ME piłka ręczna. Ze Szwecją narodziny, ze Szwecją odrodzenie

Prawie siedem lat temu narodziła się drużyna Bogdana Wenty. Wtedy polscy piłkarze ręczni sensacyjnie pokonali wielką Szwecję w walce o awans na Euro 2006. W sobotę biało-czerwoni wygrywając ze Skandynawami w drugiej rundzie Euro 2012, mogą potwierdzić, że naprawdę odrodzili się po nieudanym mundialu sprzed roku. Zobaczyć to na własne oczy do Belgradu poleciał prezes Polskiego Komitetu Olimpijskiego Andrzej Kraśnicki

Sławomir Szmal bloguje dla Was na Sport.pl! Dyskutujcie razem z "Kasą"! ?

Był czerwiec 2005 roku. Do Olsztyna przyjechały gwiazdy światowego szczypiorniaka, by w hali Urania przypieczętować swój awans na mistrzostwa Europy. Mało kto wyobrażał sobie, że na szwajcarskiej imprezie zabraknie bramkarza idealnego, za jakiego uważano Tomasa Svenssona, że na turniej nie pojedzie fantastyczny obrotowy Marcus Ahlm, że na rozegraniu koncertów gry nie będzie dawał genialny młokos Kim Andersson. Szwedzi byli potęgą piłki ręcznej, a naprzeciw czterokrotnych mistrzów świata i czterokrotnych mistrzów Europy stawali niewiele znaczący Polacy.

- Na pewno dzieliła nas przepaść i nikt nie wierzył, że jesteśmy w stanie ją przeskoczyć - wspomina Piotr Grabarczyk.

ME piłka ręczna. Jurkiewicz: jeszcze niczego nie ugraliśmy, trzeba zejść na ziemię

W zespole, którym Wenta dowodził od października 2004 roku, brakowało wszystkiego - strategicznego sponsora, odżywek, sprzętu. Ale nie pasji. - Trener nie musiał nas motywować. We wcześniejszych latach jak nawet jeździliśmy na mistrzowskie turnieje, to tylko na nich przegrywaliśmy. A u Wenty od razu stworzyliśmy fajną grupę i chcieliśmy pokazać, że reprezentacja Polski w piłce ręcznej to dobra drużyna. Jeszcze dziś jesteśmy w cieniu piłkarzy nożnych i siatkarzy, a wtedy marketingowo nie istnieliśmy - opowiada Grabarczyk.

Obrotowy Vive występował w tamtych meczach na kole w obronie. W ataku na tej pozycji z rywalami walczył Bartosz Jurecki. Gdyby nie kontuzja Grabarczyka, która nie pozwoliła mu jechać z kadrą do Serbii, w sobotę mogłoby być dokładnie tak samo.

- Może być tak samo, jeśli chodzi o wynik. Uważam, że stać nas na kolejne zwycięstwo - przekonuje "Grabar".

Pytanie, czy tak samo może być także jeśli chodzi o skalę emocji. W walce o Euro 2006 Szwedzi wygrali w Linkoeping 33:28. W Olsztynie losy dwumeczu ważyły się do ostatnich sekund, a Polska zwyciężyła 32:26. Na podobny horror ze szczęśliwym zakończeniem liczy prezes Związku Piłki Ręcznej w Polsce i zarazem szef Polskiego Komitetu Olimpijskiego, Andrzej Kraśnicki. - Lecę do Belgradu, dołączam do ekipy. Wierzę, że tę drugą rundę mistrzostw rzeczywiście zaczniemy przypominając sobie, jak powstawała nasza obecna drużyna - mówi prezes.

