaledwie dwa występy na swoim koncie, ale wracał z niego jako najbardziej znany rugbista na świecie, mimo porażki w finale z RPA.

Panuje przekonanie, że Lomu swoim występem zrewolucjonizował ten sport. Jego efektowna gra pomogła zdobyć rugby widownię, jakiej nigdy wcześniej nie miała. Wtedy rugby stało się w pełni globalnym sportem.

W reprezentacji Nowej Zelandii wystąpił w 63 meczach i zaliczył 47 przyłożeń. Nadal jest rekordzistą Pucharu Świata, jeśli chodzi o liczbę przyłożeń. Podczas dwóch turniejów, w 1995 i 1999 roku zaliczył ich w sumie 15. Tyle samo na koncie ma reprezentant RPA Bryan Habana.

"Marzę, żeby dożyć dorosłości swoich synów"

Jeszcze w tym roku Jonah Lomu przebywał w Anglii podczas Pucharu Świata, gdzie był ambasadorem Heinekena. Nic nie wskazywało, że jego stan zdrowia pogorszy się tak nagle. Lomu do kraju wrócił we wtorek. Zmarł w środę rano.

O tym, jaką był legendą w swoim kraju świadczy chociażby to, że o jego śmierci zatweetował premier Nowej Zelandii John Key: "Jestem głęboko zasmucony wiadomością o niespodziewanej śmierci Jonah Lomu dzisiaj rano Myśli całego kraju są z jego rodziną".

Lomu pod koniec sierpnia udzielił wywiadu angielskiemu Daily Mail w którym mówił, że jego marzeniem jest dożyć dorosłości swoich dzieci, 6-letniego Bayleya i 5-letniego Dhyreille'a. "Chciałbym dożyć momentu, gdy skończą 21 lat. Nie mam żadnych gwarancji, że tak się stanie, ale to jest mój cel. Miałbym 55 lat. Wtedy mógłbym o sobie powiedzieć, że jestem szczęściarzem". Niestety, nie będzie mógł.

 
Copyright © Agora SA