Ustrzel nagrody rzucając bramki. Zagraj ?
Ostatni mecz Polaków na mistrzostwach świata był arcyważny. Trzeba było wygrać, aby zakwalifikować się do turniejów kwalifikacyjnych do igrzysk.
Ale biało-czerwoni w Kristianstad przyjechali po trzech porażkach, rozczarowani własną grą na mistrzostwach. W konsekwencji wyglądali jak pięściarz po trzech ciężkich nokdaunach, który już nie jest przekonany co do sensu dalszej walki. Co drugi zawodnik miał bandaże, opaski, plastry na nogach i rękach. Byli też rozbici psychicznie. Część z nich sugerowała nawet, że czas na odejście z drużyny, trener zresztą też wysyłał podobne sygnały do kilku zawodników.
Węgrzy odwrotnie. W Szwecji rośli. Zaskakujące zwycięstwo nad Niemcami, wcześniej dość łatwe z Norwegią spowodowało, że przeciętnej europejskiej drużynie wyrosły skrzydła.
Jednak na początku wydawało się, że zwycięstwo faworytów - w końcu biało-czerwoni bronili w Szwecji brązowego medalu sprzed dwóch lat - nie będzie bardzo trudne . Polacy objęli szybko prowadzenie 13:9.
Karol Bielecki w pierwszej połowie dwoił się i troił. Rzucał celnie z 12 metrów, wspaniale asystował przy pierwszej bramce Bartosza Jureckiego, w obronie z Mateuszem Zarembą i Piotrem Grabarczykiem blokował rzuty rywali. Ale też tracił piłki w ataku. Nie tylko on. - Nie rozumiem, jak doświadczeni zawodnicy mogą popełniać proste błędy - mówi trener Bogdan Wenta.
Węgrzy zastosowali swoją najskuteczniejszą broń - kontrataki oraz szybkie wznowienia. Biało-czerwoni byli wdzięczną ofiarą, ponieważ ułatwiali szybki atak swoimi błędami w ataku. Kontry tylko w pierwszej połowie dały rywalom aż pięć bramek, szybkie wznowienie kolejne dwie - wtedy, gdy Polacy cieszyli się ze zdobycia gola. Polskie kontry - w sumie trzy w całym meczu - dwukrotnie kończyły się pudłem.
Znów okazało się, że Polacy nie potrafią grac w przewadze. Katastrofą zakończyła się druga kara w pierwszej połowie, którą przegrali trzema bramkami! Ostatnie dziewięć minut Polacy przegrali 1:7! Po siedmiu minutach drugiej połowy Węgrzy prowadzili pięcioma golami.
Ostatnie minuty to rozpaczliwa obrona, rozpaczliwy atak biało-czerwonych. Ale cudu nie było. By marzyć o igrzyskach, Polska musi liczyć na mistrzostwa Europy. Ale czy gladiatorzy jeszcze rzeczywiście nimi są.
Czytaj relację Z czuba z meczu Węgry - Polska ?