Podczas wtorkowego meczu w ramach ostatniej kolejki fazy grupowej mistrzostw Europy w piłce ręcznej pomiędzy Niemcami a Polską w drużynie zza naszej zachodniej granicy dostępnych było zaledwie 14 zawodników. Wszystko za sprawą zakażeń koronawirusem, które wyłączyły kilku graczy z rywalizacji.
Pomimo tak małej liczby zawodników Niemcy dość pewnie wygrali 30:23 i zapewnili sobie pierwsze miejsce w grupie D. Biało-czerwoni zajęli drugie miejsce, jednak oba zespoły jeszcze przed meczem były pewne awansu do kolejnej rundy rozgrywek.
W fazie zasadniczej mistrzostw Europy Niemcy i Polska zagrają jeszcze z Hiszpanią, Rosją, Norwegią i Szwecją. Tak duża liczba zakażeń w niemieckim zespole, a także wtorkowa rywalizacja z Polską sprawiły, że sztab norweskiej reprezentacji obawia się potencjalnego zagrożenia zakażeniem.
Cytowany przez portal nettavisen.no lekarz kadry Norwegii Thomas Torgaldsen w rozmowie z agencją NTB powiedział, że w żaden z norweskich piłkarzy ręcznych jak dotąd nie uzyskał pozytywnego wyniku testu na COVID-19. Zagrożeniem mogą jednak być nadchodzące mecze fazy zasadniczej.
- Największe wyzwanie dla nas nie będzie więc na boisku, lecz już podczas posiłków, które będziemy mieli w tym samym czasie i miejscu co Polska - powiedział Torgaldsen.
Pojedynek reprezentacji Polski z Norwegią odbędzie się już w czwartek o godzinie 20:30. Starcie skandynawskiej drużyny z Niemcami rozpocznie się z kolei dokładnie 24 godziny później.