Polska ma zawodnika ze światowego topu. MŚ zaczyna od najtrudniejszego możliwego rywala

Była 13. lokata na mistrzostwach świata, 12. na mistrzostwach Europy w 2022 r. Dziś kadra piłkarzy ręcznych chce wykonać kolejny krok do przodu. Na co stać drużynę Patryka Rombla? - Przy dobrej formie dnia i publiczności po naszej stronie wszystko jest możliwe - mówi Sport.pl Marcin Lijewski.

Mistrzostwa świata w piłce ręcznej rozgrywane w polskich i szwedzkich halach to jedna z najważniejszych imprez sportowych ostatnich lat. Fani liczą na dobry występ kadry, która pierwszy mecz rozegra w środę 11 stycznia w katowickim "Spodku". Rywalem ekipy Patryka Rombla będzie Francja. O kilka słów na temat szczypiornistów poprosiliśmy legendę, Marcina Lijewskiego, który przed turniejem jest bardzo dobrej myśli.

Zobacz wideo "Stupid games" w kadrze skoczków. U Thurnbichlera jak u Heynena

Przewaga parkietu

Choć reprezentanci Polski nie są faworytami do medalu, dodatkową moc może w nich pobudzić publiczność. Według naszego rozmówcy, przy odpowiednim wsparciu kibiców i dobrym nastawieniu, gra na własnym terenie może przynieść dużo dobrego, choć on sam nie miał możliwości grać takiego turnieju w kraju.

- Nie mam pojęcia, jakie to będzie uczucie dla chłopaków. Próbowałem to sobie wyobrazić, zestawić to z meczami międzynarodowymi, które rozgrywałem w kraju, ale nie ma to porównania z mistrzostwami świata, zważając też na obiekty, którymi obecnie dysponujemy. Za moich czasów nie mieliśmy możliwości grać w arenach, gdzie zmieści się po kilkanaście tysięcy ludzi. Na pewno będzie to super doświadczenie - mówi Lijewski.

- Może to mieć różny wpływ na poszczególnych zawodników. Jedni mogą być bardziej zmotywowani, co jest docelowym efektem, bo przecież po to organizuje się mistrzostwa przed własną publicznością, choć ci mniej doświadczeni i zapoznani z presją mogą odczuwać pewien dyskomfort. Liczę jednak, że pierwsza z opcji wygra, a przy dobrej formie dnia i żywiołowej publiczności wszystko jest możliwe - dodaje.

Mamy wysoką jakość, Moryto to światowy top. Problemem może być atak

Marcin Lijewski zagrał w barwach kadry aż 251 meczów. Na koncie ma srebro i brąz mistrzostw świata - zdobyte w Niemczech w 2007 r. i Chorwacji dwa lata później. Na obu turniejach był wybierany najlepszym prawym rozgrywającym. W czym widzi atuty obecnej reprezentacji?

- Mamy bardzo mocną pierwszą linię. Nasi skrzydłowi to poziom światowy. Moim zdaniem Arek Moryto jest wśród trzech najlepszych graczy na swojej pozycji na świecie, szczególnie kiedy ma dobry dzień. Przyda się też doświadczenie Przemka Krajewskiego. Mamy bardzo dobre koło, mimo że na turnieju zabraknie Kamila Syprzaka. Pozostała trójka zawodników, która nam została, to także świetni gracze. Na ostatnich mistrzostwach świata pokazaliśmy też, że bardzo dobrze bronimy. Nie inaczej jest z pozycją bramkarza, gdzie każdy z dostępnych graczy może zrobić różnicę. Problemem może być atak, gdzie pojawiają się błędy i rywale mogą chcieć to wykorzystać - tłumaczy Lijewski.

Na europejskim czempionacie było "na luzie kilkoma". Jak będzie w "Spodku"?

Ostatnią międzynarodową imprezą, na której zaprezentowali się Polacy, były zeszłoroczne mistrzostwa Europy. Choć na parkietach Węgier i Słowacji zajęliśmy ostatecznie 12. miejsce, to zaprezentowaliśmy się z dobrej strony - w grupie pokonaliśmy Białoruś i Austrię, i awansowaliśmy do kolejnej fazy. Na Twitterze furorę robił hasztag "#NaLuzieKilkoma".

- Chcemy zrobić krok do przodu. Byliśmy na 13. miejscu mistrzostw świata, na 12. w mistrzostwach Europy. Teraz celem jest być w dziesiątce. Wiadomo, że ósemka to marzenie, które otworzy drzwi do turnieju kwalifikacyjnego do igrzysk. Ćwierćfinał, mecz w Gdańsku, to jest to miejsce, w którym chcielibyśmy się znaleźć - mówił przed styczniowym mundialem trener Rombel.

Polacy w fazie grupowej zmierzą się z Francją, Słowenią oraz Arabią Saudyjską. W walce o awans do kolejnej rundy kluczowy powinien być pojedynek z zespołem z pogranicza Bałkanów.

- Wiadomo, że z Francją będzie bardzo ciężko. Jest to drużyna, która na każdym turnieju gra w półfinale, chyba że zdarzy się coś bardzo złego i niespodziewanego. Słowenia także jest mocna, ale jednocześnie chimeryczna. Tam wszystko musi być odpowiednio poukładane, bo jedna mała sprzeczka, jedno nieporozumienie może wybić ich z rytmu. Spotkanie przeciwko nim powinno być kluczowe. Mecz z Arabią Saudyjską musimy za to po prostu wygrać. Jeśli tego nie zrobimy, nie mamy czego szukać na mistrzostwach - tłumaczy Lijewski.

Faworytem Francja, Islandia czarnym koniem?

Początek mistrzostw świata zawsze wiąże się z dywagacjami na temat drużyn mogących sięgnąć po tytuł. Według naszego rozmówcy, walkę o puchar rozegrać powinny między sobą reprezentacje najsilniejsze od wielu lat, choć czarnym koniem może być jedna z reprezentacji z dalekiej północy.

- Na pewno faworytem są Francuzi. Nieco niżej stawiam akcje Hiszpanów, gdzie wymiana pokoleniowa nie przechodzi tak łagodnie. Groźni będą też Duńczycy, Norwegowie, Szwedzi, Chorwaci zawsze mogą zagrać świetny turniej, a osobiście, jako czarnego konia, widzę reprezentację Islandii - kończy Lijewski.

Nasi szczypiorniści walkę o awans do kolejnej rundy turnieju rozpoczną 11 stycznia od meczu otwarcia z Francją. Trzy dni później czeka nas prawdopodobny mecz o wszystko ze Słowenią. 16 stycznia zmierzymy się z Arabią Saudyjską. Wszystkie spotkania zostaną rozegrane w katowickim "Spodku".

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.