W historii piłki nożnej niejednokrotnie kibice byli świadkami sytuacji, gdy piłkarze wpadali we wściekłość i tracili nad sobą panowanie. Często powodem ich złości były decyzje sędziowskie. Antybohaterami najczęściej byli mężczyźni, ale ostatnio w Demokratycznej Republice Konga udowodniono, że również w kobiecej piłce nożnej może dojść do wydarzeń, które nie mają nic wspólnego ze sportem.
W jednym z meczów kobiecej ligi w tym kraju na Stade Kibassa Maliba zmierzyły się DCMP Bikira z Mazembe. Przez większość czasu spotkanie przebiegało bez większych kłopotów i dużo lepiej radziła sobie ta druga ekipa. W 90. minucie prowadziła 5:1, a mecz zmierzał ku końcowi. Nic nie zapowiadało tego, co wydarzyło się chwilę później. W doliczonym czasie gry drużyna DCMP Bikira domagała się rzutu karnego, ale arbiter nie zwracał uwagi na protesty piłkarek.
Decyzja sędziego bardzo zdenerwowała zawodniczki, które zaczęły go gonić po całym boisku. Arbiter starał się jak najszybciej uciec, ale ostatecznie został zatrzymany nieopodal tunelu prowadzącego do szatni. Kobiety otoczyły go, po czym wraz z członkiem sztabu zaczęły kopać i uderzać pięściami. Niedługo później udało mu się uwolnić z pomocą jednego z pracowników Mazembe.
Cała sytuacja wywołała wielkie poruszenie. "Taka agresja nie powinna mieć miejsca. Zawodniczki powinny być zawieszone i iść do więzienia" - napisał jeden z oburzonych kibiców na Twitterze. "Zdecydowanie potępiamy to, co się stało i mamy nadzieję, że organizatorzy podejmą niezbędne kroki w celu ukarania winnych" - napisali z kolei dziennikarze z Leopardsfoot. Piłkarki zostaną najprawdopodobniej surowo ukarane.