Reprezentacja Polski znalazła się w czwartym koszyku przed losowaniem grup mistrzostw Europy. A to oznaczała, że na pewno nie trafi w fazie grupowej na Holandię, Czarnogórę, Ukrainę, Litwę oraz Bośnię i Hercegowinę.
Jeśli biało-czerwoni nie mieliby szczęścia w losowaniu, to mogli trafić na prawdziwą grupę śmierci. Stałoby się tak, gdyby los zetknął Polaków z np. Francją, Danią oraz Hiszpanią. Zespoły losowali czterej zawodnicy: Rodrigo Corrales (Hiszpania), Bence Banhidi (Węgry), Luka Stepancic (Chorwacja) i Marian Zernovic (Słowacja). Obok nich był Michael Wiederer, prezes EHF oraz sekretarz generalny Martin Hausleitner.
Polacy mieli szczęście w losowaniu i nie trafili do grupy śmierci. Znaleźli się w grupie D razem z Niemcami, Austria i Białorusią. Faworytem oczywiście będą nasi zachodni sąsiedzi. Już jednak na tegorocznych mistrzostwach świata o mały włos, a drużyna Patryka Rombla nie pokonała Niemców. Po emocjonującym meczu zremisowała 23:23, choć w ostatniej sekundzie akcję na zwycięstwo miał Patryk Walczak, ale nie zdobył gola. Austriacy i Białorusini są mocnymi rywalami, ale na pewno w zasięgu biało-czerwonych. Mecze polskiej grupy będą rozgrywane w Bratysławie. Do następnej fazy awansują po dwie najlepsze drużyny.
Mistrzostwa Europy rozgrywane na Węgrzech i Słowacji rozpoczną się 13 stycznia przyszłego roku. Finał zaplanowano na 6 lutego. Obrońcą trofeum jest reprezentacja Hiszpanii, która zdobywała złoty medal dwa razy z rzędu - na Euro w 2018 i 2020 roku.