Chorwacja w końcu pokonana. I to w jakim meczu! Polska wygrała z jednym z głównych faworytów do mistrzostwa świata i awansowała do półfinału mundialu w Katarze. W piątek o finał zagra z sensacyjnie spisującymi się gospodarzami - czytamy w "Gazecie Wyborczej".
- Siedem długich lat polscy szczypiorniści czekali na to, by pokonać Chorwację w wielkiej imprezie. Na mundialu w Katarze wreszcie się udało - biało-czerwoni wygrali 24:22! Naszych szczypiornistów do wielkiego triumfu poprowadził kapitan Sławomir Szmal, który bronił jak natchniony. A kosmiczny gol Przemysława Krajewskiego może zostać najpiękniejszym momentem całych mistrzostw - pisze "Super Express".
Huśtawka nastrojów była niesamowita. Potrafiliśmy prowadzić trzema bramkami, ale potrafiliśmy też tę przewagę roztrwonić. Przegrywaliśmy trzema bramkami, ale potrafiliśmy jakimś nadludzkim wysiłkiem i kapitalną grą w obronie rywali dogonić. Potrafiliśmy ustawić taki mur w obronie, że najlepszy chorwacki zawodnik Domagoj Duvnjak w pierwszej połowie nie mógł oddać ani jednego skutecznego rzutu. Potrafiliśmy jednak także doprowadzić do tego, że Duvnjak zdobywał cztery bramki z rzędu i Chorwaci wychodzili na prowadzenie - pisze "Rzeczpospolita" .
Gra nie była piękna, ale wygraliśmy dzięki wielkiej woli walki. To był mecz na wyniszczenie. Tuż przed wyjściem na boisko moc aż w nas bulgotała - mówił po mecz z Chorwatami Michał Jurecki. Co tam meczu! Bitwie, w której kości trzeszczały. Już na dzień dobry polała się krew. Andrzej Rojewski zderzył się głową z Żeljko Musą. Obaj jednak błyskawicznie wrócili na boisko z obandażowanymi czaszkami. Polak dostał bandaż biały, Chorwat - czerwony. Jak tu nie wierzyć w fatum - to był 13. mecz Roje w reprezentacji Polski - pisze "Przegląd Sportowy".