ME piłka ręczna. Kuchczyński: Walczyliśmy przez 60 minut i to się opłaciło

Po sensacyjnym pokonaniu Szwedów Polska na dobre dołączyła do światowej czołówki. Na mistrzostwach globu w 2007 roku zespół Wenty zdobył srebrny medal, dwa lata później z mundialu w Chorwacji drużyna przywiozła brąz. I choć przed rokiem nasi szczypiorniści zajęli dopiero ósme miejsce na mistrzostwach świata w Szwecji, przez co nie zapewnili sobie jeszcze nawet prawa walki o igrzyska w Londynie, nikt nie powie, że nie należą już do grona najlepszych.

- W Szwecji po prostu zagraliśmy słabszy turniej. To się może zdarzyć i wcale nie znaczy, że coś się skończyło. Jesteśmy doświadczeni i pewni swojej wartości - podkreśla Bartosz Jurecki.

Kraśnicki też zwraca uwagę na doświadczenie naszego zespołu. Prezes zauważa, że Wenta już w pamiętnym dwumeczu ze Szwecją stworzył trzon, na którym kadra opiera się do dziś. Grę Polski prowadzili wówczas starsi z braci Jureckich i Lijewskich (Bartosz oraz Marcin), Karol Bielecki i Grzegorz Tkaczyk. - To, że z kadrą od paru ładnych lat pracuje jeden trener i to, że od początku ma swoich kluczowych zawodników niewątpliwie jest jednym z elementów sukcesu tej drużyny - twierdzi Kraśnicki.

Co ciekawe, jednym z bramkarzy Polski w meczach ze Szwecją był nowy bohater teamu Wenty, Marcin Wichary. - Wtedy sobie nie poradziłem. Gra przeciw Szwedom była dla mnie wielkim stresem - wspomina "Wichura". Teraz ma być inaczej, bo człowiek, który zatrzymał Danię (w wygranym 27:26 meczu z wicemistrzami świata golkiper Wisły Płock obronił aż 17 z 35 rzutów rywali) jest w wielkiej formie.

32-letni Polak powinien przyćmić młodszego o siedem lat Johana Sjoestranda. Golkiper Barcelony w styczniu ubiegłego roku zatrzymał biało-czerwonych w meczu mistrzostw świata. Dzięki niemu Szwecja wygrała 24:21. - Pamiętamy tamten mecz. Był do wygrania, sam zmarnowałem kilka rzutów. Na szczęście sport daje możliwość rewanżu - mówi Karol Bielecki.

ME piłka ręczna. Tkaczyk: przesądziła wola walki w końcówce. Poczuliśmy, że możemy walnąć Duńczyków!

Lewy rozgrywający naszej ekipy doskonale wie, że w zremisowanym meczu z Macedonią (26:26) i wygranym (33:29) starciu z Czechami Sjoestrand bronił nieźle (odpowiednio 36 i 35 proc. skuteczności), ale nie błysnął taką formą, jaką zachwycił wszystkich Wichary. Co więcej, wirus żołądkowy, który dopadł Szwedów w trakcie turnieju, gwiazdora Barcelony zaatakował tak mocno, że w czwartek nie pozwolił mu zagrać z Niemcami (Szwedzi przegrali 24:29 i drugą rundę Euro rozpoczynają z tylko jednym punktem - tyle samo ma Macedonia, Dania awansowała bez punktów, a Niemcy i Serbowie mają ich po cztery). - Jesteśmy w naprawdę trudnej sytuacji - martwi się szwedzki trener, Staffan Olsson.

- Wierzę, że kłopoty rywala chłopaki wykorzystają. Wiadomo, że jest presja, że oczekiwania są duże, bo po zwycięstwie nad Danią wszyscy myślą o awansie do półfinału. Ale jak koledzy wyjdą na boisko z odpowiednią koncentracją, to będzie dobrze - kończy Grabarczyk.

Polacy grają o półfinał ME ? Z kim?

Terminarz i tabela grupy Polaków

"To nie czary, to Marcin Wichary!" ?

Emocje do ostatnich sekund! Polacy pokonali Duńczyków! [ZDJĘCIA]

Więcej o: