Guido Vianello szedł jak burza. W 10 walkach zwyciężył dziewięć razy, a raz - w październiku 2020 roku - zremisował. Wszystko wskazywało, że już w ten weekend dopisze jedenasty triumf do rekordu. 28-letni włoski pięściarz prowadził na kartach sędziowskich w starciu z Jonathanem Ricem, ale nagle zainkasował soczysty cios. 35-letni Amerykanin rozciął nim łuk brwiowy rywala. Rozciął na tyle mocno, że sędzia - po konsultacji z lekarzem - zakończył walkę już w siódmej rundzie. Początkowo sędzia myślał, że uraz pojawił się po przypadkowym zderzeniu głowami z końcówki szóstej rundy, ale powtórki nie pozostawiły złudzeń.
- Znowu to zrobiłem. Kolejny niepokonany zawodnik na rozkładzie. Nie jestem tu jednak po to, by teraz kogoś wyzywać. Zamierzam cieszyć się zwycięstwem, a dopiero potem będę myślał o przyszłości - powiedział Rice po ostatnim gongu.
Warto dodać, że początkowo rywalem Włocha miał być Stephan Shaw, ale dopiero trzy tygodnie temu Rice wskoczył na zastępstwo. W poprzedniej walce 35-letni Amerykanin pokonał Michaela Coffie, który do niedawna uznawany był za duży talent.
W walce wieczoru gali w Nowym Jorku Efe Ajagba (17-1, 13 KO) potwierdził, że należy do zaplecza światowej czołówki wagi ciężkiej. Nigeryjczyk poradził sobie ze Stephanem Shawem (18-1, 13 KO). 30-letni Amerykanin miał swoje momenty, ale ostatecznie na punkty wygrał Ajagba. Sędziowie punktowali zgodnie - 96:94 na korzyść Nigeryjczyka.
Ajagba ma na koncie 17 walk, z których wygrał 16. Przegrał tylko raz - w 2021 roku z Frankiem Sanchezem.