Verstappen traci nerwy i odpowiada na zarzuty rywali: Zamknijcie się

Mistrz świata Formuły 1 Max Verstappen ostro zareagował na krytykę wobec jego zespołu. Mercedes i Ferrari sugerują, że Red Bullowi należy się kara, a Holender mówi wprost: "Zamknijcie się"

Od piątku nie milkną echa rzekomego przekroczenia limitu wydatków przez zespół Red Bull Racing. Zespół miał wydać więcej o 10 milionów dolarów ponad normę ustaloną na 145 mln. Kierowca Red Bulla Max Verstappen w zeszłym sezonie wywalczył tytuł mistrza świata, a w obecnym sezonie jest liderem. Dodatkowe 10 milionów dla jego zespołu miało znacznie ułatwić mu walkę w tym oraz poprzednim roku, ale Holender uważa, że wszelkie spekulacje są "trochę głupie".

"Zamknijcie się" Verstappen ostro do rywali Red Bulla

Mercedes i Ferrari domagają się znaczącej kary dla Red Bulla i głośno wyrażają swoje niezadowolenie z przekroczenia przepisów przez rywali. W poprzednim sezonie Max Verstappen odebrał tytuł mistrzowski Lewisowi Hamiltonowi z Mercedesa, a w tym roku walczy z kierowcą Ferrari, Charlesem Leclerciem. Red Bull natomiast twierdzi, że zmieścił się w limitach płacowych i rozważa nawet wejście z rywalami na drogę sądową w związku ze zniesławieniem. Głos na temat afery zabrał mistrz świata Max Verstappen.

- Wiem, skąd biorą się takie spekulacje. Otrzymałem zapewnienia od zespołu i mu ufam. Inne zespoły ciągle o tym mówią, a nie posiadają żadnych informacji. To trochę głupie. Zamknijcie się - skierował swoje słowa w kierunku rywali Redbulla Verstappen.

Red Bull pod ścianą, ale pewny swego

Christian Horner, szef zespołu Red Bulla, uważa, że wszystkie oskarżenia jego rywali są bezpodstawne i jedynie chcą wybić z rytmu Maxa Verstappena i cały zespół. Anglik nie ma wątpliwości, że działania jego teamu są zgodne z przepisami.

- Bardzo chciałbym wiedzieć, jakie jest źródło tych fikcyjnych informacji - powiedział Horner cytowany przez "The Sun" i dodał: - Skąd u licha mają te informacje? Skąd mają tę wiedzę? Można tylko założyć, że nie jest to przypadkowe. Jest to moment, w którym Max ma swoje pierwsze "uderzenie" w mistrzostwach świata. To jest całkowicie nie do przyjęcia. Wygłaszanie komentarzy w takim stylu, jest całkowicie zniesławiające zespoły, wszystkie marki, a nawet Formułę 1.

W niedzielnym Grand Prix Singapuru triumfował kierowca Red Bulla Sergio Perez i zgarnął on 25 punktów dla zespołu. Drugie miejsce zajął Charles Leclerc z Ferrari, a trzeci był jego zespołowy kolega Carlos Sainz. Max Verstappen zakończył zmagania na 7. pozycji.

W klasyfikacji generalnej, z 341. punktami na koncie, nadal prowadzi Verstappen. Drugi Leclerc traci do niego 104 punkty, a trzeci Perez 106. W klasyfikacji konstruktorów pierwszy jest Reb Bull, mający 576 punktów, drugie miejsce zajmuje Ferrari z 439. punktami na koncie, a podium zamyka Mercedes, który zgromadził 373 punkty.