Protest na MŚ w Katarze. "Niedopuszczalne, skandal". Infantino oszukał

Kilkuset imigrantów, m.in. z Bangladeszu, Algierii, Nepalu czy Indii protestowało na ulicach Dohy. Powodem tej manifestacji były zbyt niskie zarobki pracowników w porównaniu do tego, co obiecał im rząd Kataru. - Gdybym wiedział, że tak mało będą nam płacić, to nie ruszałbym się z Bangladeszu, zostawiając żonę i dzieci - mówił jeden z imigrantów w rozmowie z Interią.

Mistrzostwa świata w Katarze od samego początku są owiane sporymi kontrowersjami. Sporo mówiło się o łamaniu praw człowieka, a władze Kataru unikały podawania oficjalnej liczby ofiar podczas budowy stadionów i całej infrastruktury. Do tej pory szacowano tę liczbę na 15 tys. zgonów, ale po czasie Hassan Al-Thawadi, szef komitetu organizacyjnego mundialu zdradził w rozmowie z Piersem Morganem, że liczba ofiar jest znacznie wyższa. - Potwierdzam, że zmarło od 400 do 500 osób przez nas zatrudnionych. Dokładnej liczby nie znam. To najwyższa cena, jaką zapłaciliśmy. To dobra nauczka - mówił Al-Thawadi.

Protest imigrantów w Katarze. Otrzymują dużo mniejsze zarobki, niż im obiecano. "Niedopuszczalne"

Interia informuje, że we wtorek 6 grudnia doszło do protestu kilkuset imigrantów w Katarze, m.in. z Maroka, Tunezji, RPA, Indii, Pakistanu czy Algierii. Powodem protestów były zbyt niskie zarobki. - Katarczycy dopuścili się wobec nas oszustwa, które jest niedopuszczalne. Ich rząd gwarantował nam sporo przywilejów pracowniczych, a później prywatne firmy wszystko obcięły - mówią robotnicy. Jeden z pracowników z Bangladeszu przyznał, że rząd Kataru obiecał mu zarobki w wysokości pięciu tys. riali miesięcznie (ponad 6,1 tys. złotych), a otrzymał przelew na kwotę 1329,5 riali (ponad 1,6 tys. złotych).

Cały protest na Asian City w Dosze był pokojowy, a na miejscu była obecna policja i tajne służby. Nie doszło do użycia siły wobec protestujących. Pracownicy mają darmowy nocleg oraz żywność, ale nie jest to posiłek pełnowartościowy. Dodatkowo rząd Kataru wycofał się z obiecanej odzieży czy podwójnie płatnych nadgodzin. - Gdybym wiedział, że tak mało będą nam płacić, to nie ruszałbym się z Bangladeszu, zostawiając żonę i dzieci - mówił jeden z pracowników, cytowany przez Interię.

Więcej treści sportowych znajdziesz też na Gazeta.pl

Ten protest tym samym brutalnie zweryfikował słowa Gianniego Infantino, prezesa FIFA, który mówił o pomocy Kataru dla imigrantów z całego świata, dając im dobrze płatną pracę. - Europa mogłaby zrobić to, co zrobił Katar. Mogłaby stworzyć legalne kanały, którymi mogliby przyjeżdżać do Europy. Dać im potem pracę, nadzieję na lepszą przyszłość. Oni zarabiają w Katarze więcej, niż zarabialiby w domu - mówił Infantino tuż przed startem katarskiego mundialu.