Manny Pacquiao (62-8-2, 39 KO) to legenda boksu. Filipińczyk to były mistrz świata organizacji WBC w wadze muszej, IBF w wadze junior piórkowej, WBC w wadze junior lekkiej, WBC w wadze lekkiej, WBO w wadze półśredniej oraz WBC w wadze lekkośredniej. W walkach o tytuł mistrza świata pokonał 16 rywali. 44-latek po przegranej w 2021 r. z mistrzem świata WBA wagi półśredniej Yordenisem Ugasem ogłosił zakończenie kariery. Teraz postanowił ponownie spróbować sił w ringu.
Legenda boksu Manny Pacquiao podjął decyzję
- Długo boksowałem i rodzina zawsze mówiła, że czas kończyć. Byłem kiedyś dzieciakiem sprzedającym chleb i gdybym powiedział komuś, że będę znanym na całym świecie czempionem, usłyszałbym, że to niemożliwe - mówił prawie dwa lata temu filipiński geniusz pięściarstwa.
Dlatego sporym zaskoczeniem była informacja, że Manny Pacquiao wystąpi w ringu japońskiej organizacji MMA w 2023 r. "PacMan" związał się z federacją Rizin FF. Na razie nie wiadomo, kto będzie jego rywalem ani na jakich zasadach odbędzie się pojedynek.
- Kilka miesięcy temu gościłem na gali organizowanej przez tę federację, a teraz mogę ogłosić coś ekscytującego. Porozumiałem się z Rizin i wkrótce podamy szczegóły oraz rywala. Jestem otwarty na walki z japońskimi wojownikami - powiedział po ogłoszeniu decyzji o wznowieniu kariery sportowej Pacquiao.
Rizin FF zostało założone siedem lat temu. Większość walk odbywa się na zasadach MMA, ale również zdarzały się starcia w kick-boxingu oraz walki pokazowe. To właśnie w tej ostatniej formule ma wziąć udział Filipińczyk.
Więcej podobnych treści znajdziesz na stronie głównej Gazeta.pl
Boks to niejedyne zajęcie, jakim parał się Pacquiao. Pięściarz założył własną organizację esportową. Jej pierwszy zwiastun pojawił się w mediach społecznościowych 1 grudnia 2021 rok. Organizacja nosiła nazwę związaną z jego nazwiskiem - Team Pacquiao GG.
Manny Pacquiao w 2021 r. zdobył ok. 6 proc. głosów w wyborach prezydenckich na Filipinach. Przegrał z synem byłego dyktatora Marcosem Jr., wyprzedziła go także Leni Robredo. Kilka frakcji politycznych chciało, aby sportowiec zrezygnował z wyborów i poparł Robredo. Ten jednak się nie zgodził.