Deklasacja. Grali rywale Polaków na MŚ w piłce ręcznej

W drugim meczu grupy B rozpoczętych w środę mistrzostw świata w piłce ręcznej Słowenia nie dała szans Arabii Saudyjskiej. Pewnie pokonała rywali (33:19) i wysłała sygnał reprezentantom Polski, że mecz przeciwko niej nie będzie spacerkiem.

Mecz Słowenii z Arabią Saudyjską zamykał pierwszą kolejkę rywalizacji w grupie B fazy preeliminacyjnej mistrzostw świata w piłce ręcznej. Po porażce Polski z Francją, reprezentanci kraju z byłej Jugosławii mieli okazję na odskoczenie naszym reprezentantom w grupie, zmuszając ich do odniesienia zwycięstwa w zbliżającym się bezpośrednim pojedynku.

Zobacz wideo Dart bije rekordy popularności i tworzy niezapomniane widowiska. O co w nim chodzi?

Słowenia pokonała Arabię Saudyjską

Od samego początku spotkania rywalizacja przebiegała pod dyktando Słoweńców. Już po 10 minutach gry podopieczni Urosa Zormana zbudowali sobie sześciobramkową przewagę, w pełni kontrolując sytuację na boisku w katowickim "Spodku".

Nie da się ukryć, że zawodnicy z Arabii Saudyjskiej nie utrudniali gry swoim rywalom. Reprezentanci kraju z bliskiego wschodu nie tylko mieli olbrzymie problemy z przeprowadzeniem ataku pozycyjnego, bardzo często szukając gry jeden na jeden, ale także popełniali masę błędów w obronie. Dodatkowym kłopotem była nieskuteczność z rzutów karnych, które mogły pozwolić w pierwszych kilkunastu minutach na utrzymanie kontaktu z przeciwnikiem.

Im dalej w mecz, tym problemy Saudyjczyków były coraz większe, a Słoweńcy skrupulatnie to wykorzystywali. W ciągu pierwszych trzydziestu minut najlepiej radził sobie Aleks Vlah. Zawodnik na co dzień grający w zespole RK Celje rzucił 4 bramki, prowadząc swój zespół w kierunku zwycięstwa.

Ostatecznie oba zespoły na przerwę przy wyniku 16:8. Różnica bramkowa mogła być jednak znacznie wyższa, gdyby w ciągu kilku ostatnich minut Słoweńcy nie rozluźnili się i nie popełniali błędów w ofensywie.

Słowenia dała sygnał Polakom

Początek drugiej połowy spotkania wyglądał zaskakująco dobrze dla goniących wynik zawodników z Arabii Saudyjskiej. Niedoświadczonemu zespołowi udało się nie tylko zdobyć kilka bardzo cennych bramek, ale i pójść ze Słoweńcami na wymianę ciosów, co przez pierwsze 10 minut drugiej odsłony spotkania spowodowało, że różnica bramkowa między obiema drużynami się nie zmieniła.

Z biegiem czasu Saudyjczycy tracili jednak animusz, a Słoweńcy odzyskiwali kompletną kontrolę nad meczem. Związek z tym miały też pokerowe zagrywki trenera zespołu z bliskiego wschodu, Jana Pytlicka, który widząc dobre momenty swojego zespołu, postanowił wycofywać bramkarza w celu zyskania przewagi zawodnika w ataku pozycyjnym. To przyniosło jednak zupełnie odwrotny skutek i po kolejnych dziesięciu minutach, przewaga Słoweńców wynosiła już 10 bramek.

W ostatniej części spotkania niewiele się już zmieniło. Obie strony zdawały sobie sprawę, że spotkanie jest już rozstrzygnięte, a zawodnicy Słowenii czuli, że wypracowana przewaga bramkowa jest bardzo przyzwoita. Z tego powodu tempo spotkania spadło, a o emocjach nie było mowy, choć gra obronna nadal była ostra. W niej, na zaledwie 2 minuty przed końcem, przesadził Mohammad Al-Salem, który za uderzenie rywala w twarz, otrzymał od tureckich sędziów czerwoną kartkę.

Ostatecznie mecz zakończył się wynikiem 33:19 na korzyść reprezentacji Słowenii. Podopieczni Urosa Zormana zapewnili sobie też prowadzenie w grupie B z bardzo przyzwoitym bilansem bramkowym. Druga kolejka rywalizacji w tej części drabinki odbędzie się 14 stycznia, kiedy to Saudyjczycy podejmą Francuzów, a Słoweńcy zmierzą się z Polakami, dla których będzie to mecz o wszystko. 

Więcej o:
Copyright © Agora SA