Duńczycy przed tym spotkaniem byli w uprzywilejowanej sytuacji. Dotychczas odnieśli bowiem cztery zwycięstwa w turnieju: 30:21 z Czarnogórą, 34:23 ze Słowenią, 31:21 z Macedonią Północną i 28:24 z Islandią. Natomiast Chorwaci przegrali już dwa spotkania - z Francją 22:27 i niespodziewanie z Czarnogórą 26:32 i tylko zwycięstwo przedłużyło ich szansę na strefę medalową.
Chorwacja w sobotnim meczu grała w osłabionym składzie, ale zagrała bardzo dobrze i przeciwstawiła się wielkiemu faworytowi turnieju. Chorwaci przede wszystkim imponowali w obronie.
- Kiedy chorwacka obrona jest na topie, z sercem i agresywnością. To chyba najpiękniejsza rzecz w piłce ręcznej. Przynajmniej moim zdaniem. Deja vu EHF Euro 2020 - napisał na Twitterze Rasmus Boysen, ekspert piłki ręcznej.
Co ciekawe, Mirko Alilović, doświadczony bramkarz Chorwatów przerwał również imponującą serię Emila Jakobsena. Duński lewoskrzydłowy miał serię 37 trafionych rzutów z rzędu!
Duńczycy po tym zwycięstwie samodzielnie prowadzą w tabeli. Mają dwa punkty więcej od reprezentacji Francji i Islandii. Mistrzowie świata zagrają jeszcze w tej fazie z Holandią i Francją.
Jeśli Duńczycy wygrają z Holandią, Francja z Czarnogórą, a Islandia z Chorwacją i Czarnogórą, wtedy o awansie do półfinału zadecyduje mecz: Dania - Francja. Przy takich wynikach, Francuzi, czyli mistrzowie olimpijscy musieliby pokonać mistrzów świata aż 6 bramkami, by awansować do półfinału.
Francja - Czarnogóra, Dania - Holandia, Islandia - Chorwacja (wszystkie poniedziałek, 24 stycznia), Francja - Dania, Holandia - Chorwacja, Czarnogóra - Islandia (wszystkie środa, 26 stycznia).