ME piłkarzy ręcznych. Emocje i porażka na otwarcie. Serbia - Polska 20:19

Polscy piłkarze ręczni byli bardzo chimeryczni w swym premierowym meczu na mistrzostwach Europy w Danii. Po bardzo słabej pierwszej połowie i zdecydowanie lepszym występie po przerwie, biało-czerwoni przegrali z Serbią 19:20.

Spotkanie w pierwszej fazie było wyrównane. Wprawdzie rywalizację w hali w Aarhus od dwóch celnych rzutów otworzyli Serbowie, ale biało-czerwoni po trafieniach Mariusza Jurkiewicza i Piotra Chrapkowskiego szybko doprowadzili do wyrównania. Remis utrzymywał się do stanu 5:5. I wtedy znakomitą okazję na prowadzenie dla Polski zmarnował Krzysztof Lijewski, który w sytuacji sam na sam z Darko Staniciem obił poprzeczkę. Zmarnowana szansa wybiła z rytmu podopiecznych Michaela Bieglera. Od tego momentu Polska raziła nieporadnością w ataku, brakiem pomysłu na rozgrywanie akcji (zupełnie nie funkcjonowała gra ze skrzydłowymi), popełniała sporo niewymuszonych przez rywali błędów.

Biało-czerwoni długo kontakt z rywalem utrzymywali przede wszystkim dzięki bardzo dobrej postawie Sławomira Szmala. Bramkarz Vive Targi Kielce trzykrotnie znakomicie wygrywał bezpośrednie pojedynki z rywalami. Ale gdy "Kasa" przestał zatrzymywać aktualnych wicemistrzów Europy, ci łatwo zbudowali przewagę. W ostatnich 10. minutach Serbia rzuciła pięć goli, a Polska pokonała Stanicia zaledwie dwukrotnie. Kto jednak po tak słabej pierwszej odsłonie chciał już pogrzebać Polaków grubo się pomylił. Po zmianie stron podrażnieni piłkarze Bieglera z animuszem ruszyli do odrabiania strat. Sygnał do ataku dał najlepszy na boisku rozgrywający Orlen Wisły Płock Mariusz Jurkiewicz.

Po czterech minutach był już remis 13:13! A w 36. minucie po kolejnej znakomitej asyście Jurkiewicza trafienie Kamila Syprzak dało Polsce pierwsze prowadzenie w meczu. A po chwili podwyższył sam Jurkiewicz. Całkowicie zaskoczonym takim obrotem Serbom do gry udało się powrócić dopiero po przerwie wziętej przez trenera Vladana Maticia. W efekcie kwadrans przed końcem Serbia powróciła na prowadzenie (18:16).

Ostatnie dziesięć minut to ogromne emocje, ambitna walka biało-czerwonych i... fatalne egzekwowanie rzutów karnych (z 7. metra pomylili się kolejno Przemysław Krajewski i Bartosz Orzechowski). W 58. minucie Polacy znów zbliżyli się na różnicę jednej bramki (trafienie Orzechowskiego było dopiero pierwszym zdobytym przez skrzydłowego). 40 sekund przed końcem rywale mogli przesądzić o swoim zwycięstwie, ale Szmal obronił rzut karny Marko Vujina. Biało-czerwoni mieli pół minuty na doprowadzenie do wyrównania, ale w ostatnim ataku zupełnie sie pogubili, Krajewski nie zdecydował się na rzut ze skrzydła i to Serbia mogła cieszyć się z dwóch punktów.

Copyright © Agora SA