Sławomir Szmal - 3. W pierwszych minutach baliśmy się, że to może być najgorszy mecz "Kasy" na szwedzkim mundialu. Bał się też chyba Bogdan Wenta, bo po przerwie Szmala zastąpił Piotr Wyszomirski.
Piotr Wyszomirski - 4. Udanie zmienił "Kasę".
Bartłomiej Jaszka - 3. Słabo rozpoczął, ale pod koniec meczu udanie wrócił na boisko. Drżeliśmy o jego zdrowie po ciosie Tamasa Mocsaia.
Patryk Kuchczyński - 4. W kolejnym meczu "Lisek" wychodzi w pierwszym składzie. I tak już chyba będzie.
Grzegorz Tkaczyk - 2. Nic mu nie wychodziło. Nawet jego popisowy rzut z obunożnego odbicia Nandor Fazekas obronił z łatwością.
Bartłomiej Tomczak - 3. Takiej sportowej złości powinni mu zazdrościć niektórzy koledzy z drużyny. Ale złość to nie wszystko.
Karol Bielecki - 3. Chciał, i to bardzo. Nie zawsze jednak wychodziło. Ale za to jak dogrywał do Bartosza Jureckiego.
Bartosz Jurecki - 4. Jeden z najlepszych w polskiej drużynie. Jego współpraca z Karolem Bieleckim powinna być w podręcznikach do nauki piłki ręcznej.
Mariusz Jurasik - 2. Na koniec mistrzostw stanął na prawym rozegraniu. Cały czas nie rozumiemy dlaczego taki nieskuteczny.
Artur Siódmiak - 3. Grał niewiele, w ostatnich minutach stanął na środku obrony
Piotr Grabarczyk - 3. . O tym, że szwedzki mundial to w jego wykonaniu "wejście smoka" pisaliśmy już wielokrotnie. A do tego jeszcze zdobywa bramki. Choć meczu przeciwko Węgrom do najlepszych nie zaliczy.
Tomasz Tłuczyński - 3. na szwedzkim mundialu widzieliśmy już lepsze mecze "Tłuczka".
Mariusz Jurkiewicz - 3. Bogdan Wenta próbował go też na środku rozegrania, ale najlepiej mu tam nie poszło.
Marcin Lijewski. Nie stawiamy oceny, bo ze względu na chorobę "Lijek" nie powinien w ogóle wychodzić na boisko.
Tomasz Rosiński - 3. "Gol numer 32, Tomasz Rosiński" - powiedział po polsku po jego pierwszej bramce spiker w Kristianstad Arena. Ale nie wstrząsnęło to "Rosą".
Mateusz Zaremba - 4. - No to Zarek ma prowadzić grę? - pytał retorycznie Bogdan Wenta po meczu ze Szwecją, gdy zawodzili podstawowi rozgrywający. I wychodzi na to, że tak.