MŚ piłkarek ręcznych. Pierwsze miejsce Polek nadal możliwe

- Szwedki wcale nie muszą wygrać z Holandią, która jest bardzo groźna, ma wiele zawodniczek z przyzwoitych europejskich klubów. Ale my też musimy się z nimi uporać, o zwycięstwach z Chinami i Angolą nie wspominając - mówi o sytuacji piłkarek ręcznych w mistrzostwach świata Sabina Włodek, była reprezentantka Polski.

ROZMOWA Z SABINĄ WŁODEK trenerką Selgrosu Lublin

WIESŁAW PAWŁAT: 27:22 z Kubą i 30:31 ze Szwecją - to wyniki Polek na mistrzostwach świata w Danii. Jakie wrażenia z gry?

SABINA WŁODEK: To drugie spotkanie, choć przegrane, było dużo lepsze od potyczki z Kubą. Przede wszystkim nasz zespół popełnił mniej błędów niż w meczu z Kubankami. W inauguracyjnym spotkaniu zanotowaliśmy 18 strat, a ze Szwedkami - 12. Ciekawe, że rywalki miały tyle samo strat co my z Kubankami, a mimo to potrafiły nas pokonać. Ale wytłumaczenie jest proste - one te nasze straty potrafiły przekuć na łatwe bramki, a my ich błędów wykorzystać nie potrafiliśmy. No i nie rzuciliśmy też trzech rzutów karnych.

Czy to znaczy, że Polska się powoli rozkręca?

- Mam nadzieję, że z meczu na mecz będzie lepiej. Wracając jeszcze do spotkania z Kubą, wielokrotnie w swojej zawodniczej karierze grałam z takimi egzotycznymi zespołami i muszę przyznać, że ciężko jest dopasować się do ich stylu gry. To są nieprzewidywalni rywale, a ich poczynania oparte są często na indywidualnych umiejętnościach zawodniczek. I jeśli im idzie, to lepiej ułożona drużyna może mieć problem.

Takim przeciwnikiem będą dla nas we wtorek Chiny?

- Widziałam ten zespół, bo przed sezonem podczas turnieju w Elblągu moja drużyna z nim się zmierzyła. Wygraliśmy, ale uważam, że Polki czeka ciężka przeprawa. Muszą się błyskawicznie przestawić i dostosować do ich stylu gry, bo to też nieobliczalny zespół. Drużyny z Azji są z reguły niższe, ale nadrabiają to szybkością i zwrotnością. Poza tym proszę zwrócić uwagę, że Chinki ograły Kubę wyżej od nas, bo 39:30. Wierzę jednak, że nasze reprezentantki sobie poradzą.

Jak patrzy pani na grę Polek, to bliżej im teraz do czwartego miejsca z ostatnich mistrzostw świata czy do 11. pozycji z mistrzostw Europy?

- Na razie ciężko powiedzieć. Gdyby nasz zespół wykorzystał w meczu ze Szwecją trzy rzuty karne, to pewnie by wygrał i byłby postrzegany zupełnie inaczej. Inny byłby ton komentarzy, a też nastroje w zespole lepsze.

Czego zatem brakuje naszej reprezentacji, aby takie mecze wygrywać?

- Musimy przede wszystkim poprawić skuteczność w ataku, choć 30 bramek rzuconych Szwedkom to całkiem przyzwoity wynik. Brakuje też prawego skrzydła. Natomiast w obronie mamy bardzo dobre momenty, ale często nadziewamy się na kontry, które kończą się utratą bramek, bo po prostu zawodniczki nie zdążają wrócić do defensywy. To trzeba wyeliminować.

Które miejsce zajmie w grupie Polska?

- Liczyłam, że wyjdziemy z pierwszego miejsca i trafimy na osłabione w tym turnieju Serbki. To nadal jest możliwe, bo Szwedki wcale nie muszą wygrać z Holandią, która jest bardzo groźna, ma wiele zawodniczek z przyzwoitych europejskich klubów. Naturalnie, by zająć to pierwsze miejsce, my też musimy się z nimi uporać, o zwycięstwach z Chinami i Angolą nie wspominając.

GRUPA B, wtorkowe mecze: Kuba - Angola, Polska - Chiny (18:30, transmisja TVP Sport), Szwecja - Holandia.

Zobacz wideo

Najważniejsze sportowe wydarzenia 2015 r. na zdjęciach [AP]

Więcej o: