Polacy sami musieli przygotować sobie skocznię do treningów w Niemczech. "To dziwi"

- Ta skocznia jest przygotowywana tylko na Puchar Świata i robią to wolontariusze. Trochę mnie to dziwi - powiedział Kamil Stoch portalowi Skijumping.pl. Trener Thomas Thurnbichler i jego asystenci sami musieli przygotować obiekt w Titisee-Neustadt do treningu.

Początek nowego sezonu w skokach narciarskich jest w wykonaniu polskich skoczków bardzo udany. Głównie za sprawą rewelacyjnego Dawida Kubackiego, który w niedzielę wygrał trzeci konkurs w tym sezonie i umocnił się na prowadzeniu w klasyfikacji generalnej PŚ. Organizatorzy zawodów w Titisee-Neustadt jeszcze przed rozpoczęciem pucharowego weekendu poinformowali, że we wtorek - po zakończeniu rywalizacji - skocznia zostanie udostępniona w celach treningowych.

Polski sztab musiał sam przygotować sobie skocznie w Titisee-Neustadt. "Praca zespołowa!"

Z tej możliwości skorzystały tylko trzy reprezentacje: Polski, Finlandii oraz Kazachstanu. Polski portal Skijumping.pl informuje, że trener Thomas Thurnbichler i jego asystenci przyjechali na obiekt wcześniej, ponieważ własnoręcznie musieli przygotować i udeptać zeskok skoczni, żeby przygotować ją do treningów.

- Ta skocznia jest przygotowywana tylko na Puchar Świata i robią to wolontariusze. Trochę mnie to dziwi, bo uważam, że ten obiekt jest super i powinien być lepiej wykorzystywany w celach treningowych. Nasi trenerzy wykonali świetną robotę, sami przygotowali obiekt. Po zawodach skocznia była gotowa, ale trzeba było wyrównać kilka dziur, które powstały. Praca zespołowa! - powiedział  w wywiadzie dla wspominanego portalu Kamil Stoch.

- Gdybyśmy wracali do domów, wówczas tego czasu na treningi byłoby mniej. (...) Myślę, że trzeba korzystać z takich okazji, bo przy podróżowaniu nie ma szans, by potrenować, a w takiej pogodzie aż chce się skakać - dodał trzykrotny mistrz olimpijski.

Więcej podobnych treści znajdziesz na stronie głównej Gazeta.pl

- To intensywny okres. W poniedziałek mieliśmy mocny trening motoryczny, a po południu luźniejsze zajęcia grupowe. Wtorkowa sesja na skoczni była super. To była jedna z najlepszych sesji w moim życiu. Nie mówię pod kątem jakości skoków, ale ogólnie o warunkach, przygotowaniu skoczni i nielicznej grupie zawodników. Nie było kolejki na rozbiegu, można było spokojnie i płynnie przeprowadzić trening, skok za skokiem. Świetnie się bawiłem. To było coś, za czym bardzo tęskniłem - zakończył Kamil Stoch.

Dawid Kubacki i Piotr Żyła mieli dzień wolny. Natomiast pięć skoków treningowych oddał wspomniany Kamil Stoch. Po sześć prób wykonali Tomasz Pilch, Paweł Wąsek i Aleksander Zniszczoł. Najwięcej, bo siedem skoków oddał Jakub Wolny.

Początek zimy może zwiastować świetny sezon w wykonaniu Polaków. Jak do tej pory zawodnicy Thurnbichlera uzbierali łącznie 922 punkty, co jest najlepszą zdobyczą trenera polskich skoczków w historii na przestrzeni pierwszych sześciu konkursów. Dla porównania Stefan Horngacher po sześciu zawodach najwięcej miał na koncie 762 punkty, a Michal Dolezal 555. Taki dorobek aktualnie daje Polakom trzecie miejsce w klasyfikacji Pucharu Narodów.

Kolejne zawody Pucharu Świata odbędą się już w ten weekend na skoczni w Engelbergu. Będzie to przed ostatni etap przygotowań do Turnieju Czterech Skoczni (na 22 grudnia zaplanowano jeszcze mistrzostwa Polski w Wiśle), który tradycyjnie zostanie rozegrany w dniach 29 grudnia - 6 stycznia. Rewelacyjna forma Kubackiego pozwala stawiać go w roli faworyta do końcowego triumfu i powtórzenia sukcesu z sezonu 2019/2020.